Motor się starał, Jaga strzelała. Druga domowa porażka beniaminka

Po dość niespodziewanej i wstydliwej porażce Motoru z przedostatnią w tabeli Stalą Mielec, drużyna Mateusza Stolarskiego stanęła do boju z Jagiellonią Białystok w ramach zaległego meczu 4. kolejki PKO BP Ekstraklasy. O ile aktualny mistrz Polski wydawał się faworytem spotkania, to ekipa z Lublina absolutnie nie była bez szans na niespodziankę patrząc na ich dotychczasowe poczynania po awansie do najwyższej dywizji rozgrywkowej w Polsce.

Katastrofalny błąd Brkicia kosztował Motor utratę gola

Rywalizacja z Jagiellonią zaczęła się dla Motoru bardzo niefrasobliwie. Ivan Brkić źle przyjął sobie podanie od Sergiego Sampera, przez co musiał się ratować panicznym wybiciem. W efekcie piłka padła łupem Kristoffera Normanna Hansena, który pociągnął z futbolówką do linii końcowej i wystawił ją jak na tacy Tarasowi Romanczukowi. Reprezentant Polski bez większego trudu zapakował ją w sieci i dał prowadzenie Jadze już w 4. minucie spotkania. Kolejne minuty również upływały pod znakiem dominacji gości. Po zespole Adriana Siemieńca widać było znacznie wyższą kulturę i wypracowane schematy gry kombinacyjnej. W 15. minucie ekipa z Białegostoku została jednak osłabiona z powodu kontuzji Lamine Diabego-Fadigi, którego zmienił Alan Rybak.

REKLAMA

Od okolic 25. minuty obraz meczu uległ wyraźnej zmianie. Graczom „Dumy Podlasia” najpierw zrobiło się gorąco z racji na nieuznanego gola Samuela Mraza, który na szczęście dla przyjezdnych nie został przyznany z racji na pozycję spaloną. Chwilę później „Żółto-Biało-Niebiescy” mieli dwie bardzo groźne sytuacje, aby wyrównać. Mowa tu o ładnym strzale Michała Króla na dalsze okienko, obronionym przez Sławomira Abramowicza. Dosłownie kilkadziesiąt sekund po tym, tuż na porzeczką z podobnego miejsca uderzył Mbaye Ndiaye. Widać było, że Jagiellonia straciła nieco kontrolę nad meczem i pojedynek na Arenie Lublin stał się bardziej wyrównany.

W myśl tej tezy do końca pierwszej połowy oglądaliśmy więc wymianę ciosów. W tym między innymi strzał Tarasa Romanczuka sprzed pola karnego gospodarzy, czy odpowiedź Sampera zakończoną rykoszetem tuż obok bramki Abramowicza. Przed samym zejściem do szatni „Motorowcy” zebrali się jeszcze do szarży zakończonej dwoma rzutami rożnymi i drugim celnym strzałem, lecz doprowadzić do remisu nie zdołali.

Motor chciał, ale to Jaga miała wynik

Druga odsłona meczu zaczęła się bardzo podobnie jak pierwsza, bo od gola Jagielloni Białystok. Hansen świetnie odnalazł się w polu karnym lublinian i soczystym wolejem pokonał Brkicia w 50. minucie. Próby riposty gospodarzy również przypominały te z pierwszych 45 minut. W 53. minucie Motor wykonał dobrze stały fragment zakończony celnym strzałem, ale znów bardzo czujny na posterunku był Abramowicz. Kilka minut później indywidualną akcję strzałem zakończył z kolei Kaan Caliskaner. Tym razem futbolówka wylądowała na bocznej siatce.

Po godzinie gry Mateusz Stolarski zdecydował się na pierwsze roszady w swoim składzie. Mraza i Ndiaye zastąpili Christopher Simon oraz debiutujący Bradly van Hoeven. Drużyna z Koziego Grodu wciąż miała jednak problemy z finalizacją wykreowanych akcji. Motorowi nie brakowało dziś chęci i determinacji oraz pomysłu. Natomiast to Jaga dokładała konkrety w postaci bramek i to miało kluczowe znaczenie. Im bliżej końca, tym mecz stawał się bardziej rwany ze względu na faule i pragmatyczne podejście podopiecznych Siemieńca. To nie sprzyjało Motorowi, który nie mógł złapać właściwego rytmu i ostatecznie – mimo licznych prób – gospodarze musieli się dziś obejść smakiem na choćby honorowe trafienie.

Motor Lublin 0:2 Jagiellonia Białystok (4′ Romanczuk, 50′ Hansen)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,718FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ