No Rodri, no party. Dlaczego Manchester City cierpi bez Hiszpana?

Analizując terminarz przygotowany przez Premier League na obecny sezon, Pep Guardiola musiał na czerwono zaznaczyć kilka dat, a jedną z nich zapewne był 8 października. To wtedy Manchester City zmierzy się z Arsenalem. W spotkaniu z najpoważniejszym kandydatem do odebrania im tytułu Obywatele będą musieli radzić sobie bez kluczowego dla ich systemu zawodnika. Rodri otrzymał czerwoną kartkę w meczu z Nottingham Forest i od tego czasu Guardiola miał dwie próby przygotowań na Arsenal. Bez Hiszpana The Citizens jednak przegrali oba mecze (najpierw z Newcastle w Carabao Cup, później z Wolves). Dlaczego Manchesterowi City nie idzie bez Rodriego?

Rodri kluczowym elementem układanki

Granie bez Rodriego to dla Manchesteru City niezwykła rzadkość. Jeśli Pep Guardiola daje mu odpocząć to w meczach mniej ważnych, często pucharowych, w których większość jedenastki składa się z rezerwowych. Według informacji serwisu Transfermarkt – Rodri od transferu do Manchesteru City opuścił tylko 5 meczów z powodu kontuzji, w pierwszym sezonie, kiedy nie był jeszcze tak ważny dla zespołu jak jest dziś. Nominalnym zmiennikiem dla Hiszpana jest Kalvin Phillips, sprowadzony ponad rok temu z Leeds, ale Anglik okazał się jednym z niewielu niewypałów transferowych Manchesteru City. Pep Guardiola dał mu szansę w meczu z Newcastle w Carabao Cup i choć sam menedżer po spotkaniu wypowiadał się w ciepłych słowach o występie Phillipsa, to nie sposób nie odnieść wrażenia, że była to czysta kurtuazja. Reprezentant Anglii wygrał zaledwie 1 z 14 pojedynków (na ziemi i w powietrzu łącznie) i w następnym spotkaniu wszedł tylko z ławki.

REKLAMA

Przeciwko Wolverhampton Pep Guardiola postawił w środku pola na duet Mateo Kovacic oraz Matheus Nunes. Żaden z nich nie jest typową „6-tką”. W charakterystyce obu pomocników jest więcej różnic niż podobieństw względem Rodriego. Hiszpan jest punktem odniesienia w środku pola. Nie biega dużo, ale bardzo mądrze rozdziela podania. Bardzo szybko podejmuje decyzje i nie holuje piłki. Kovacic oraz Nunes to natomiast zawodnicy, którzy lubią wchodzić w pojedynki.

Guardiola kiedyś na konferencji prasowej podzielił piłkarzy na „bezpiecznych” i „ryzykownych”. W poprzednim sezonie w drodze po potrójną koronę stawiał na zawodników, którzy są świetni w utrzymaniu piłki i nie tracą jej. Oni mieli zapewniać zespołowi kontrolę nad meczem, a zabójczą bronią, która robiła różnicę z przodu był duet Kevin De Bruyne & Erling Haaland ustawiony blisko środka. Po odejściu Gundogana w podstawowej jedenastce Manchesteru City w obecnym sezonie jest więcej opcji „ryzykownych”, a odpowiedni balans ma zapewniać Rodri. Przy jego nieobecności pojawił się więc problem.

Rodri nie ma odpowiedniego zmiennika

Czy Manchester City popełnił więc błąd w planowaniu kadry na obecny sezon? Na razie jeszcze ciężko to ocenić. Pep Guardiola ostatnio mówił, że woli pracować z węższą grupą zawodników, ponieważ przy szerokiej kadrze ma wielu zawodników niezadowolonych niedostateczną liczbą minut. Mateo Kovacic i Matheus Nunes zostali ściągnięci na Etihad Staduim tego lata jako elementy kolejnej ewolucji zespołu. Przy zwiększającej się liczbie drużyn nastawionych na wysoki pressing Pep Guardiola chciał mieć zawodników, którzy będą umieć wygrać pojedynek ze swoim rywalem i zdobyć teren prowadzeniem piłki, co stwarza dużą przewagę przy w/w nastawieniu przeciwnika. Pod nieobecność Rodriego obaj zawodnicy musieli jednak wyjść ze swojej strefy komfortu.

Wolverhampton przyjęło nastawienie mocno defensywne. Grali w niskim bloku i bronili się blisko własnego pola karnego w ustawieniu 5-4-1. Pep Guardiola chciał więc mieć – zwłaszcza po szybko straconym golu na 0:1 – aż sześciu zawodników w ofensywnej linii, aby stworzyć przewagę. Mateo Kovacic grał jako rozgrywający i wspólnie z trójką obrońców odpowiadał za progresję piłki w strefę pomiędzy linię obrony, a pomocy rywala. Matheus Nunes natomiast przesuwał się wyżej i był jednym z zawodników, który takie podanie miał otrzymać. W pierwszej połowie był jednak mało produktywny i po przerwie nie wyszedł już na boisko, a zastąpił go 20-letni Oscar Bobb, mający o wiele większą łatwość w grze między liniami.

Problemy w ataku pozycyjnym

Efekt był taki, że Manchester City miał spore problemy, aby wykreować sobie szanse z ataku pozycyjnego. Liczba 24 strzałów robi spore wrażenie, ale wskażnik xG nie dobił nawet do jednego gola oczekiwanego. Wniosek jest prosty – Manchester City uderzał na bramkę, ale próby te miały bardzo małe prawdopodobieństwo powodzenia. Nie wykreowali sobie nawet żadnej „dużej okazji” (big chance). Trzeba oddać Wolves, że bronili się naprawdę bardzo dobrze, ale – powiedzmy sobie szczerze – na dobrze dysponowany Manchester City w normalnych okolicznościach by to nie wystarczyło. Obywatelom brakowało jednak kilku elementów, z których regularnie korzystają, kiedy chcą przełamać nisko ustawioną defensywę.

Rodri jest postrzegany jako tempomat całego zespołu, ale w obecnym sezonie udział 27-latka w ostatniej tercji boiska oraz kreacji się zwiększył. Pamiętacie pierwszą bramkę Man City z Nottingham? Po wymianie czterdziestu kilku podań Rodri wykonał dalekie zagranie do ścinającego w pole karne ze skrzydła Walkera, ten zgrał do Fodena i 1:0. Hiszpan był kluczowy dla całej akcji. W meczu z Wolves Walker był kompletnie nieefektywny. To typ zawodnika, który stworzy przewagę w tercji ataku tylko wtedy, gdy otrzymuje piłkę będąc rozpędzonym, a w sobotę brakowało zawodnika, który dostrzegałby jego starty do podań.

Mateo Kovacic, choć jest pomocnikiem grającym wertykalnie, to jednak w swoich podaniach rzadko podejmował ryzyko. Grał bezpiecznie. Możemy domyślać się, że takie było polecenie Guardioli. Różnicę w sposobie grania obu zawodników niech przedstawi statystyka: Rodri w tym sezonie Premier League wykonuje średnio ponad 10 celnych dalekich podań na mecz. Kovacic przeciwko Wolves nie podjął takiej próby ani razu. W grze Obywateli brakowało szybkich zmian ciężaru gry, aby zmusić rywali do przesuwania, dzięki czemu w ich zasiekach pojawiłyby się luki. Jeremy Doku, świetnie grający 1v1 praktycznie nie miał okazji do pojedynków, ponieważ zespół Gary’ego O’Neilla nadążał z przesuwaniem, aby go podwoić.

Rodri to również bezpośrednie zagrożenie dla bramkarza rywali

W momentach, gdy Manchester City zepchnie oponenta do głębokiej defensywy i pojawi się miejsce przed polem karnym – Rodri potrafi to wykorzystać. W poprzednim sezonie po strzałach zza pola karnego cieszył się z gola w finale i ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Obecne rozgrywki? W meczu z Sheffield zapewnił w ten sposób swojemu zespołowi 3 punkty w końcówce spotkania. Odwołując się ponownie do statystyk – Rodri oddaje średnio 2,6 strzału w meczu, natomiast Kovacic z Wilkami podjął tylko jedną próbę (dwa uderzenia zanotował natomiast Kalvin Phillips po wejściu z ławki).

REKLAMA

Bezpieczny sposób gry Kovacicia (który – jak ustaliliśmy – wynikał pewnie ze wskazówek trenera) miał zapewne związek z zabezpieczeniem przed kontrami. Guardiola zwraca na to szczególną uwagę, więc przy zaangażowaniu dodatkowego zawodnika między linię obrony, a pomocy rywala odpowiedzialność piłkarzy odpowiadających za pierwszą fazę rozegrania musiała być jeszcze większa. Mimo to Chorwat nie uniknął kilku prostych strat w środku pola, po których Wilki wyprowadzały kontrataki. Kovacic w defensywie nie jest też oczywiście tak dobry jak Rodri, który świetnie potrafi przerywać szybkie ataki przeciwników.

Jaki plan na Arsenal?

Po dwóch meczach możemy już śmiało powiedzieć, że czerwona kartka Rodriego mocno dotknęła Manchester City. Czasem dorabia się teorię do braku zawodnika, bo akurat wynik ułożył się tak, a nie inaczej, to jednak w tym przypadku zespół naprawdę zatracił atuty, którymi dysponował z Hiszpanem w jedenastce. Pep Guardiola w tym momencie może żałować, że w kadrze nie ma już Ilkaya Gundogana, który w poprzednim sezonie bez większych problemów kilka razy wskoczył w buty Rodriego. Być moze wizja hiszpańskiego szkoleniowca zakładała, że awaryjnym rozwiązaniem na pozycję nr 6 będzie John Stones, który w poprzednim sezonie jako środkowy obrońca w fazie posiadania piłki przechodził pięterko wyżej i grał obok Rodriego spisując się fantastycznie. Anglik jednak od początku sezonu leczył kontuzję i dopiero niedawno wrócił do treningów.

Jaki więc plan wymyśli Pep Guardiola, aby w taktycznej bitwie przechytrzyć swojego byłego asystenta, Mikela Artetę? Obecnie wydaje się, że rozwiązania idealnego nie ma. W każdym razie Arsenal na pewno nie będzie bronił tak blisko własnej bramki jak Wolves. Raczej spodziewamy się wysokiego pressingu z obu stron. A – jak już wyżej w tekście wyjaśnialiśmy – właśnie dla takich spotkań, pod rywalizację z grającymi w taki sposób rywalami Manchester City sprowadził Mateo Kovacicia i Matheusa Nunesa.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,719FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ