Aj jak boli… Z nieba do piekła w starciu z Holendrami

W październiku 2023 roku reprezentacji Polski ledwie zremisowała z kadrą Mołdawii, a kwestia awansu na Euro 2024 stanęła pod znakiem zapytania. 8 miesięcy później biało-czerwoni wyszli na pierwszy mecz mistrzostw Europy przeciwko faworyzowanej Holandii. Rywale szyderczo podchodzili do szans Polaków, uznając, że zadowolimy się samym startem w turnieju. Bez Lewandowskiego, za to z Salamonem i Romanczukiem w pierwszym składzie stanęliśmy naprzeciwko gwiazdom Bundesligi czy Premier League. Chcieliśmy wierzyć, że 16 marca 2024 roku przejdzie do historii jako dzień, w którym reprezentacja Polski znów da swoim kibicom powody do dumy. Holandia była faworytem, ale Polska pod wodzą Michała Probierza zamierzała zachować status niepokonanej.

Piłkarze reprezentacji Holandii od początku przejęli inicjatywę. Aktywny Cody Gakpo już w 2. minucie gry sprawdził czujność Wojciecha Szczęsnego, uderzając blisko lewego słupka. Ataki Holendrów nie kończyły się celnymi uderzeniami, jednak w 10. minucie bliski szczęścia był Tijjani Reijnders. Rywale Polaków pokazali jak kilkoma szybkimi podaniami wypracować sytuację bramkową, którą zawodnik AC Milanu zamknął minimalnie niecelnym strzałem. Piłkarze Michała Probierza przez pierwszy kwadrans ograniczali się do blokowania prób Holendrów, ale w 16. minucie biało-czerwoni zdołali wywalczyć rzut rożny. Wrzutkę Piotra Zielińskiego na gola zamienił Adam Buksa, wykorzystując chaos wśród defensorów Oranje.

REKLAMA
źródło: TVP SPORT on X

Polska zaczęła bajecznie, Holandia szybko odrobiła straty

Holendrzy szybko ruszyli do odebrania strat. Próbę Virgila van Dijka zatrzymał co prawda Szczęsny, a uderzenie Depaya musnęło poprzeczkę. W 29. minucie Nathan Ake obsłużył Cody’ego Gakpo, a ten po rykoszecie wpakował piłkę do siatki.

źródło: TVP SPORT on X

Gigantyczny pech. Wydaje się, że bez udziału polskich defensorów golkiper Juventusu prawdopodobnie poradziłby sobie z uderzeniem. Do końca pierwszej połowy obserwowaliśmy na zmianę bezradność i kreatywność ze strony reprezentacji Holandii. Przez kilka minut mogli bezskutecznie szukać wyrwy w polskim murze defensywnym. Byli wkurzeni takim scenariuszem, by po chwili kilkoma prostymi podaniami zbliżyć się pod bramkę Szczęsnego i wykreować szansę. Wynik remisowy był jak najkorzystniejszy dla drużyny Michała Probierza. Uczciwie trzeba jednak przyznać — kilka razy rywalom zabrakło szczęścia, bowiem zbyt łatwo dochodzili do sytuacji.

Probierz reagował zmianami

Na początku drugiej połowie Polacy mieli spore problemy z dłuższym utrzymaniem się przy piłce. Michał Probierz nie zamierzał jedynie murować bramki, więc do 56. minuty obserwowaliśmy trzy zmiany. Murawę opuścili Szymański, Urbański oraz Romanczuk. Ich miejsce zajęli Moder, Świderski oraz Slisz. W nieco zmienionym składzie w końcu odważniej ruszyliśmy do ataku. W 59. minucie strzał Jakuba Kiwiora został zablokowany, podobnie jak próba dośrodkowania Piotra Zielińskiego chwilę później. Oranje odgryzali się, czego przykładem była próba Dumfriesa z 63. minuty. Absolutnie nie możemy wskazać, że Holandia była lepsza piłkarsko niż Polska. Jasne, osiągała lepsze statystki posiadania piłki czy oddanych strzałów, ale nie radziła sobie z niską obroną piłkarzy Probierza. Holendrzy próbowali, Polacy próbowali, niewiele z tego wynikało.

W 81. minucie na murawie pojawił się Wout Weghorst i po chwili zrobił to, czego nie potrafili jego koledzy. Wygrał pojedynek w polu karnym, a następnie pokonał Wojciecha Szczęsnego.

źródło: TVP SPORT on X

To był jego pierwszy kontakt z piłką w spotkaniu. Marzenia o remisie prysnęły jak mydlana bańka. Prowadziliśmy, potem długo mieliśmy remis, a jednak przegrywamy pierwszy mecz Euro 2024. Margines błędu zmniejsza się i przeciwko Austrii będziemy musieli zawalczyć o pełną pulę.

Polska — Holandia 1:2 (Buksa 16′ – Gakpo 29′, Weghorst 83′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ