Juventus z 15. Pucharem Włoch w historii klubu! Massimiliano Allegri i jego dobrze zorganizowana ekipa stanęli na wysokości zadania. Atalanta była dziś bez argumentów w ataku i jeden błąd w obronie zaważył o tytule.
Juventus strzelił gola i… zaczął bronić wyniku jeszcze przed 5. minutą
Biorąc pod uwagę aktualną formę, wyraźnym faworytem była Atalanta. Jednak w meczach decydujących o trofeum znacznie większe doświadczenie posiada Juventus. W tego typu spotkaniach rzeczywistość ligowa często jest odkładana zupełnie na bok i zespoły którym nie idzie zbyt dobrze w regularnych rozgrywkach potrafią zaskoczyć. Sytuację doskonale obrazującą taki stan rzeczy mieliśmy okazję zobaczyć już w pierwszych minutach. Isak Hien nie upilnował Dusana Vlahovicia wychodzącego na wolne pole, a ten brutalnie wykorzystał błąd defensywy finalistów Ligi Europy. Serb ustawił sobie próbującego naprawić swój błąd Hiena i zapakował futbolówkę do siatki. Juventus objął w ten sposób niespodziewane prowadzenie już w 4. minucie.
Atalanta natychmiast ruszyła do walki o wyrównanie. Podopieczni Gian Piero Gasperiniego nie mieli problemu z przedostawaniem się pod pole karne rywali. Jednak ze stwarzaniem sobie dogodnych sytuacji było już znacznie ciężej. Bianconeri w charakterystyczny dla siebie sposób zamknęli obręb szesnastki i skutecznie blokowali wszelkie próby strzałów czy groźnych podań w pobliże Matti Perina. Wyraźnie dostrzegalny po stronie Atalanty był brak Ginaluki Scamakki, który pauzował za kartki. Napastnik o takich warunkach fizycznych był dziś niezwykle potrzebny La Dei w ataku, aby pojedynkować się z obrońcami Juventusu.
Stara Dama schodziła na przerwę na prowadzeniu, zadowolona z realizacji planu na mecz. Z kolei ekipa Orobicich musiała wnieść stosowne korekty, aby móc myśleć o zmianie wyniku w drugiej połowie.
„Allegri ball” w najczystszej postaci
Niestety, roszady Gasperiniego nie przyniosły oczekiwanego wyniku. Żaden z rezerwowych La Dei nie był w stanie wnieść odpowiedniego impulsu, który pozwoliłby na przełamanie bloku obronnego Juventusu. Bianconeri w zasadzie od momentu strzelenia gola na starcie spotkania konsekwentnie oddawali inicjatywę rywalom i dawali szkołę gry bez piłki. Podopieczni Massimiliano Allegriego robili to na tyle dobrze, że rywalom pozostawały jedynie rozpaczliwe próby strzałów. Przez ponad 90 minut żaden z nich nie trafił w światło bramki.
W 74. minucie Juventus mógł zabić mecz dzięki drugiej bramce Vlahovicia, ale Serb znalazł się na spalonym. Niewiele później karnego miał szansę wywalczyć Arkadiusz Milik, ale Polak również był na wyraźnym ofsajdzie. To wlało nieco nadziei w kibiców Atalanty na odratowanie losów meczu w końcówce, ale to po prostu nie było dziś pisane Nerazzurrim. Dziś „catenaccio” autorstwa Massimiliano Allegriego przyniosło trium Starej Damie, co z pewnością ostudzi nieco nastroje w środowisku sympatyków turyńskiej drużyny.