BAYER ZNOWU TO ZROBIŁ!

Świętowanie w Leverkusen z okazji zdobycia pierwszego tytułu mistrza Niemiec w historii tamtejszego Bayeru jeszcze zapewne nie dobiegło końca. Najbardziej jednak imponuje fakt, że podopieczni Xabiego Alonso przeszli przez ten sezon (jak dotąd) bez porażki. Po raz ostatni musieli uznać wyższość rywala… 5 maja 2023 roku w meczu z Köln! Liczba trofeów zdobytych w tym sezonie przez Aptekarzy wcale nie musi wynosić 1. W ćwierćfinałowym rewanżu Ligi Europy wybrali się do Londynu na mecz z West Hamem. W obozie Młotów nie panują tak entuzjastyczne nastroje, jak w Nadrenii Północnej-Westfalii. Podopieczni Davida Moyesa mają trudności z odnalezieniem stabilności i grają w kratkę. Ponadto w pierwszym meczu 1/4 finału z Leverkusen przegrali 0:2. Choć West Ham tym razem grał u siebie, to zdecydowanym faworytem byli niesamowici w tym roku przyjezdni z Niemiec.

Młoty rozbiły obronę Bayeru

Jako pierwsi do ataku ruszyli zawodnicy z Wysp Brytyjskich. Bayer nikomu nic nie musiał udowadniać, gdyż to oni byli bliżej awansu. West Ham chciał objąć prowadzenie tak szybko, jak to tylko możliwe i zablokowali rywala na ich własnej połowie. Dopiero po 10 minutach piłkarze z Leverkusen zdołali z niej wyjść i oddać niebezpieczny strzał na bramkę Łukasza Fabiańskiego. Na efekty kibice na London Stadium nie musieli długo czekać – ofensywna gra Młotów szybko przyniosła im korzyści. Triumfatorzy zeszłorocznej Ligi Konferencji znaleźli się w posiadaniu piłki po fatalnym podaniu górą do nikogo przez jednego z piłkarzy Bayeru. Po krótkiej wymianie podań przy futbolówce znalazł się Jarrod Bowen, który wrzucił ją w pole karne. Tempo idealnie wyczuł Michail Antonio i Jamajczyk dał prowadzenie swojej drużynie już w 13. minucie.

REKLAMA

Londyńczycy poczuli, że półfinał Ligi Europy, nawet pomimo takiego przeciwnika, jak Bayer, jest osiągalny. Jednobramkowe prowadzenie niczego im nie dawało i dlatego też zawzięcie dążyli do strzelenia drugiego gola. Ekipa z zachodnich Niemiec znalazła się pod ścianą i zmuszona była do obrony. W 25. minucie na listę strzelców mógł wpisać się Bowen, znajdując się w sytuacji sam na sam z Matějem Kovářem. Anglik nie wykończył tej akcji odpowiednio i to starcie wygrał czeski golkiper. West Ham wyraźnie przeważał, a większość gry toczyła się na połowie zespołu gości. Tym razem Bayer zdołał pograć piłką, ale bez stwarzania większego zagrożenia. Pod koniec pierwszej połowy tempo tego meczu wyraźnie zmalało i do gwizdka więcej goli nie padło. Choć West Ham prowadził do przerwy, to ten wynik wciąż dawał Niemcom awans do półfinału. Poza tym, pomimo straty, to należało pamiętać, że w tym sezonie Aptekarze wychodzili zwycięsko nawet z gorszych sytuacji.

Nic nie może przecież wiecznie trwać…

Początek drugiej połowy nie był tak porywający, jak to było w przypadku pierwszej części tego spotkania. Owszem, było sporo walki, lecz brakowało konkretów po obu stronach i gra przypominała wojnę pozycyjną. W 51. minucie Bayer jako pierwszy w tej części meczu podjął się próby strzału. Świeżo upieczeni mistrzowie Niemiec mieli dogodną okazję w polu karnym rywala. Za wykończenie odpowiedzialny był Florian Wirtz, lecz zrobił to w fatalny sposób. Tym kiksem bardziej zagroził przypadkowemu kibicowi na trybunach niż Fabiańskiemu.

W przeciwieństwie do pierwszej połowy, w drugiej to ekipa z Leverkusen trochę bardziej przeważała. To jednak długo nie przekładało się na niebezpieczeństwo dla przeciwnika. Grali piłką, ale bez tego ofensywnego sznytu posiadanie jej jest bezużyteczne. Żeby zmieniać wynik, trzeba oddawać strzały, z czym podopieczni Xabiego Alonso mieli pewne kłopoty. Mniejsze problemy z tym miał West Ham. W 60. minucie kolejną sprzyjającą okazję miał Bowen – znalazł się w dobrej pozycji, lecz koncertowo ją zaprzepaścił. Gdyby to wpadło, to Bayer ze swojej dwubramkowej zaliczki nie miałby już niczego. 6 minut później Bayer w końcu poważniej zagroził rywalom, a to za sprawą silnego strzału Jeremiego Frimponga. Holender gola nie strzelił, gdyż na posterunku stał Fabiański.

…ale jeszcze jeden mecz dłużej już może!

Aptekarze zintensyfikowali swoje ataki i tym razem to oni dominowali w tym spotkaniu. Grali zdecydowanie bardziej otwarcie, niż miało to miejsce w poprzednich 45 minutach. Ale wciąż to nic im nie dawało. Atakowali, nacierali, ale żadnych wymiernych korzyści z tego nie mieli. Zegar tykał, a coraz więcej wskazywało na to, że historyczna passa Bayeru dobiegnie końca. Pod koniec jeszcze raz szczęścia spróbował Frimpong, ale tak kiepskim uderzeniem nie miał prawa ograć bramkarza rywala. I gdy wydawało się, że ta wielka seria zatrzyma się na 43 spotkaniach z rzędu bez porażki, to po raz kolejny uderzył 23-latek. Holender zwolnił akcję, odnalazł miejsce w polu karnym i Fabiański koniec końców nie sprawił sobie prezentu urodzinowego w postaci czystego konta.

Bayer Leverkusen – i nic więcej dodawać nie trzeba! Zanosiło się tutaj na zwycięską porażkę West Hamu, lecz nieustępliwość Aptekarzy sprawiła, że jeszcze o to jedno spotkanie wydłużą swoją serię, która jest wręcz imponująca. 44 spotkania z rzędu. Kto by pomyślał, że jej autorem będzie właśnie ta drużyna z Nadrenii Północnej-Westfalii? Bayer zameldował się już w półfinale Ligi Europy i jej marsz po sensacyjną, potrójną koronę trwa w najlepsze. I jak dotąd niewiele wskazuje na to, że ktoś miałby stanąć im na przeszkodzie.

West Ham United – Bayer Leverkusen 1:1 (Antonio 13′ – Frimpong 89′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,726FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ