Po ponad trzynastu latach rozłąki z europejską siatkówką BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała mógł ponownie pokazać się w wielkim teatrze Starego Kontynentu. Na początek zmagań w Champions League polski zespół zagrał przeciwko Allianz MTV Stuttgart. Klubu, który już trzy razy z rzędu wygrał mistrzostwo Niemiec. Do tego będącego bardzo uznaną w Europie, ostatnio regularnie dochodzącego do ćwierćfinału Ligi Mistrzyń. Zatem poprzeczka inauguracyjna została zawieszona wysoko.
Piłka za piłkę
Zawodniczki z Bielska-Białej miały problem z finalizacją swoich akcji. Często powstrzymywał je blok ze Stuttgartu, który bardzo konsekwentnie przewidywał zamiary polskiej drużyny. Allianz MTV potrafił blokiem zapunktować, ale przede wszystkim ułatwiał odbiór obronie i umożliwiał przeprowadzanie groźnych kontrataków. Przyjezdnym ten aspekt pozwolił wykreować pokaźną przewagę punktową. I chociaż udało im się utrzymać ją do końca, to niejednokrotnie odczuły presję goniących rywalek (zwłaszcza w końcówce, w której popełniały koszmarne błędy na przyjęciu).
Ofensywa gospodyń w drugim secie już znacznie efektywniej radziła sobie z defensywą przeciwniczek. Parę razy przez nieudane przyjęcia straciły kilka punktów, jednak z perspektywy seta te straty nie okazały się nadmiernie kosztowne. Ogólna dyspozycja BKS (która zmusiła drugą stronę do większej liczby błędów) i jego kreatywne szarże były po prostu za mocne dla klubu z Niemiec. Teraz to ekipa gości musiała coś wykombinować, żeby nie zostać w tyle.
Nie takie Niemki straszne
Nawet jeśli siatkarki ze Stuttgartu miały jakiś pomysł na poprawę swojej sytuacji, to nie umiały zbytnio wprowadzić go w życie. Co prawda na krótki moment wyrównały stan partii, ale również bardzo szybko uciekł im zasięg do podopiecznych Bartłomieja Piekarczyka. Gra Stuttgartu nie miała jednostajnego rytmu, co skutkowało punktami w prezencie dla ekipy z Bielska-Białej. Ale pomimo dobrze układającego się seta, także BKS zanotował zadyszkę w końcówce. Ostatecznie dopiął swego, aczkolwiek na pewno lekko nastraszył swoich kibiców.
Niestety ta końcówkowa zawiecha uczepiła się zawodniczek polskiego zespołu na początku czwartego seta. Widać było, że ich przyjęcie znacząco się popsuło. Na szczęście ta niemoc nie trwała długo i Bielsko-Biała skróciła dystans, wracając przy tym do gry. Od środka partii walka obu drużyn bardzo się wyrównała. Ale to BKS pokazał więcej zimnej krwi i ponownie okazał się lepszy.
BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała — Allianz MTV Stuttgart 3:1 (22:25, 25:19, 25:23, 25:20)