Adriel Ba Loua — nowy nabytek Lecha Poznań, który jest jednocześnie rekordem transferowym Kolejorza. 25-letni skrzydłowy z Wybrzeża Kości Słoniowej kosztował poznański klub aż 1,2 mln euro. Na papierze wszystko się zgadza, a jak realnie zawodnik będzie się prezentować przy Bułgarskiej?
Deadline
Wszyscy dobrze wiemy, że w Poznaniu aktualnie część kibiców bojkotuje i w dalszym ciągu rozpamiętuje poprzedni sezon. Jednym z postulatów tej grupy były m.in. duże transfery. Takie, przy których trzeba by było sięgnąć nieco głębiej do kieszeni. I takim ruchem wydaje się sprowadzenie Adriela.
Problemem pozostaje czas, w którym sfinalizowano ten deal. Zważając na fakt, że jesteśmy już po okresie przygotowawczym i kilku kolejkach w lidze, jest to dosyć późno. Oczywiście, w Poznaniu będą mówić, że nie chcieli podejmować pochopnych i szybkich decyzji, a mieć pewność, że dobrze wybrali. Szkoleniowiec Kolejorza chciał mieć co kilka opcji do wyboru. Zresztą, który trener by tego nie chciał? I o ile w linii obrony będzie obowiązywać raczej żelazna i niezmienna para stoperów przez większość sezonu, to w przypadku formacji ofensywnej Maciej Skorża wymagał, by mieć szerokie pole do popisu w trakcie bieżących rozgrywek.
Skrzydłowy był celem transferowym numer jeden na to okienko. I w końcu możemy śmiało powiedzieć, że Lech dopiął swego i ściągnął gracza, którego obserwował i chciał do siebie ściągnąć już rok temu. Tak przynajmniej twierdzi dyrektor sportowy poznańskiego klubu, Tomasz Rząsa. A jakim typem zawodnika jest Adriel Ba Loua?
Adriel Ba Loua
Ba Loua to dość niski, szybki i zwinny skrzydłowy. Znaczącą rolę przywiązuje do techniki użytkowej. Wydaje się być piłkarzem, który mimo słabszych warunków fizycznych nie boi się wejść w drybling z silniejszymi od siebie przeciwnikami. Jednak nie w tym upatrywałbym jego główną zaletę. U Adriela największe wrażenie robi przegląd pola i umiejętność dostarczenia piłki do kolegów z drużyny, zwłaszcza celnym dośrodkowaniem. W wielkim skrócie — kreowanie akcji, a niekoniecznie kończenie ich. Lech ma u siebie Mikaela Ishaka, który jest prawdziwym lisem pola karnego i maszyną do zdobywania bramek (kto gra w Fantasy ten wie, że na Szweda można liczyć). Mając u siebie napastnika o takim profilu, jeśli się go odpowiednio obsłuży dobrym podaniem, to uwierzcie — jest potencjał. W tym przypadku nowy skrzydłowy Lecha, którego główną siłą mają być celne podania i asysty, może okazać się strzałem w dziesiątkę. Kolejorz już w tym momencie jest liderem Ekstraklasy, a w obecnym sezonie będzie rywalizować wyłącznie na własnym podwórku, stąd ich szanse na końcowy sukces powinny znacząco wzrastać.
Oczywiście, sprawa jest bardziej złożona. Możemy dyskutować, rozmyślać i spekulować, a na samym końcu i tak wszystko zweryfikuje boisko. Mam tylko nadzieję, że nie będzie żadnej mowy o magicznej aklimatyzacji czy stresie. Lech wyłożył sporą — jak na realia naszej ligi — kasę. W tym przypadku musimy wymagać jakości. W końcu jeśli ktoś jest naprawdę dobrze przygotowany, to powinien prezentować się równie dobrze na murawie. Jeszcze nie wiem, czy Ba Loua będzie zawodnikiem bez tzw. układu nerwowego, który wychodzi na mecz i pokazuje, co ma najlepsze do zaoferowania, ale oczekiwania wobec niego w Poznaniu będą dość spore. Jego w tym głowa, żeby się z nich odpowiednio wywiązał.
fot. Lech Poznań