Kiedy Ange Postecoglou zostawał trenerem Tottenhamu wisiała przed nim długa lista zadań. Australijczyk musiał naprawić wiele rzeczy, które przestały działać pod koniec kadencji Antonio Conte i nie zostały naprawione przez tymczasowych menedżerów. Jedno z nich dotyczyło odblokowania króla strzelców z rozgrywek 2021/22, ponieważ Heung-min Son się zaciął. Wydawało się, że po odejściu Harry’ego Kane’a ta sztuka będzie jeszcze trudniejsza, ponieważ Koreańczyk stracił partnera z ataku, którego ponadto trzeba było jakoś zastąpić. Postecoglou połączył jedno z drugim. Przesunął Sona na środek ataku i tym samym 31-latek wrócił do wysokiej dyspozycji strzeleckiej.
Trudne początki
Były trener Celtiku nie od razu wpadł jednak na ten pomysł. W pierwszych meczach tego sezonu na szpicy ustawiany był Richarlison, a Heung-min Son zajmował swoją naturalną pozycję lewoskrzydłowego. Brazylijczyk zagrał na środku ataku w trzech pierwszych spotkaniach i nie zaliczył żadnego bezpośredniego udziału przy bramce. Co więcej, wyglądał jak ciało obce w dobrze naoliwionej maszynie. Miał kłopoty z utrzymaniem piłki grając tyłem do bramki oraz ze zgubieniem obrońców w polu karnym przy dograniach z bocznych sektorów boiska. Paradoksalnie gorsza dyspozycja Richarlisona wyszła na rękę całej drużynie, ponieważ trener szybko znalazł ustawienie, w którym jego ekipa ma większe możliwości. W meczach 2. i 3. kolejki z – odpowiednio – Manchesterem United oraz Bournemouth po zejściu z murawy Richarlisona to właśnie Son przechodził na „9-tkę”, ale przez łącznie blisko godzinę gry też nie zdołał odcisnąć piętna na zespole w postaci goli i asyst.
Ange Postecoglou nie rozwiązał więc problemu z Sonem od razu. Pierwsze mecze u australijskiego szkoleniowca w wykonaniu 31-latka były bardzo przeciętne. Chwalony był wyciągnięty z szafy Yves Bissouma, zachwycano się Udogiem, który wrócił z wypożyczenia, do wysokiej dyspozycji wrócił Romero, odkryciem został Pape Matar Sarr, udane wejście do nowego zespołu miał Mickey van de Ven, ale magiczna różdżka Postecoglou nie zadziałała na Sona. Do czasu. W 4. kolejce Premier League Koreańczyk został ustawiony na środku ataku od 1. minuty i skończyło się hat-trickiem. Było jednak jedno „ale”. Rywale bronili w bardzo odważny sposób zakładając wysoki pressing, więc Heung-min Son wszystkie gole strzelił z ataku szybkiego, wykorzystując przestrzeń pozostawioną przez oponentów. To kazało wstrzymać się jeszcze z opiniami (na co zwracaliśmy uwagę w podsumowaniu po tamtej serii gier) i poczekać na testy, w których napastnicy będą mieć mniej miejsca za linią obrony.
Heung-min Son strzela regularnie
Choć od tego czasu nie minęły jeszcze dwa miesiące, tak w następnych meczach Heung-min Son w roli środkowego napastnika spisywał się na tyle dobrze, że śmiało możemy już napisać, że Ange Postecoglou znalazł nową 9-tkę, która zastąpi Harry’ego Kane’a. Koreańczyk w 6 meczach trafił do siatki aż 7-krotnie i dołożył jedną asystę. Przy bramce uczestniczy średnio co 57 minut. Rzeczywiście najgorzej idzie mu w spotkaniach, gdy Tottenham ma przewagę terytorialną i rywal broni się bardzo blisko własnego pola karnego, ponieważ jedynymi rywalami, z którymi nie strzelił bramki grając na „9-tce” są Sheffield i Luton. Niemniej jednak, bardziej powinniśmy to rozpatrywać w kategorii przypadku. Przy golach przeciwko Liverpoolowi i Arsenalowi (tym pierwszym) Heung-min Son podręcznikowo zachował się w polu karnym gubiąc krycie obrońców przy dograniu ze skrzydła pokazując, że ma instynkt napastnika.
Jednym z największych atutów Heung-min Sona od dawna było wykończenie akcji. To zawodnik, który od lat „oszukuje” model goli oczekiwanych (xG) strzelając o wiele więcej bramek niż przypisuje mu algorytm na podstawie pozycji, z których uderza na bramkę. Od przyjścia do Tottenhamu strzelił 28 goli więcej niż „powinien”. Model xG przebija o 1/3. Podobnie jest w tym sezonie, w którym przy 7 trafieniach wartość xG wskazuje niecałe cztery gole. Heung-min Son jest znakomitym snajperem, który umieszcza piłkę w siatce na wiele różnych sposobów, ma w swoim katalogu mnóstwo różnych wykończeń. Od mierzonych strzałów z dystansu w boczną siatkę zarówno z prawej, jak i z lewej nogi, przez kończenie sam na sam z zimną krwią, po uderzenia z pierwszej piłki z obrębu pola karnego.
W stylu Postecoglou
Heung-min Son w mig złapał wymagania, które nakreślił mu nowy trener. Teoretycznie można było zakładać, że Koreańczyka będzie ściągać w lewy sektor, gdzie spędził ogromną część swojej piłkarskiej kariery. Niemniej jednak, Postecoglou ma jasno sprofilowane zadania dla napastnika. W jego systemie to nie jest zawodnik, który pomaga zespołowi na całej długości i szerokości boiska, a piłkarz poruszający się w szerokości pola karnego, rzadziej uczestniczący w grze niż cała reszta, ale strzelający gole. To zespół ma pracować na niego, a nie odwrotnie. W Celtiku pod okiem Australijczyka bardzo dobrze rozwinął się grający we właśnie taki spoosób Kyogo Furuhashi, który w 83 meczach strzelił 54 gole, a jego wartość rynkowa w ciągu dwóch sezonów pracy z Postecoglou wzrosła z 5,5 do 14 mln euro.
Heung-min Son szybko załapał te wskazówki. Jako środkowy napastnik zalicza średnio nie więcej niż 28 kontaktów z piłką na mecz. W przeliczeniu na 90 minut – daje to 32,8 kontaktów z piłką, z czego prawie 80% to dotknięcia futbolówki na połowie przeciwnika. To o około 15 kontaktów mniej niż w większości sezonów Sona w barwach Tottenhamu, ale za to w żadnym sezonie nie miał tak często piłki w polu karnym rywala (6,9 na 90 minut). Koreańczyk na „9-tce” notuje średnio 0,62 xG (gola oczekiwanego) i 4,12 strzału w przeliczeniu na 90 minut gry. To także najwyższe wyniki od przyjścia do Spurs.
Ange Postecoglou znalazł dla Sona nową rolę, w której ten odnajduje się znakomicie. Dziś niewiele osób o tym pamięta, ale największy sukces w Europie (finał Ligi Mistrzów w sezonie 2018/19) Tottenham odnosił właśnie z Sonem ustawionym na środku ataku. Ewentualne sukcesy w najbliższych latach najprawdopodobniej również będą pod patronatem Koreańczyka na „9-tce”.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej