Destabilizacja po mielecku. Jak Stal (z powodzeniem) żyje na krawędzi

Stal Mielec to zespół, który mimo bardzo skromnego budżetu ciągle trwa w Ekstraklasie, choć patrząc na ich kadrę i sposób jej budowania logika podpowiada, że teoretycznie nie ma prawa tego robić. Poprzedniego lata byli zmuszeni zrobić rewolucję personalną i przezli przez nią bezboleśnie. Wszystko wskazuje na to, że po tym sezonie w Mielcu znów będą działać według podobnego schematu. Stal żyje na krawędzi, ale na razie nie przynosi to negatywnych skutków.

REKLAMA

Letnia rewolucja

W poprzednim sezonie Stal Mielec była jedną z rewelacji ligi w rundzie jesiennej, a finalnie – po bardzo słabej wiośnie – zapewniła sobie utrzymanie dopiero w przedostatniej kolejce. Po sezonie przez klub z Podkarpacia przeszło prawdziwe tornado. Z klubu odeszło 15 zawodników, na których Stal nie zarobiła ani złotówki. Dzisięciu piłkarzy opuściło drużynę, ponieważ wygasła im umowa i klubowi nie udało się uzgodnić nowych warunków współpracy. Z 15 zawodników, którzy zagrali ponad 1/4 minut latem stracili sześciu, a jeszcze trzech odeszło już zimą. Nic dziwnego, że niemal wszyscy eksperci zgodnie wskazywali Stal jako najbardziej prawdopodobnego spadkowicza.

Niemniej jednak, ku zdziwieniu wszystkim zespół Adama Majewskiego w ogóle nie potrzebował czasu, aby się zgrać i od początku sezonu zaczął zbierać punkty potrzebne do zrealizowania podstawowego celu, jakim jest utrzymanie. Nowe nabytki mielczan (szczególnie Said Hamulic, ale także Piotr Wlazło, Kamil Kruk, Maciej Wolski czy Fabian Hiszpański) od razu wskoczyły na wysoki poziom i zespół po rundzie jesiennej zajmował 7. miejsce z zaledwie dwupunktową stratą do Widzewa Łódź. Obawy okazały się niepotrzebne, ponieważ Adam Majewski świetnie odnalazł się w takich warunkach. Niemniej jednak, nieprzypadkowo takowe się pojawiły. Z doświadczenia wiemy, że takie działania często nie kończą się dobrze.

Będzie powtórka z rozrywki?

Wszystko wskazuje na to, że za kilka miesięcy przy Solskiego będą działać w podobny sposób. Rundę wiosenną Stal rozpoczęła mając w kadrze pierwszego zespołu 16 zawodników, którym po sezonie wygasają kontrakty lub kończą im się wypożyczenia. Z nowym nabytkiem, Alexem Vallejo Stal po sezonie może nawet związać się 2-letnią umową, a w przypadku Rauno Sappinena umieścili opcję wykupu Estończyka na stałe. Ponadto klub zabezpieczył się w postaci umieszczenia w umowie opcji przedłużenia jej o kolejny sezon dla graczy, którzy obecnie odgrywają ważną rolę w zespole (Krystian Getinger, Marcin Flis, Mateusz Matras, Arkadiusz Kasperkiewicz, Maciej Domański oraz Fabian Hiszpański). Niemniej jednak, takie skonstruowanie kadry to wciąż duże ryzyko i narażanie się na problemy. Wyżej wymienieni piłkarze są już sprawdzeni na poziomie Ekstraklasy, więc niewykluczone, że dostaną ofertę od konkurencji. A jako, że Stal jest jednym z najbiedniejszych klubów to niewykluczone, że będzie ona trudna do odrzucenia.

Z zawodników, którzy w obecnym sezonie zagrali ponad 1/4 możliwych minut w Ekstraklasie Stal nie musi się martwić tylko o przyszłość trzech graczy – Piotra Wlazły, Macieja Wolskiego i Mikołaja Lebedyńskiego (każdy z nich dołączył do zespołu minionego lata). Wypożyczenia kończą się natomiast pięciu piłkarzom – Bartoszowi Mrozkowi, Kamilowi Krukowi, Adamowi Ratajczykowi, Bartłomiejowi Ciepieli i Fryderykowi Gerbowskiemu. Według informacji serwisu Transfermarkt przy żadnym z tych zawodników mielczanie nie mają opcji na zakup zawodnika, więc prawdopodobnie wrócą oni do swoich macierzystych klubów.

Stal przyzwyczajona do braku stabilizacji

Fakt, że poprzednia rewolucja przeszła bezboleśnie nie świadczy o tym, że następna pójdzie równie gładko. Transfery to zawsze znak zapytania. Weźmy na przykład Cracovię Michała Probierza. Kiedy odszedł Krzysztof Piątek – udało się go zastąpić Airamem Cabrerą, dużo w ofensywie dawał też Javi Hernandez. Kiedy obaj Hiszpanie odeszli z klubu trafiono z transferami Pelle van Amersfoorta i Rafy Lopesa, którzy weszli w ich buty. Portugalczyk w końcu odszedł jednak do Legii forma Holendra natomiast spadła i nie przedłużono z nim kontraktu w poprzednim sezonie, a kolejne wynalazki Pasów (Rivaldinho, Marcos Alvarez, Filip Balaj) się nie sprawdzały i Cracovia mocno sprzeciętniała, co doprowadziło do zwolnienia obecnego selekcjonera kadry U-21. To oczywiście przykład na mniejszą skalę, ponieważ tyczy się tylko konkretnej formacji, ale uświadamiający, że działając w ten sposób kiedyś przyjdzie bessa.

Największym atutem Stali w tym momencie wydaje się być trener Adam Majewski. Można odnieść wrażenie, że 49-latek znalazł miejsce, w którym może zaprezentować pełen pakiet swoich umiejętności. To trener, który dobrze czuje się w sytuacjach trudnych, wyciąga z piłkarzy to, co najlepsze i potrafi szybko dopasować do siebie poszczególne elementy tak, aby gra całego zespołu była lepsza niż wskazuje na to suma umiejętności piłkarzy. Praca w Stali Mielec jest jak ciągłe naprawianie samolotu w locie. Dotychczas Adam Majewski radzi sobie z tym doskonale, ale ciągle jest ryzyko, że w pewnym momencie pilot straci nad tym samolotem kontrolę i wyląduje nie tam, gdzie chce – na zapleczu Ekstraklasy.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,594FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ