Szkoci zrzucają nas do dywizji B. Zadecydował gol w końcówce

Ostatni mecz fazy grupowej Ligi Narodów. Stawką była gra w barażu o utrzymanie się w dywizji A. Reprezentacja Polski podejmowała na Stadionie Narodowym kadrę narodową Szkocji. Przyjezdni z Wysp Brytyjskich w przeciwieństwie do Polaków mieli jeszcze szansę na przeskoczenie w tabeli Chorwatów, tym samym zostając w grze o trofeum. Spotkanie więc miało wielką wagę dla każdego obecnego na stadionie, jak i poza nim. Po meczu z Portugalią (1:5), a konkretniej jego pierwszej połowie można było myśleć o korzystnym rozstrzygnięciu, wszak Polacy dali trochę nadziei swoją grą.

Niby człowiek wiedział…

Co by państwu powiedzieć. Reprezentacja Polski ma problemy z defensywą i to wiadomo już od dłuższego czasu. Mówi się o tym wszędzie i zawsze. Ale jak można nie narzekać na ten aspekt gry, kiedy tracimy bramkę na swoim stadionie już w 3. minucie. Ręce opadają. A szczególnie, jeśli brakuje podstawowej rzeczy, czyli aktywnego wyjścia ze strefy. Ilość miejsca, jaką miał strzelec była zatrważająca, szczególnie w tak ważnej strefie, jak ta na wprost przed bramką. Piłka podsłana z prawej strony na szesnasty metr przez Bena Doaka bez problemu dotarła do Johna McGinna, a zawodnik Aston Villi najprostszym sposobem, czyli uderzeniem wewnętrzną częścią stopy posłał piłkę do bramki. Tuż po oddaniu strzału widać było, że Łukasz Skorupski sięgnąć tej piłki nie da rady.

REKLAMA

Następną szarżę Doaka w 7. minucie już udało się zatrzymać, choć Szkot napędził strachu. Ale Szkoci mieli wynik, który ich satysfakcjonował, więc oddali piłkę Polakom. Podopieczni Michała Probierza momentalnie przejęli inicjatywę i zaczęli tworzyć zagrożenie. Brakowało jednak dobrego zagrania w kluczowych momentach. Wiatr na prawym wahadle robił Jakub Kamiński, choć radził sobie z nim Andrew Robertson. Z dystansu uderzał Kamil Piątkowski, to w bramce czuwał Craig Gordon. A jak Kamil Świderski znalazł się dwukrotnie w doskonałej sytuacji z piłką w polu karnym, to raz trafił w boczną siatkę, a raz w bramkarza. Naprawdę szkodą, bo Szkoci w pewnym momencie zostali przyparci do muru.

Szkoci odzyskali piłkę i znów były problemy

Po pół godziny gry oddech złapali rywale i dwa razy zagrozili bramce Skorupskiego. Lyndon Dykes nieznacznie chybił, zaś Billy Gilmour obił poprzeczkę uderzeniem z dystansu. Następnie strzał Scotta McTominaya powstrzymał bramkarz biało-czerwonych. A jego koledzy z ataku dalej marnowali sytuacje na potęgę. Do Świderskiego dołączył jego kompan – Adam Buksa, który także zapisał na swoim koncie strzał z bliska w bramkarza. Całe szczęście, ze ofensywa Szkocji w końcówce pierwszej połowy nie przynosiła efektów. Ale to raczej wynik szczęścia i postawy Skorupskiego, niż świetnej postawy naszej obrony. Ta ewidentnie nie pomagała. Przed przerwą zaatakować spróbowali Polacy, lecz wciąż bez efektów. Świderski został zablokowany, a strzał Kamińskiego sprzed pola karnego minął bramkę.

Wreszcie wpadła, ale co z tego

Po pierwszej połowie jednym z najbardziej wyróżniających się Polaków na boisku był Kamiński. Drugą część spotkania to właśnie piłkarz niemieckiego VFL Wolfsburg mógł zacząć od wpisania się na listę strzelców. Szybki zwód i uderzenie w kierunku długiego słupka, które na raty zablokowali dwaj Szkoci. Chwilę później to nasz Jakub Kiwior uratował zespół przed utratą bramki na 0:2.

Polacy szukali swoich szans i tak jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej duży impakt na grę miał Kamiński. W 59. minucie wydawało się, że Szkoci poradzili sobie z zagrożeniem stworzonym przez duet Kamiński – Sebastian Szymański, ale piłka trafiła pod nogi Piątkowskiego. Stoper grający na co dzień w RB Salzburg niewiele myśląc, uderzył w kierunku dalszego słupka i zrobił to wyśmienicie. Futbolówka zdjęła pajęczynkę z okienka bramki, a Polacy znów byli w grze. Szczególnie że po strzale Dykesa parę minut później Skorupski wyciągnął się jak struna i zdołał odbić strzał Szkota.

Ostatnie trzydzieści bramek było więc szansą na odkupienie swoich win na sam koniec Ligi Narodów. Polska kadra napędzona doprowadzeniem do remisu chciała wykorzystać siłę rozpędu, aby ostatni mecz reprezentacji zakończył się zwycięstwem. Kibicom to się należało. Okazji pod bramką Gordona było jednak jak na lekarstwo, za to Szkoci swoje sytuacje mieli. Im skierować piłkę do bramki się udało. Andrew Robertson dobrze zamknął dośrodkowanie Johna Souttara i z bliska wbił nam gola. Reprezentacja Polski po tej porażce spadła na ostatnie miejsce w tabeli, tym samym spadając do dywizji B Ligi Narodów.

Polska – Szkocja 1:2 (Piątkowski 59′ – McGinn 3′, Robertson 90+3)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,732FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ