Po trzęsieniu ziemi w polskiej kadrze kibice oczekiwali przede wszystkim przebudzenia reprezentacji i rozpoczęcia nowego etapu. Niestety, żadnego takowego nie było. Wstyd i żenada w Helsinkach…
Nie tak miało być
Początek meczu był raczej spokojny. Polacy próbowali atakować bramkę Finów, jednak robili to zbyt nieporadnie, by stworzyć realne zagrożenie. Choć pojawiło się kilka okazji, żadna z nich nie zakończyła się powodzeniem. Biało-czerwoni nie potrafili skonstruować akcji, która mogłaby poważnie zagrozić rywalom. Tymczasem Finowie nie kazali długo czekać – ruszyli z dynamiczną akcją na naszą bramkę i stworzyli bardzo groźną sytuację, która mogła zakończyć się fatalnie.
Winę ponosił przede wszystkim Łukasz Skorupski, który był wyraźnie rozkojarzony i zaliczył fatalną interwencję. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny dla gospodarzy. Po pewnym strzale w środek bramki autorstwa Pohjanpalo Polska przegrywała 0:1. Wydawało się, że ta sytuacja zmobilizuje biało-czerwonych do lepszej gry. Nic bardziej mylnego. Choć nasi zawodnicy dochodzili jeszcze do kilku niezłych sytuacji, żadna z nich nie została wykorzystana. Tak wyglądała cała pierwsza połowa – rozczarowująca i pozbawiona energii. Po 45 minutach drużyna trenera Probierza schodziła do szatni przybita wynikiem. Przykro było na to patrzeć.
Trzeci gol Oyarzabala w trzecim finale w barwach Hiszpanii! 🤯
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 8, 2025
"La Furia Roja" prowadzi do przerwy 2:1 z Portugalią w finale Ligi Narodów ⚽️
🔴📲 Oglądaj online ▶️ https://t.co/piLjtb0aIU pic.twitter.com/5hWkcIe56N
Przykra porażka
Druga połowa niestety nie zaczęła się dla nas najlepiej. Polacy grali niemal identycznie jak przed przerwą – niby kreowali sytuacje, ale nie przekładało się to na realne zagrożenie. Brakowało szybkości, ruchu bez piłki i wychodzenia na pozycje, co było jednym z głównych mankamentów naszej gry. Niemoc w ofensywie ponownie wykorzystali Finowie. Po błędzie Mateusza Skrzypczaka szybko skonstruowali akcję, którą efektownie wykończył Benjamin Källman. Gospodarze podwyższyli prowadzenie na 2:0.
Na szczęście Polakom udało się po kilku minutach „wepchnąć” piłkę do bramki. Kontaktowego gola, po zamieszaniu w polu karnym, zdobył Jakub Kiwior. Wynik 2:1 wciąż dawał nadzieję.
Wkrótce potem mecz został przerwany z powodu poważnej sytuacji medycznej na trybunach – konieczna była reanimacja jednego z kibiców. Na szczęście interwencja zakończyła się powodzeniem, a po kilkudziesięciu minutach przerwy spotkanie wznowiono.
Po powrocie do gry Polacy nadal mieli problemy ze stworzeniem klarownych okazji. Czas uciekał, a biało-czerwoni dopiero w końcówce zaczęli wyglądać nieco lepiej i częściej pojawiać się pod bramką rywali. Niestety te próby okazały się nieskuteczne. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że naszym zawodnikom brakowało determinacji i wiary w odwrócenie losów meczu. Dopiero w ostatnich minutach pojawiły się oznaki większego zaangażowania, ale było już za późno. Finowie skutecznie bronili prowadzenia i dowieźli zwycięstwo do końca.
Jakub Kiwior i mamy kontakt! 🇵🇱
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 10, 2025
🔴📲 Oglądaj #FINPOL ▶ https://t.co/j5ZdtR0MNm pic.twitter.com/hSlgaaIADZ