Cierpliwość popłaca. Jak Nottingham wydostało się ze strefy spadkowej?

Mimo, że są beniaminkiem Premier League to nawet średnio interesujący się angielską piłką kibice byli ciekawi jak będzie wyglądał sezon w ich wykonaniu. Nie ze względu na polskie wątki (bo takich brak), nie ze względu na bogatą historię (tę akurat mają), ale ze względu na transfery. W letnim okienku Nottingham Forest było jednym z najaktywniejszych klubów. Działacze z City Ground pozyskali aż 21 nowych zawodników. Wymienili prawie całą kadrę. Początkowo wydawało się to kompletną pomyłką, ale z czasem zespół zaczął punktować. Cierpliwość do trenera zaczęła się spłacać.

REKLAMA

Czerwona latarnia

Nottingham Forest sezon rozpoczęło w słabym stylu. Jedynym pozytywnym akcentem było szczęśliwe zwycięstwo z West Hamem w pierwszym meczu po powrocie do Premier League na City Ground. Poza tym w pierwszych 8 grach tylko raz zdobyli punkty – z jednym z najgorszych zespołów w lidze, Evertonem Franka Lamparda. Ekipa Steve’a Coopera poniosła wysoką porażkę 0:6 z Manchesterem City, ale najbardziej musiały boleć brak punktów w spotkaniach z beniaminkami – Bournemouth i Fulham (wówczas jeszcze nie spodziewaliśmy się, że The Cottagers będą aż tak mocni). Kolejna przegrana – aż 0:4 z Leicester – wydawała się być gwoździem do trumny. Forest spadli po niej na ostatnie miejsce w tabeli i w 8 meczach stracili aż 21 bramek.

Spekulowano, że na stanowisku trenera wkrótce może dojść do zmiany. Że ofiarą letniej rewolucji padnie Steve Cooper, któremu zostanie przypięta łatka szkoleniowca idealnego na Championship, ale nie wystarczająco dobrego na Premier League. Obawy te nie były bezpodstawne, ponieważ właściciel Nottingham Forest, Evangelos Marinakis nie należy do osób cierpliwych i patrzy na swoje kluby bardziej w perspektywie krótkoterminowej. Widać to już po budowie kadry angielskiego zespołu, ale przykładowo w Olympiakosie w obecnym sezonie zwolnił rozpoczynającego piąty sezon pracy Pedro Martinsa po przegranym dwumeczu z Maccabi Hajfa w eliminacjach Ligi Mistrzów, a następny szkoleniowiec, Carlos Corberan nie wytrwał nawet dwóch miesięcy. Kiedy więc Nottingham w swoich mediach społecznościowych wypuściło komunikat w sprawie trenera odbiorcom zapewne przeszło przez myśl, że chodzi o zwolnienie Steve’a Coopera. Klub jednak niespodziewanie przedłużył kontrakt z 42-latkiem do czerwca 2025 roku.

Nottingham Forest zaczęło grać lepiej

Nowa umowa dla szkoleniowca zadziałała niczym czarodziejska różdżka. Nottingham Forest następne spotkanie zremisowało i rozpoczęło niezłą serię. Do przerwy na MŚ z 7 meczów przegrali tylko dwa (z Wolves i Arsenalem). Przede wszystkim Steve Cooper znalazł receptę na uszczelnienie przeciekającej defensywy. Odszedł od ustawienia z trójką środkowych obrońców i wahadłowymi, które w poprzednim sezonie dało im awans do elity na rzecz systemu z czwórką defensorów. Kluczowe stało się zagęszczenie środkowej strefy. Wcześniej zespół często bronił w ustawieniu 5-2-3/5-2-1-2 natomiast po zmianach było to 4-5-1, które przy ustawieniu średniego pressingu skutecznie powstrzymywało rywali przed atakami środkiem. Średnia straconych bramek na mecz spadła z 2,63 do 1,29 (okres od przedłużenia kontraktu do MŚ), a współczynnik xGC (oczekiwane gole stracone) z 1,9 do 1,65. Jeszcze lepiej wygląda statystyki defensywne po mundialu – zespół Coopera traci średnio 1 gola na mecz przy xGC 1,55 (to też znak, że dobry bramkarz pomaga w walce o utrzymanie).

W ofensywie gra Nottingham opiera się na przede wszystkim dwóch postaciach – Morganie Gibbs-Whicie oraz Brennanie Johnsonie. Obaj piłkarze są na tyle wszechstronni, że dobrze czują się otrzymawszy od trenera dużą swobodę w poruszaniu się. To oni odpowiadają za napędzanie ataków zespołu oraz ich finalizację. Od wznowienia ligi po MŚ Gibbs-White wykreował kolegom 18 szans, co plasuje go na 10. miejscu w tej statystyce. Johnson notował natomiast gola lub asystę przy 6 z 8 goli zespołu w tym okresie. Przy jednej bramce, w której nie miał bezpośredniego udziału (w ostatniej kolejce z Manchesterem City) i tak zaliczył asystę drugiego stopnia.

Steve Cooper potrzebował czasu

Zaufanie, jakim obdarzyli szefowie Steve’a Coopera zaczyna się spłacać. Oczywiście, zespół nadal musi konsekwentnie zbierać punkty w walce o utrzymanie, ale 13. miejsce w tabeli z 5 punktami przewagi nad strefą spadkową to wynik, którego po początkowej fazie sezonu raczej mało kto się spodziewał. Nottingham Forest przede wszystkim świetnie spisuje się na własnym stadionie. Ostatni raz na City Ground w Premier League przegrali 16 września z Fulham. Od tego czasu nie potrafiły tam wygrać cztery kluby z górnej części tabeli – Liverpool, Brentford, Chelsea i Manchester City.

Steve Cooper potrzebował przede wszystkim czasu, aby okiełznać się w tym chaosie transferowym, poznać zawodników, zidentyfikować ich najlepsze cechy i znaleźć system, w którym to wszystko zafunkcjonuje. Choć trener nadal dokonuje zmian w wyjściowej jedenastce to jest to sprawdzona grupa nazwisk i wiąże się to też poniekąd z kolejnymi wzmocnieniami w zimowym okienku. Kiedy Forest przeprowadzało ofensywę transferową wiele osób zwracało uwagę, że kluczowa dla nich będzie przerwa na mundial, kiedy Steve Cooper będzie mógł przeprowadzić drugi okres przygotowawczy i zgrać ze sobą cały zespół. W tym przypadku były to celne przewidywania.

Nottingham Forest ma kadrę, która musi się utrzymać

Steve Cooper zasługuje na pochwały, że udało mu się wyprowadzić zespół na prostą, ale jeśli spojrzymy na jakość zawodników, których ma w kadrze to musimy postawić sprawę jasno – choć konkurencja w tym sezonie jest silniejsza niż zazwyczaj to spadek nie wchodzi w grę. Wspomnieliśmy już o Gibbs-Whicie i Johnsonie (choć do ich rozwoju sam trener dołożył sporą cegiełkę), ale Cooper do dyspozycji ma wielu zawodników z bardzo dobrym CV.

Keylor Navas to 3-krotny zdobywca Ligi Mistrzów, który w Realu i PSG zaliczył łącznie 270 występów. Felipe i Renan Lodi w poprzednich sezonach regularnie grali w Atletico i obaj znaleźli się w podstawowym składzie na oba ćwierćfinałowe mecze poprzedniej edycji LM z Manchesterem City. Remo Freuler to 53-krotny reprezentant Szwajcarii, który jest obecnie podstawowym piłkarzem kadry i ma w CV występy w europejskich pucharach. Serge Aurier ponad 30-krotnie grał w Lidze Mistrzów. Danilo w Brazylii był uznawany za jeden z większych talentów, a Liverpool długo wiązał za to przyszłość z utalentowanym Neco Williamsem. Kadrę dopełniają ponadto piłkarze sprawdzeni na poziomie Premier League jak Willy Boly, Cheikhou Kouyate, Emmanuel Dennis, Chris Wood czy Jonjo Shelvey. Oczywiście, z pewnych przyczyn ci zawodnicy wylądowali w beniaminku Premier League, jednak nie zapomnieli jak się gra w piłkę.

Choć można mieć zastrzeżenie jak na przyszłość rokuje projekt Nottingham Forest i trzeba oddać trenerowi, że dość sprawnie dopasował do siebie wszystkie elementy to w „misji utrzymanie”, jakiej podjęli się zaraz po awansie do Premier League Steve Cooper dostał narzędzia, dzięki którym ten cel musi spełnić. Po początkowych zawirowaniach jest na bardzo dobrej drodze, aby powierzoną mu misję zrealizować.

REKLAMA

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,652FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ