Mecz jesieni w Ekstraklasie? Legia vs Lech

Ligowe klasyki w Ekstraklasie, czyli spotkania pomiędzy warszawską Legią a poznańskim Lechem, są najprawdopodobniej najbardziej emocjonalnymi widowiskami w polskiej lidze na przestrzeni ostatniej dekady. W tym roku ze szczególnym względem patrzymy na niedzielny mecz, ponieważ wszyscy zdają sobie sprawę, jak wygląda obecny układ tabeli w Polsce, i co może wiązać się z przechyleniem szali na jedną ze stron. Zapraszamy do przedmeczowej zapowiedzi, w której swoje zdanie wyraziła fanka Legii, kibic Kolejorza i postronny pasjonat futbolu. Opowiadamy o nadchodzącym meczu jesieni w Ekstraklasie.

Perspektywa: Legia Warszawa

Okiem legionistki (Weronika Góral — Baba na spalonym):

REKLAMA

Pozycje w tabeli wskazywałyby na to, że to Lech Poznań jest wyraźnym faworytem niedzielnego starcia z Legią. Czy aby na pewno? W tego typu meczach zdobyte punkty czy ostatnia forma nie mają żadnego znaczenia. Jasne, te dwie ekipy dzieli aż 15 miejsc w klasyfikacji, a żadne usprawiedliwienie o Lidze Europy nie ma tutaj jakiegokolwiek znaczenia. Jednocześnie jest to polski szlagier, w którym liczy się tylko tu i teraz, a nie to, co było. Zakładam więc, że na murawie nie będzie widać jakiejkolwiek różnicy.

Kluczowy dla legionistów jest fakt, że może zagrać Mahir Emreli. Azer wrócił ze zgrupowania reprezentacji Azerbejdżanu w dość niejasnych okolicznościach. Testy na obecność koronawirusa wychodziły raz pozytywnie, raz ujemnie. Ostatecznie stanęło na tym, że Emreli jest „ujemny” i będzie mógł wystąpić przeciwko Lechowi. To bardzo dobra wiadomość, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że po przeciwnej stronie barykady jest Mikael Ishak. Bezpośrednia rywalizacja między strzelcami zawsze dodaje pikanterii widowisku.

Osłabiająca będzie z pewnością nieobecność Artura Boruca między słupkami. Trener Czesław Michniewicz wypowiadał się, że golkiper wciąż nie trenuje, a cały proces rekonwalescencji i rehabilitacji nieoczekiwanie się wydłuża. Prawdopodobnie więc w warszawskiej bramce ponownie stanie Cezary Miszta, który – z racji młodego wieku i nikłego doświadczenia – ma tendencję do popełniania błędów.  Pozostali kontuzjowani piłkarze są spoza pierwszej jedenastki – Joel Abu Hanna będzie co prawda pauzował aż 8 tygodni (ze zgrupowania reprezentacji Izraela wrócił z uszkodzonym więzadłem pobocznym w kolanie), ale do tej pory nie odgrywał istotnej roli w zespole. Raczej irytował kibiców swoimi niedokładnymi podaniami i nieumiejętnym ustawianiem w obronie. Poza tym na ostatniej prostej wypadł Mateusz Hołownia z powodu drobnego urazu.

  Potrzebujemy punktów jak tlenu. Wiemy, jaka jest nasza sytuacja w lidze, przegraliśmy wiele spotkań. Mamy świadomość, w którym miejscu jesteśmy. Wiemy też, że Lech dobrze rozpoczął sezon, wygrał wiele spotkań, zdobywa sporo bramek. Czeka nas ciekawy mecz. Tak jak mówiłem, mamy swoje atuty, było odpowiednio dużo czasu, aby się dobrze przygotować. Myślę, że to będzie widoczne w naszej grze i zagramy dużo lepiej niż w ostatnim spotkaniu ligowym w Gdańsku, które kompletnie nam nie wyszło

– trener Czesław Michniewicz na przedmeczowej konferencji.

Szkoleniowiec poruszył naglącą kwestię – mecz z Lechią, który w wykonaniu mistrzów Polski był tragiczny. Zresztą nie był to pierwszy raz w tym sezonie w ekstraklasowych rozgrywkach, w którym to Legia nie potrafiła grać przekonująco, by zwyciężyć. Być może szlagierowa potyczka z Lechem okaże się odkupieniem win, a sympatycy stołecznych będą mogli choć trochę odetchnąć z ulgą. Tak czy siak, liczymy na zaciętą rywalizację, w której żadna ze stron nie będzie odstawiać nogi.

Perspektywa: Lech Poznań:

Okiem lechity (Marcel Łuczak):

Trzeba sobie jasno powiedzieć na starcie, że w tym sezonie mamy do czynienia z naprawdę mocnym Lechem. W Poznaniu przez długi czas trwał bojkot i nawet najwięksi optymiści nie sądzili, że trener Skorża nagle da radę w taki sposób to wszystko poukładać. Mamy dobrych jak na nasze ligowe realia zawodników, zarówno tych z zagranicy, którzy dają jakość i doświadczenie, jak i te młode, nieoszlifowane diamenty, które potrafią zabłysnąć, kiedy przyjdzie odpowiednia na to pora. Nie zabrakło głosów uznanych dziennikarzy, że Kolejorz ma aktualnie najszerszą i najlepszą kadrę zawodników w całej Ekstraklasie. Póki co podopieczni Maćka Skorży tylko potwierdzają te słowa, bo Lech Poznań przed rozpoczęciem 11. kolejki pozostawał samodzielnym liderem z 21. punktami na koncie. 6 zwycięstw, 3 remisy, jedynie jedna porażka. Bilans bramkowy również pod tym względem nie odstaje, bo nie sposób odnaleźć lepszy wśród rywali. Lech strzela najwięcej, a z tyłu traci najmniej. Do tej pory zdobili 22 bramki (z czego aż 7 należy do Mikaela Ishaka), a stracili zaledwie 6.

Powyższe liczby potwierdzają tylko fakty. Lech chce i lubi grać ofensywnie, co wreszcie potrafią udowadnić na murawie. Mikael Ishak, który jest świetnym napastnikiem, a do tego kapitanem drużyny, ma za sobą takie postacie do wyboru jak Pedro Tiba, Nika Kvekveskiri, Dani Ramirez czy Joao Amaral. Wszyscy są niezłymi playmakerami. Do tego dochodzą szybcy i zwinni skrzydłowi jak Jakub Kamiński, który w tym sezonie walczy o transfer do Bundesligi, młody i kolejny w kolejce do transferu za granicę Michał Skóraś, czy rekord transferowy Lecha — Adriel Ba Loua.

Z kolei w grze obronnej możemy z reguł zobaczyć stałą parę stoperów tzn. Bartek Salamon — Lubomir Satka. Na bokach obronny jest natomiast niemała konkurencja. Z lewej, wspierają wyżej wymienioną dwójkę, zamiennie Barry Douglas z Pedro Rebocho, natomiast z prawej Joel Pereira z Alanem Czerwińskim. Jeden ma słabszy dzień albo wypadł z formy? Drugi czeka w kolejce i nie zamierza odstawiać nogi, by w końcowym efekcie stracić swoją szansę na grę w pierwszej jedenastce. Zjawisko szerokiej wyrównanej kadry, o której już wspomniałem.

REKLAMA

Czy Legia ma lepszych zawodników? Może i tak, bo tacy gracze jak Emreli, Kastrati czy będący w dobrej dyspozycji Wieteska, nawet na poznańskiej pyrze mogą zrobić wrażenie. Nie ma co oszukiwać i lać wodę. Legii nigdy nie wolno lekceważyć, co pokazuje deklasacja na „naszym podwórku” w ostatniej dekadzie. Obie ekipy są po przerwie reprezentacyjnej, więc dla niektórych z pewnością była to chwila oddechu, by teraz na nowo łapać swój rytm. Legia w lidze musi zacząć grać na swoim poziomie, a kiedy nie zacząć, jak od szlagieru z Lechem i to na własnym boisku.

Kolejorz musi pokazać nie tylko umiejętności piłkarskie, które pokazywali we wcześniejszych kolejkach. Muszą pokazać ten słynny mental, o którym tak często mówimy. Ktoś mądry mi kiedyś powiedział, że przed stresową sytuacją może uratować nas tylko dobre przygotowanie. Lech jest silny i wydaje się być w solidnej formie motorycznej. Oby tylko nie spękali przed publicznością w Warszawie, która z pewnością będzie głośno robić swoje show na trybunach. Dla podkręcenia sytuacji wiemy, że kibice gości też coś przygotowują. To będzie „walka” zarówno na boisku, jak i na trybunach. Oby tylko wg zasad gry.

Ale szczerze mówiąc, nawet nie zerkam na typy buckmacherów. Takie mecze rządzą się swoimi prawami. Jak przystało na lechitę, wierzę i chce wierzyć, że Lech rzeczywiście pokaże jutro swoją przewagę i zrobi najodważniejszy krok w kierunku walki o mistrzostwo na stulecie klubu. Łatwo nie będzie, ale to zrozumiałe, bo po prostu tak być nie może. Jeśli chcesz być najlepszy, musisz wygrywać z najlepszymi, a to Legia rządziła w ostatnich latach. Nie wiem tylko, czy będzie lepsza okazja, by zrzucić „królową” z tronu. No bo jak nie teraz, to kiedy?

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

Postronny kibic (Marcin Pietkiewicz):

To może być najważniejszy mecz tego sezonu. Wbrew zapewnieniom płynącym ze strony mediów, uważam, że Czesław Michniewcz przegrywając z Lechem Poznań, może przypieczętować swoje zwolnienie z Legii. Jasne, mówimy o szkoleniowcu uwielbianym przez dziennikarzy i będącym niezwykle inteligentnym jegomościem. Jednocześnie, doskonale znamy mentalność Dariusza Mioduskiego, który bardzo szybko traci zaufanie do swoich pracowników.

Legia ma obowiązek pokonania Kolejorza. Zmusiła się do tego sama, notując aż 5 porażek w 8 kolejkach, co jest wynikiem dramatycznie słabym jak na Mistrza Polski. Ewentualna szósta przegrana będzie wymagała „ofiar”, a wyniki w Lidze Europy nie wystarczą jako czynnik łagodzący.

Jednocześnie, Lech Poznań po raz pierwszy od lat przekonuje dobrą formą w lidze. To wciąż zespół mający spore wahania, ale pilkarsko broniący się dobrą grą. Pokonanie Legii będzie fantastyczną motywacją na resztę sezonu, ale i jasną deklaracją mocarstwowych ambicji. Co prawda jesteśmy jeszcze w pierwszej części rozgrywek, ale wygrana na Łazienkowskiej byłaby skalpem cenniejszym niż 3 punkty.

Graphics: zt.graphics

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,723FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ