Asseco Resovia Rzeszów to niewątpliwie jedna z najsilniejszych ekip na polskim podwórku. Przed meczem w 14. kolejce Resovia zajmowała 4. miejsce, będąc wyprzedzona na minuty przed startem pojedynku z BOGDANKA LUK Lublin przez Aluron CMC Wartę Zawiercie, która pokonała ZAKSĘ 3:1. Aby powrócić na podium, wystarczyło pokonać zespół z Lublina. Tylko tyle, i aż tyle. A mecz z LUK Lublin wcale spacerku nie oznacza, bowiem przed meczem w Rzeszowie lublinianie znajdowali się na 6. pozycji w tabeli. Pokonanie wyżej notowanej Resovii pozwoliłoby ekipie z Lubelszczyzny dogonić 5. w PlusLidze Trefl Gdańsk.
Walka jak równy z równym, choć silniejsi byli lublinianie
Resovia pierwszego seta rozpoczęła bardzo słabo (3-8). Niezwykle skuteczny był atakujący LUK Lublin, Damian Schulz. Lublinianie nie dawali gospodarzom szans, utrzymywali swoją przewagę i kontrolowali przebieg tego seta (10-15). Pod koniec tej partii rzeszowianie jednak złapali kontakt i zbliżyli się do przeciwnika (19-20). Obydwie ekipy popełniały błędy, jednak Schulz wyraźnie wyróżniał się na tle reszty. Resovia zdołała jeszcze wrócić do gry (22-22), a także doprowadzić do gry na przewagi. Jednakże nie udało im się wygrać tej partii i z niej zwycięsko wyszedł LUK Lublin, wygrywając 24-26.
Drugią partię minimalnie lepiej rozpoczęli siatkarze z Podkarpacia (8-6). LUK Lublin wcale nie radziło sobie gorzej od przeciwnika. Do ekipy Massimo Bottiego sporo jakości wnosił Tobias Brand i Alexandre Ferreira. Udało im się objąć prowadzenie 10-12. LUK Lublin utrzymywało minimalną przewagę, lecz to oni byli bliżej zwycięstwa w tym secie (17-18). Podobnie jak pierwsza partia, druga również była zacięta. Fantastyczną końcówkę rozegrali jednak zawodnicy z Lubelszczyzny i drugi set także padł ich łupem (22-25).
Wielki powrót Resovii!
Dobre wejście w trzeciego seta zanotowali ponownie lublinianie (6-9). Skutecznością w ataku imponował Tobias Brand. W całym spotkaniu Niemiec był jednym z najlepszych zawodników w ekipie z Lublina. Tak jak wcześniej, trzeci set był bardzo wyrównany i ciężko było powiedzieć, na czyją korzyść się zakończy (14-14). Podopieczni Giampaolo Medeia objęli prowadzenie (18-16), lecz długo się nim nie nacieszyli. Ta partia wchodziła w decydującą fazę, obydwie ekipy zdobywały punkty naprzemiennie (22-22). W końcówce lepiej poradzili sobie rzeszowianie i jeszcze to spotkanie się nie skończyło (26-24).
Zarówno Resovia, jak i LUK Lublin trzymały równy poziom także w czwartym secie (9-9). Dla lublinian dużo punktował Damian Schulz, zaś dla rzeszowian – Stephen Boyer, Torey DeFalco i Klemen Čebulj. Brązowi medaliści ostatnich mistrzostw Polski złapali wiatr w żagle i to oni przejęli inicjatywę (17-14). Ta przewaga nie była zbyt trwała i ekipa z Lubelszczyzny zdołała dogonić przeciwnika (20-20). Ostatnie akcje były kluczowe dla dalszego przebiegu spotkania. Resovia mogła doprowadzić do tie-breaku, zaś LUK Lublin zakończyć ten mecz i wrócić z Rzeszowa z pełną pulą. Długo trzeba było czekać na rozstrzygnięcie, lecz tę partię wygrała Resovia 30-28.
CO. ZA. COMEBACK!
Przyszedł czas na tie-break. Resovia w kapitalnym stylu odrobiła straty i stanęła przed szansą zwycięstwa w tym spotkaniu. Co prawda wiadomo było, że na 3. miejsce nie wrócą, jednak zawsze lepiej jest zdobyć 2 punkty niż 1. To właśnie rzeszowianie rozpoczęli decydującego seta lepiej (4-1). Siatkarze LUK Lublin zdołali szybko zniwelować tę stratę (4-4). Mimo tego to nadal ekipa z Podkarpacia była bliżej zwycięstwa (8-6). Kontrolowali przebieg tego seta, z każdą akcją to upragnione zwycięstwo było coraz bliżej (11-9). W tym momencie coś pękło w szeregach lublinian i ostatecznie piąty set zakończył się wynikiem 15-9.
To był niezwykle ciężki mecz dla siatkarzy Resovii. Pierwsze dwa sety przegrali, wcale nie ustępując bardzo poziomem przeciwnikowi. W trzeciej partii przebudzili się, wrócili do gry, a koniec końców, po zaciętym i trwającym niemal 3 godziny starciu pokonali lublinian. W Rzeszowie mogliśmy oglądać kawał porządnej siatkówki i thriller trzymający kibiców w napięciu do ostatniej piłki!