Do Łodzi na pierwsze sobotnie spotkanie PKO BP Ekstraklasy przyjechała Cracovia. Pasy miały za sobą fatalną serię 5 ligowych spotkań bez zwycięstwa, łodzianie również nie mogą pochwalić się w tym sezonie dobrymi wynikami. Co ważne, ŁKS lepiej prezentował się na swoim boisku i dlatego to on mógł upatrywany tego dnia w roli minimalnego faworyta. W tle zawodów odgrywał się niestety prawdziwy dramat. Właściciel Cracovii, profesor Janusz Filipiak trafił do szpitala, gdzie według doniesień medialnych walczy o życie. Wszyscy sympatycy Cracovii wiedzieli, że rozgrywane są równolegle dwa mecze. Oczywiście, ten zawodników był ważny, jednak w Krakowie swój najważniejszy prowadził człowiek, który dla Pasów zrobił bardzo dużo…
Dobra pierwsza połowa Cracovii
Goście od samego początku chcieli dyktować własne tempo. Narzucili swój styl gry, a ŁKS został zepchnięty do defensywy. Gdy w 10. minucie sędzia spotkania wskazał na wapno, Pasy miały idealną szansę, aby wyjść na prowadzenie. Tydzień temu jedenastkę zmarnował Makuch, dlatego tym razem do piłki podszedł Rakoczy. Niestety dla kibiców Cracovii, on również pomylił się z jedenastu metrów. Mecz rozpoczął się od nowa.
Niestety dla ŁKS-u, Pasy nie podłamały się zmarnowaną jedenastką. Cztery minuty po niewykorzystanym rzucie karnym, Rakoczy dośrodkował do Ghity, który skierował futbolówkę do bramki. Michał odkupił winy po niestrzelonej jedenastce, a Cracovia mogła cieszyć się z prowadzenia. Przyjezdni byli lepsi na każdej płaszczyźnie, a kolejne trafienia wydawały się jedynie kwestią czasu. W istocie tak się stało. W 21. minucie Atanasov strzałem z dystansu nie dał Bobkowi żadnych szans. Do końca połowy nie obejrzeliśmy już żadnych trafień, chociaż przy lepszej skuteczności Cracovia mogłaby prowadzić nawet 3 lub 4 do zera (Makuch, kibice patrzą na ciebie i zablokowany strzał Oshimy).
Nudna druga połowa
W drugiej połowie nie działo się już praktycznie nic. Cracovia skupiła się na defensywie i utrzymaniu korzystnego rezultatu. ŁKS nie potrafił przebić się przez blok obronny Cracovii, a nawet gdy w końcu przedzierali się bliżej pola karnego rywali, to skuteczność bardzo mocno zawodziła. Rycerze Wiosny odstawali jakością, a fatalna pierwsza połowa spowodowała, że nawet lekka poprawa gry w drugiej części nie przyniosła żadnych rezultatów. Cracovia dotrwała i po końcowym gwizdku mogła świętować zwycięstwo.
Cracovia wreszcie wygrywa, ŁKS tonie w problemach
Po chwilowym dołku Pasy wreszcie dopisują na swoje konto bardzo ważny komplet punktów. Wygrana z ŁKS-em pozwala im odetchnąć i odbić się od dolnej części tabeli. Pasy od dawna mają problem z grą ze słabszymi ekipami, a przełamanie się na Rycerzach Wiosny może dodać im pewności siebie. Dziś to jednak nie mecz był dla Cracovii najważniejszy. Cała społeczność Pasów łączy się z Profesorem Filipiakiem. Panie Januszu, Pana walka jest najważniejsza dla całej pasiastej rodziny.
Gospodarze dzisiejszego meczu znajdują się na przeciwnym biegunie. Ledwie siedem zdobytych punktów i przedostatnia pozycja w lidze. Rywale powoli punktują, a ŁKS śrubuje swoją serię meczów bez zwycięstwa. O punkty nie będzie im łatwo zarówno z Radomiakiem jak i Lechem. Jeśli beniaminek myśli o utrzymaniu, to jak najszybciej musi złapać wiatr w żagle. Liga powolutku zaczyna im uciekać…