Sobotnie granie w PKO BP Ekstraklasie kończył mecz w Szczecinie. Pogoń podejmowała u siebie Cracovię, która w ostatnim czasie notowała bardzo słabe rezultaty. Portowcy również nie zachwycali, ale przed rozpoczęciem tego meczu gospodarze wydawali się być zdecydowanymi faworytami. Nikt nie spodziewał się jednak, że spotkanie otworzy się nam tak szybko.
Nagana dla spóźnialskich
Obie ekipy postanowiły ukarać każdego widza, który postanowił odpalić mecz nieco później. Już w pierwszej minucie meczu Pogoń wyszła na prowadzenie. Ulvestad wykorzystał podanie Grosickiego, strzelając pomiędzy nogami bramkarza gości. Gospodarze mają problemy z grą na swoim stadionie, a takie otwarcie otwarcie ucieszyło zebranych na stadionie kibiców. Nic nie trwa jednak wiecznie.
Ledwie dwie minuty później, cios postanowiła wyprowadzić Cracovia. Po rzucie rożnym wyrównanie Cracovii podarował Kallman, wykorzystując dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego Olafssona. Ogromny zastrzyk emocji zapowiadał fantastyczne spotkanie. Remis również nie utrzymał się zbyt długo.
W 15. minucie meczu ponownie znać o sobie dał Kamil Grosicki. Po jego dośrodkowaniu piłkę do własnej siatki skierował Bitri. Albańczyk interweniował bardzo źle, a Hrosso nie miał tu nic do powiedzenia. Paprykarze prowadzili, a Cracovia wydawała się ogłuszona otrzymanymi ciosami. Do końca połowy gospodarze nie zdołali powiększyć prowadzenia, a mecz miał rozstrzygnąć się w drugiej połowie meczu.
Zacięta rywalizacji obu stron
Po zmianie stron Cracovia wydawała się być nastawiona nieco bardziej ofensywnie. Największe zagrożenie goście stwarzali sobie po dośrodkowaniach, a pierwszą groźną sytuację Pasy wypracowały sobie po rzucie rożnym. Cojocaru zachował jednak spokój i uratował swoją ekipę przed stratą gola.
Pogoń na przestrzeni całej drugiej połowy głównie się broniła, ale Pasy źle czuły się w ataku pozycyjnym, nie potrafiąc wykreować sobie niczego konkretnego. Kolejne wrzutki lądowały albo w rękawicach bramkarza, albo na rzutach z autu. W ten sposób nie da się zdobywać goli, jeśli obrońcy potrafią umiejętnie bronić i przesuwać ustawienie całego bloku defensywnego. W 88. minucie meczu emocje w spotkaniu zabił Bichakhchyan. Pogoń mogła już odetchnąć, a Cracovia pogodzić się z porażką.
Pogoń zahacza o czołówkę, Cracovio, quo vadis?
Po serii bardzo słabych spotkań Portowcy wreszcie dopisują do swojego konta trzy oczka. Jagiellonia zdążyła już uciec na trzy punkty, ale Śląsk i Raków potracili punkty, a walka o wicemistrzostwo Polski wciąż wydaję się realna. Na horyzoncie mają również półfinał Pucharu Polski, który wydaję się być w zasięgu. Wielu faworytów zdążyło już odpaść i to może być ich szansa.
Cracovia… znów zawodzi. Szósty kolejny mecz bez zwycięstwa sprawia, że Pasy powoli urządzają się nieopodal strefy spadkowej. Za tydzień ekipę Jacka Zielińskiego czeka poważny sprawdzian i mecz o sześć punktów z ŁKS-em. Jeśli i ten egzamin nie zostanie zdany na piątkę, w Krakowie mogą pojawić się poważne problemy…