Harry Maguire to postać znana przez cały piłkarski świat. Pod dużą presją znalazł się już latem 2019 roku, kiedy to Manchester United wyłożył za niego 80 mln funtów. Anglik miał być dla Czerwonych Diabłów tym kimś, kim Virgil van Dijk stał się dla Liverpoolu. Maguire długo jednak nie spełniał oczekiwań. Był krytykowany i wyśmiewany nie tylko przez kibiców, ale także przez media. Kiedy już wydawało się, że w Manchesterze United postawili na nim krzyżyk – Maguire powstał z martwych i jest liderem defensywy zespołu.
Definitywny koniec był bardzo blisko
Harry Maguire przez długi czas był przedmiotem burzliwej dyskusji kibiców. W powszechnej opinii był uważany za słabego obrońcę, jednak były aspekty, którymi Anglik się bronił. Jego obrońcy wskazywali uwagę na dobre wyprowadzanie piłki, skuteczność w powietrzu oraz warunki fizyczne, które potrafił wykorzystać w walce z napastnikami. Błędy usprawiedliwiali natomiast złą organizacją gry całego zespołu. Nie były to tłumaczenia bezpodstawne, ponieważ Maguire stanowił o sile reprezentacji Anglii będąc filarem defensywy Synów Albionu. Jeśli opuszczał jakieś mecze to tylko te mniej ważne lub z powodu kontuzji. Po EURO 2021 nie trudno było znaleźć najlepsze jedenastki turnieju, w których znajdował się stoper Manchesteru United. Za grę na ostatnich Mistrzostwach Świata również był chwalony. Jeśli ktoś widział w Harrym Maguirze dobrego, solidnego środkowego obrońcę to nie było w tym przypadku. Anglik potrzebował jednak odpowiednich warunków.
Nawet najwięksi obrońcy Harry’ego Maguire’a stracili chyba jednak w niego wiarę w poprzednim sezonie. U Erika ten Haga 30-latek grał bardzo rzadko. Przed nim w hierarchii byli: Raphael Varane, Lisandro Martinez, Victor Lindelof, a nawet Luke Shaw, który przy problemach kadrowych często był przesuwany na środek defensywy, a Maguire musiał przyglądać się jego grze z ławki rezerwowych. Wydawało się, że dni Anglika na Old Trafford są policzone. W przerwie międzysezonowej Maguire najpierw stracił opaskę kapitana na rzecz Bruno Fernandesa, a potem był już bardzo blisko przenosin do West Hamu. Transfer do mniejszego klubu byłby dla 30-latka dobrym rozwiązaniem pod kątem regularnej gry i zrzucenia z siebie presji, jednak zawodnik przegrałby bitwę o oczyszczenie swojego wizerunku. Harry Maguire nie dogadał się jednak z West Hamem i podjął rękawicę dalszej walki o miejsce w Manchesterze United. Walki, w której – tak się wydawało – z góry jest już na przegranej pozycji.
Harry Maguire dostał szansę i ją wykorzystał
Los szybko jednak okazał Maguire’owi wsparcie. W 4. kolejce, w meczu z Arsenalem, Anglik wszedł na boisko w miejsce kontuzjowanego Lisandro Martineza, ponieważ wśród środkowych obrońców został Erikowi ten Hagowi do wyboru tylko on i Jonny Evans. W następnych spotkaniach to jednak reprezentant Irlandii Północnej był wyżej w kolejce do gry, ale minęło kilka tygodni i sytuacja kadrowa na środku obrony Czerwonych Diabłów zrobiła się tak dramatyczna, że Erik ten Hag nie miał wyjścia – musiał wystawić Maguire’a. Pierwszym meczem w Premier League, w którym 30-latek zagrał w wyjściowym składzie było starcie z Brentford, w którym w kadrze meczowej, spośród obrońców, brakowało Varane’a, Martineza, Shawa, Malacii i Wan-Bissaki. Maguire nie zmarnował szansy i od tego czasu w każdym meczu, we wszystkich rozgrywkach, gra pełne 90 minut. Kolejni piłkarze wracają po kontuzjach, ale trener nie zamierza ponownie sadzać reprezentanta Anglii na ławce.
Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ Harry Maguire wyrósł na prawdziwego lidera defensywy. Wyeliminował proste błędy, które wcześniej zdarzały mu się zbyt często, a jego skuteczność pojedynków jest na bardzo wysokim poziomie. Manchester United pod wodzą Erika ten Haga często stara się grać pressingiem, ale linia obrony Czerwonych Diabłów nie gra tak wysoko, jak pozostałe zespoły z czołówki Premier League. Braki Maguire’a w zwrotności są więc maskowane, a sam Anglik potrafi przerywać potencjalne kontrataki przeciwników przez grę na wyprzedzenie. Kolejnym atutem Harry’ego Maguire’a jest gra w powietrzu. Z obrońców, którzy grają regularnie tylko Virgil van Dijk, Ethan Pinnock i Scott McKenna wygrywają więcej pojedynków w powietrzu w przeliczeniu na 90 minut gry.
Harry Maguire pełni też rolę pierwszego rozgrywającego
Manchester United od długiego czasu ma problemy z wyprowadzeniem piłki spod własnej bramki. Futbolowe trendy wskazują coraz większe nastawienia na pressing, więc wiele zespołów dużą wagę przykłada do rozegrania piłki. Ajax Erika ten Haga potrafił to robić, jednak na Old Trafford nie zastał zawodników, którzy pasowaliby do takiej gry. W tym sezonie, nawet po wymianie bramkarza z takiego, który nie angażował się w rozegranie (De Gea) na golkipera bardzo dobrego w tym elemencie (Onana) Czerwone Diabły mają problemy z transportem futbolówki do tercji ataku. W ostatnich spotkaniach, właśnie dzięki Harry’emu Maguire’owi wygląda to już trochę lepiej. 30-latek w swoim katalogu ma zarówno progresywne podania przez linię, jak i dalekie zagrania na skrzydło. Na tle pozostałych obrońców Manchesteru United Maguire statystycznie prezentuje się bardzo dobrze:
- Liczba podań – 2. miejsce (za Lisandro Martinezem)
- Podania progresywne – 2. miejsce (za Lisandro Martinezem)
- Podania w tercję ataku – 1. miejsce (za Lisandro Martinezem)
- Liczba dalekich podań – 1. mieejsce
- Celność dalekich podań – 2. miejsce (za Raphaelem Varanem)
- Przerzuty zmieniające ciężar gry – 1. miejsce
Silny mental
– Mój bilans pod wodzą tego menedżera [Erika ten Haga] mówi sam za siebie. Nie rozpocząłem tylu meczów, ile bym chciał [dla United], ale mój procent zwycięstw, kiedy grałem, jest absurdalnie wysoki – wypalił Harry Maguire 16 października. Reprezentant Anglii nie kłamał. Wówczas, spośród wszystkich stoperów, Manchester United z nim w składzie miał najwyższy procent zwycięstw. Haczyk tkwił jednak w jakości przeciwników, z którymi Maguire się mierzył. Erik ten Hag po prostu najczęściej wystawiał go na mniej wymagające spotkania. Obecnie 30-latek może jednak przekonywać, że wiedział, co mówi. Odkąd wskoczył do składu zespół wygrał w Premier League 5 z 6 spotkań przegrywając tylko z Manchesterem City i zachowując 3 czyste konta. Choć patrząc przez pryzmat samej gry Manchester United nie zasłużył na zebranie tylu punktów, tak nie ma przypadku w tym, że wyniki poprawiły się po wejściu Harry’ego Maguire’a do składu.
Ostatnie występy Harry’ego Maguire’a świadczą o tym, że nie tylko jest on dobrym obrońcą, ale także ma niesamowicie silną mentalność. Coraz więcej mówi się o zdrowiu psychicznym w kontekście presji, z jaką muszą mierzyć się piłkarze w dobie mediów społecznościowych. Maguire jest przykładem zawodnika, na którego za każdym razem, gdy wychodził na boisko spadała lawina krytyki niezależnie od tego, co zrobił na murawie. We wrześniu w meczu towarzyskim ze Szkocją Maguire strzelił samobója, po czym każdy jego kontakt z piłką był wieńczony przez angielskich kibiców salwą gwizdów. Po tym, co przeszedł Harry Maguire jeszcze bardziej imponujące jest, że potrafił on się podnieść pod kątem nie sportowym, ale mentalnym.
Powstanie z martwych Harry’ego Maguire’a to jedna z najlepszych historii tego sezonu. Śmiało możemy stawiać ją na równi z fenomenem Girony oraz Bayeru Leverkusen, serią czystych kont Nicei, czy wejściem do Realu Jude’a Bellinghama.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej