Stany Zjednoczone rozkochują się w Formule 1, a ta nie pozostaje im dłużna. Grand Prix USA na torze Circuit of the Americas w Austin było już drugim z trzech wyścigów w tym kraju w tym sezonie. Teksas to dobre miejsce na akcje marketingowe zespołów, ale i pod kątem samego ścigania ma potencjał na rozgrzanie kibiców. Tym bardziej po wynikach piątkowych kwalifikacji, w których Max Verstappen zajął dopiero 6 miejsce. Była więc szansa, że drugi raz w tym sezonie zwycięzcą zostanie kierowca innego zespołu niż Red Bull.
Mocny start Norrisa i Hamiltona
Z pole position do wyścigu ruszał Charles Leclerc, ale kierowca Ferrari stracił swoją pozycję już w pierwszym zakręcie. Dobry start zanotował Lando Norris, który objął prowadzenie w wyścigu. Ciekawie było też dalej. Mocny początek miał Carlos Sainz, który przedarł się na trzecie miejsce, a także Max Verstappen, który to zyskał jedną pozycję. Start odbył się bez większych incydentów. Jedynym kontaktem między kierowcami na pierwszym okrążeniu był ten pomiędzy Estebanem Oconem a Oscarem Piastrim. Pechowo dla obu, był on na tyle poważny, że w dłuższej perspektywie wyeliminował ich z dalszego ścigania. Francuz zjechał do boksu na 10 okrążeniu, a Australijczyk na 12.
Przez cały weekend bardzo dobre tempo miał Lewis Hamilton i podczas głównego wyścigu Brytyjczyk również wyciągał maksimum ze swojego bolidu. Kierowca Mercedesa mimo straty jednego miejsca na starcie bardzo szybko poradził sobie z oboma bolidami Ferrari i ruszył w pogoń za Norrisem. W połowie wyścigu realnie o zwycięstwo walczył więc trzech kierowców: Norris, Verstappen i Hamilton. Decydować miały kwestie strategiczne związane z dobraniem opon i liczbą zjazdów do alei serwisowej. Po pierwszych pit stopach lider się zmieniał, a po 28. okrążeniu na czele stawki jechał Holender.
Walka w alei serwisowej
O tym, jak ważna w tym wyścigu była strategia, dobitnie przekonali się kierowcy Ferrari. Zwłaszcza Leclerc, który wstępnie jechał na jeden pit stop i przespał moment na zmianę strategii na dwa zjazdy. Zespół Ferrari ponownie się nie popisał, przez co końcówka wyścigu Monakijczyka była bardzo trudna. Podobny błąd popełniło AlphaTauri w przypadku Daniela Ricciardo. Lepiej pod tym kątem spisał się Mercedes. Wydawało się, że Hamilton jedzie na jeden pit stop, ale pod wpływem decyzji innych zespołów zjechał na drugą zmianę opon. Ta decyzja najprawdopodobniej dała mu szansę walki o wyższe miejsce. Dobrze w wyścigu radził sobie Fernando Alonso, który ruszał z alei serwisowej. Hiszpan jechał na pozycji dającej punkty, ale ostatecznie nie dotarł do mety z powodu awarii.
Walka między Norrisem a Verstappen w zasadzie rozstrzygała się w alei serwisowej. Brytyjczyk na torze długo bronił się przed Holendrem, ale po stracie pozycji nie był w stanie wrócić przed kierowcę Red Bulla nawet pomimo próby podcięcia. Norris robił, co mógł, aby utrzymać drugie miejsce, ale jego przewaga nad Hamiltonem systematycznie się zmniejszała. Na 49 okrążeniu ostatecznie musiał uznać wyższość znacznie bardziej doświadczonego kierowcy. Hamilton po wyprzedzeniu Norrisa miał jednak 5 sekund straty do Verstappena, i małe szanse na nawiązanie z nim jeszcze walki o zwycięstwo. Kierowca Mercedesa gonił, ale ostatecznie nie zbliżył się na tyle, aby nawiązać walkę z Red Bullem.