WIELKI SZCZĘSNY! JEDZIEMY NA EURO 2024!!!

Stawka spotkania przeciwko reprezentacji Walii była gigantyczna. Biało-czerwoni mimo mocno rozczarowujących kwalifikacji Euro 2024 mogli zapewnić sobie awans na tegoroczne mistrzostwa Europy. Odciąć się od krytyki po meczach z Czechami czy Mołdawią, wyszarpując miejsce wśród najlepszych drużyn Starego Kontynentu. Pewne zwycięstwo przeciwko Estończykom odbudowało (przynajmniej po części) wiarę w drużynę Michała Probierza, która wyruszyła do Cardiff, zdając sobie sprawę z trudności zadania. O ile bowiem Polacy marzyli o pokonaniu Walijczyków, o tyle gospodarze również nie wyobrażali sobie innego scenariusza niż wygrana. Co więcej, bukmacherzy faworyzowali Cymru.

Dużo walki, mało konkretów

Pojedynek od początku był nieporównywalnie bardziej zamknięty niż starcia Polaków z Estończykami czy Walijczyków z Finami. Zawodnicy obu zespołów nie odstawiali nogi i starali się utrudniać rywalom rozgrywanie piłki. Kolokwialnie rzecz ujmując — widzieliśmy dużo walki, ale niewiele futbolu. Co warte zauważenia, podopieczni Probierza dobrze potrafili wychodzić spod wysokiego pressingu. Walijczycy biegali blisko naszych defensorów, którym udawało się uniknąć głupich strat i niepotrzebnych błędów. Gorzej z atakiem pozycyjnym, co kończyło się na stratach futbolówki mniej więcej na linii środkowej boiska. Nie pozwalaliśmy reprezentacji Walii na oddanie celnego uderzenia, jednak jednocześnie sami nie byliśmy w stanie zagrozić bramce Danny’ego Warda.

REKLAMA

Realizator spotkania, szykujący powtórkę z pierwszej połowy, mógł tak naprawdę ograniczyć się do trafienia Ben Davies. Walijczyk znalazł drogę do siatki w 45+1′, był jednak na minimalnym spalonym. Szczęście uśmiechnęło się do Polaków, bowiem w doliczonym czasie oddali inicjatywę rywalom i mogli zostać za to brutalnie ukarani. Wyglądało to tak, jakby Michał Probierz chciał przede wszystkim uniknąć stracenia gola, licząc, że w końcu zdarzy się okazja zadać jeden, nokautujący cios.

Wyczekiwanie na jeden błąd

Po zmianie stron Walijczycy od razu ruszyli na bramkę Wojciecha Szczęsnego. Obserwowaliśmy pierwsze celne uderzenie w meczu, przy którym golkiper Juventusu popisał się efektowną interwencją. W grę biało-czerwonych wkradała się niecierpliwość, przez co zbyt łatwo oddawaliśmy piłkę rywalom. Pressing Walijczyków w pierwszej połowie był okiełznany przez Polaków, ale w drugiej części spotkania generował spore problemy. W 58. minucie mogliśmy stracić kuriozalnego gola, gdy Bednarek i Szczęsny nie dogadali się w walce o piłkę, a polski bramkarz został sfaulowany poza polem karnym.

Utrzymywaliśmy się przy bezbramkowym remisie, jednak w ofensywie byliśmy bezzębni. Trudno myśleć o zwycięstwie, gdy nie jest się w stanie oddać celnego uderzenia. Strach przed straceniem gola i zmęczenie intensywnością meczu przełożyły się także na dogrywkę. Momentami brakowało odwagi, by zdecydować się na uderzenie. Nie można narzekać na brak emocji, a zarazem groźnych sytuacji obserwowaliśmy niewiele. Do statystyk możemy zapisać uderzenie Jakuba Piotrowskiego, które przeleciało tuż obok słupka. Drugą żółtą kartkę obejrzał Chris Mepham, jednak jego usunięcie z murawy nie miało żadnego znaczenia dla meczu. Meczu, który musiał zostać rozstrzygnięty w serii rzutów karnych. Lewandowski, Szymański, Frankowski, Zalewski, Piątek nie pomylili się w swoich próbach. Przy decydującym uderzeniu Daniel James nie wytrzymał presji, a jego strzał wyczuł Wojciech Szczęsny. Nie był to piękny mecz. Nie byliśmy w stanie oddać celnego uderzenia z gry. Zagramy jednak na Euro 2024 i tylko to się teraz liczy. Ufff!!!

Walia — Polska 4:5 (rzuty karne)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ