Dramat. Polacy spłonęli w mołdawskim piekle…

Przyszedł czas na kolejny mecz Polski w eliminacjach do Euro 2024. Po słodko-gorzkim marcowym okienku reprezentacyjnym, zakończonym porażką z Czechami i skromnym zwycięstwem z Albanią, Biało-Czerwoni jako następną na drodze do Mistrzostw Europy mieli Mołdawię. Przed tym starciem, w towarzyskim meczu z Niemcami na próbę została wystawiona polska defensywa. Dziś, w Kiszyniowie, przetestowana miała być ofensywa i jej skuteczność — im wyższe zwycięstwo, tym bardziej komfortowa sytuacja w tabeli.

REKLAMA

Reprezentacja Polski zaczęła dobrze

Oczywiście, Mołdawian nie wolno było lekceważyć. Aktualnie 171. drużyna rankingu FIFA swoją bardzo defensywną była w stanie zatrzymać Czechów, bezbramkowo z nimi remisując. Mimo tego remisu to reprezentacja Polski była zdecydowanym faworytem do zwycięstwa, a cel podopiecznych Fernando Santosa był prosty — wrócić z Mołdawii z 3 punktami.

Już na samym początku Polacy pokazywali, kto jest lepszy. Od pierwszego gwizdka sędziego Mołdawia, zgodnie z przewidywaniami, została zepchnięta do defensywy. Biało-Czerwoni stosowali wysoki pressing, wymieniali między sobą krótkie podania, szukając luki w obronie rywala. Mołdawski golkiper, Dorian Railean, mógł poszczycić się czystym kontem zaledwie 12 minut. Przy piłce był Robert Lewandowski, który zagrał do Arkadiusza Milika. Napastnik Juventusu miał przed sobą pustą bramkę i tu musiałby zdarzyć się cud, żeby nie skończyło się to golem dla Polski. Dzięki tej akcji 29-latek zdobył pierwszą bramkę od listopada 2021 roku, w meczu eliminacji do Mistrzostw Świata 2022 z Andorą.

Jednobramkowe prowadzenie bez wątpienia nie satysfakcjonowało Polaków i nadal naciskali na bramkę Mołdawii. Goście nie pozwalali na wyjście z własnej połowy. Reprezentacja Polski wciąż grała ofensywną i przyjemną dla oka piłkę. Jednakże albo brakowało skuteczności i nie wszystko poszło zgodnie z planem, albo radził sobie bramkarz, aż do 34. minuty.

Polskiej dominacji ciąg dalszy

Po niecelnym strzale Lewandowskiego i aucie bramkowym Mołdawii dla Polski pojawiła się kolejna okazja na podwyższenie prowadzenia. Piłkę przejął Milik, podał do Lewandowskiego, a jemu nie pozostało nic innego, jak wykończenie akcji. Z okolic 16. metra z pierwszej piłki przymierzył blisko lewego słupka i podwoił prowadzenie reprezentacji Polski. Ciekawostką jest to, że Lewandowski został 3. piłkarzem w historii, który zdobył 60 bramek dla reprezentacji z wyłączeniem meczów towarzyskich. Poza Polakiem tej sztuki dokonali tylko Cristiano Ronaldo i Ali Daei.

Mołdawianie nie mieli nic do stracenia i udało im się wyprowadzić akcję ofensywną. Nie stanowiła ona jednak żadnego zagrożenia dla naszej defensywy. Nie oznacza to jednak, że Polacy odpuścili — wciąż przeważali w tym meczu, kreowali swoje akcje, lecz czegoś w nich brakowało. Dlatego też pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:2 dla Polski.

Biało-Czerwoni kompletnie zdominowali pierwszą część spotkania. Wystarczy tylko spojrzeć na statystyki — Polacy oddali 13 strzałów i mieli 73% posiadania piłki. Natomiast lepsza mogłaby być skuteczność — zaledwie 3 strzały były celne. Przyjemnie oglądało się współpracę między Milikiem a Lewandowskim — każdemu z graczy przyniosła ona po jednej bramce i jednej asyście.

Mołdawianie wcale nie byli bez szans

Druga połowa zaczęła się z przeświadczeniem, że reprezentacja Polski nadal będzie dominować i rozgrywać piłkę na połowie rywala. Tak się jednak nie stało. Mołdawia zaczęła grać odważniej, w ataku pojawiło się więcej zawodników.

W 49. minucie na połowie Biało-Czerwonych piłkę przejęli Mołdawianie, w jej posiadaniu znalazł się Ion Nicolaescu. Podbiegł w kierunku bramki Wojciecha Szczęsnego i z daleka oddał niski strzał w lewy dolny róg. Szczęsny nie poradził sobie z tym strzałem i Mołdawianie pokazali, że wcale nie muszą być skazani na pożarcie. Polacy wciąż przeważali w tym meczu, natomiast nie była to już tak wyraźna dominacja, jak w pierwszej połowie. Mołdawianie budowali swoje akcje, grali agresywniej i stawiali opór. W 63. minucie błąd popełnił Jakub Kiwior, wykorzystała to Mołdawia i wyprowadziła kontrę. Została ona jednak zatrzymana. Nasi rywale otrzymali rzut rożny. Po wrzutce do bramki ponownie trafił Nicolaescu, lecz gol nie został uznany — napastnik Beitaru Jerozolima wcześniej faulował.

Po tej akcji to Biało-Czerwoni musieli się bronić. Inicjatywa była po stronie Mołdawii, która wcześniej opierała się na grze z kontrataku. Gra Polaków była nieco bardziej nastawiona a defensywę, choć nie oznaczało to, że Polacy podawali piłkę na własnej połowie. Wymieniali ją między sobą, skrupulatnie budując akcję na podwyższenie prowadzenia. W 72. minucie Polacy mogli podwyższyć swoje prowadzenie. Na dobrej pozycji znalazł się Jakub Kamiński. Mimo sporej odległości od bramki zdecydował się na niezwykle silny strzał. Zanosiło się na pięknego gola, ale na nieszczęście Polaków piłka nieznacznie przeleciała obok słupka.

REKLAMA

4 minuty później reprezentacja Polski miała kolejną szansę na zmianę wyniku. Piłkę przy nodze miał Lewandowski, podał do Kamińskiego, a ten zagrał do Damiana Szymańskiego. To była stuprocentowa akcja, ale Szymański dostał piłkę za plecy i nie zdołał się w porę złożyć do strzału.

To nie tak ten mecz miał wyglądać…

W 79. minucie doszło do niespodziewanej sytuacji. Tomasz Kędziora podał piłkę nie do kolegi, a do Nicolaescu. Mołdawianin pokonał najpierw obrońców, a potem bramkarza. Takiego zwrotu akcji przed meczem nie spodziewał się nikt — Mołdawia wyrównała z Polską. Gospodarze nie przestawali naciskać. W 85. minucie w dobrym miejscu znalazł się Vladyslav Babohlo, uderzył piłkę głową, a obrona ponownie się nie wykazała. Reprezentacja Polski przegrywała i niewiele mogła z tym zrobić.

Wstyd, żenada, kompromitacja. Polski kibic widział wiele słabych meczów. Senegal, Słowacja to tylko niektóre przykłady. Porażka z Mołdawią może być jednak jedną z największych wpadek XXI wieku w wykonaniu polskich piłkarzy, a odpowiedź na pytanie, jakim cudem mogliśmy przegrać ten mecz, pozostanie bez odpowiedzi…

Mołdawia — Polska 3:2 (Nicolaescu 48′, 79′, Babohlo 85′- Milik 12′, Lewandowski 34′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ