Reprezentacja z Ameryki Północnej to aktualnie 25. drużyna rankingu FIVB. Swoje największe sukcesy Meksykanie osiągali w XX wieku, byli wówczas jedną z najlepszych drużyn kontynentu. Na igrzyskach olimpijskich wystąpili zaledwie… dwa razy (1968 – gospodarz, 2016). Teraz drużyna pod wodzą Jorge Azaira Lópeza pragnie nawiązać do tych sukcesów i wywalczyć sobie bilet do Paryża.
Noty za styl? Raczej mierne…
Spotkanie rozpoczął as serwisowy Meksyku! Na nasze szczęście, był to jeden z niewielu problemów w przyjęciu po polskiej stronie. Rywale ewidentnie chcieli zagrać z nami punkt za punkt, ale konsekwentnie przewagę budowali Polacy. Było sporo momentów rozkojarzenia, miejscami graliśmy (jak na nasze umiejętności…) brzydką siatkówkę. Dobrze prezentował się Bołądź, kąsał Meksykanów zagrywką i skutecznymi atakami. Sporo krzywdy z pola serwisowego wyrządził Kłos, którego floty okazywały się nieobliczalne dla rywali. Pomimo zwycięstwa w tej partii, mogliśmy czuć mały niedosyt – graliśmy bardzo niepewnie i ospale.
Poprawiliśmy swoją grę
I to dosyć wyraźnie! Siatkówka Polaków naprawdę mogła się podobać. Nasze rozegrania były pewne i skuteczne. Oczywiście, Biało – Czerwoni nie silili się na „fajerwerki”, ale gra wyglądała o wiele lepiej. Pracowaliśmy minimalnym nakładem sił, a mimo to pewnie wygraliśmy tę partię. Nikola Grbić rotował składem, nie tracąc przy tym jakości gry. Dzięki temu podstawowi zawodnicy mieli czas na odpoczynek i złapanie oddechu. Zakończmy to w kolejnej partii i szykujmy się do kolejnego meczu.
Ostatnia partia tego meczu nie przyniosła nam zwrotów akcji
Grbić dał już odpocząć Wilfredo Leonowi, a w jego miejsce wprowadził Kamila Semeniuka. To za sprawą popularnego „Semena” wypracowaliśmy sobie kilka punktów przewagi, które z biegiem tego ostatniego seta udało nam się utrzymać, a po udanym bloku oraz kontrze w wykonaniu Tomasza Fornala jeszcze powiększyć. Z pięciu punktów przewagi zrobiło się osiem, a chwilę później nawet dziesięć. Była to pełna kontrola w wykonaniu naszego zespołu.
Reprezentacja Polski pokonała bez większych problemów niżej notowanego rywala, tym samym zachowała status jedynego niepokonanego zespołu na turnieju w Chinach. Przed mistrza Europy jeszcze trzy mecze w walce o bilety na Igrzyska Olimpijskie. W piątek o godzinie 10:00 zmierzymy się z reprezentacją Argentyny.