Do wesołego cyrku zaprasza Śląsk Wrocław!

O bałaganie organizacyjnym w strukturach Śląska Wrocław wiadomo od dawna. Obecnie natomiast działacze Wojskowych przechodzą samych siebie, kompromitując klub w skali całej ligi. Czy zatrudnienie Jacka Magiery przyniesie wymierne korzyści, a wrocławianie dadzą radę utrzymać się w Ekstraklasie?

REKLAMA

Brak pomysłu i błądzenie po omacku

Jeszcze nie tak dawno Ivan Djurdjević miał pełne poparcie ze strony rządzących klubem. Jednak jak już mogliśmy się wielokrotnie przekonać, jeśli szkoleniowiec słyszy podobne słowa, za niedługo żegna się z pracą – takie uroki Ekstraklasy. I tym razem było podobnie.

Dziś rano Śląsk Wrocław poinformował, że Serb przestał pełnić funkcję trenera pierwszej drużyny. Dwa dni przed najważniejszym meczem sezonu. Po tygodniu przygotowań do niego. Czy nie było lepszego momentu na podjęcie takiej decyzji – można przekornie zapytać.

Śląsk od dłuższego czasu prezentował się wręcz nijako. Miał ogromne problemy z grą w defensywie oraz z tworzeniem sytuacji podbramkowych. Skompromitował się w Pucharze Polski, przegrywając aż 3:0 z KKS-em Kalisz. Od lutego nie wygrał żadnego meczu w Ekstraklasie, a w ostatniej kolejce jego występ wyglądał wręcz dramatycznie. Dlatego też, zwolnienie Djurdjevica nie może dziwić, ale moment takiego posunięcia już tak. W niedzielę wrocławianie zmierzą się z Górnikiem Zabrze w meczu o „6 punktów”. Ten kto przegra to spotkanie, prawdopodobnie spadnie z ligi.

I w takiej chwili stery klubu przejmuje nowy trener. Może najwyższy czas zmienić piłkarskie przysłowie i od dzisiaj używać określenia „organizacyjnie: Śląsk Wrocław”? Jak na dłoni widać, że w działaniach działaczy nie ma najmniejszego pomysłu na wyjście z opresji, a Wojskowi są pogrążeni w organizacyjnym chaosie, który coraz bardziej się się pogłębia.

Powrót Jacka Magiery jest aktem desperacji

W marcu 2022 roku działacze Śląska podjęli decyzję, że Jacek Magiera nie nadaje się do dłuższego trenowania zespołu. Co uważają teraz? Że powrót 46-latka na ławkę trenerską pozwoli uniknąć spadku. Przyznajcie, dość naiwne myślenie, zwłaszcza, że od tamtego czasu nigdzie on nie pracował. Nie wykluczam, mógł się w ciągu roku spektakularnie rozwinąć, ale to dość życzeniowe podejście.

Powiedzmy sobie wprost – Śląsk Wrocław nie zdecydował się na Jacka Magierę, dlatego, że jest on wybitnym trenerem, który niczym dotknięciem magicznej różdżki uzdrowi drużynę. Klubu zwyczajnie nie stać na zatrudnienie kogoś innego. Posiadanie czterech aż szkoleniowców z obowiązującym kontraktem, zdecydowanie przewyższałoby możliwości wrocławian (i po prostu byłoby zwyczajnie idiotyczne).

Dlatego w Śląsku liczą na efekt „nowej miotły”. Jednak czy takie posunięcie faktycznie przyniesie jakieś korzyści? Tonący okręt szuka każdej możliwości, aby jak najdłużej utrzymać się na powierzchni, nawet jeśli jego działania nie mają głębszego sensu.

Utrzymanie w Ekstraklasie niczego nie zmieni

Jeśli Śląsk da radę pozostać w elicie, to przyszły sezon nie będzie wyglądał diametralnie inaczej. Dopóki klub jest finansowany z pieniędzy miejskich, to na próżno liczyć na jakiekolwiek zmiany. Kolesiostwo, brak kompetencji działaczy, chybione transfery oraz fatalna dyspozycja zespołu – wrocławianie są uosobieniem najgorszej wersji ekstraklasowej ekipy z problemami.

Fundusze, które nie zmniejszą się po ewentualnym utrzymaniu, na chwilę zamaskują trudną sytuację. Jednak w klubie potrzebne są diametralne zmiany. Od wewnątrz, prawdziwie uzdrawiające i likwidujące liczne zachowania patologiczne.

REKLAMA

Bo na chwilę obecną Śląsk jest szkodnikiem w kasie miejskiej. Nie przynosi żadnych zysków. „Zabiera” pieniądze wrocławskiemu ZOO, aby pozostać w Ekstraklasie. Jeśli Wojskowym potrzebne będą kolejne fundusze, przykładowo na wynalazek pokroju Caye Quintany, który pobiera 60 tysięcy miesięczne, miasto zrezygnuje z innych inwestycji. Nie wyremontuje drogi, nie zbuduje chodnika czy nie pomoże bardziej potrzebującym.

Aby pozbyć się problemów, będą potrzebne radykalne kroki

Nie zamierzam bronić Ivana Djurdjevica, który zdecydowanie nie sprawdził się w Śląsku. Jednak Serb jest kolejnym trenerem, który zawiódł we Wrocławiu. Dlatego też, podłoża takiej sytuacji powinniśmy szukać gdzieś indziej.

Może to wina działaczy i miasta, a nie następnych szkoleniowców? Może trzeba porzucić obecnie obraną strategię i przestać tworzyć zespół z zawodników dobranych bez większego pomysłu? Zamiast sklejać skład z pseudopiłkarzy pokroju wspomnianego już Quintany czy Verdasci, ściągać graczy z krwi i kości. Takim, którym będzie się chciało zasuwać na murawie i biegać za dwóch.

Za każdym razem, gdy klub z podobnymi problemami walczy o utrzymanie, mówi się, że spadek może pomóc. Jednak wątpię, czy w wypadku Wojskowych, gra w I Lidze mogłaby odmienić sytuację. Wrocławianie to zupełnie inny przypadek niż Wisła Kraków czy Ruch Chorzów.

Dopóki klub będzie pod sterami miasta, a o jego funkcjonowaniu będą decydować ludzie tak niekompetentni, Śląsk dalej będzie zespołem, z którego strach brać przykład. Wszak WKS w ostatnim czasie stał się ekspertem w kategorii regularnych kompromitacji i byciem pośmiewiskiem na cały kraj.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,625FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ