Słyszeliście? To kamień spadł z serca Jensa Gustafssona

Działacze Pogoni Szczecin wytrzymali ciśnienie i nie skorzystali z możliwości rozstania z Jensem Gustafssonem. Szwed utrzymał swoją posadę mimo czterech kolejnych ligowych porażek, które z oczywistych względów znacznie nadszarpnęły zaufanie w jego umiejętność zarządzania zespołem. Wiara, że Portowcy wrócą na właściwe tory, była najwyraźniej większa niż obawy przed kolejnymi klęskami, bowiem Gustafsson ostatecznie pozostał na stanowisku. Poniekąd wynikała zapewne z faktu, że kolejnym rywalem Pogoni miała być Korona Kielce. Podopieczni Kamila Kuzery bez wątpienia są walecznym zespołem, jednak w tym sezonie punktowali dotychczas jeszcze gorzej niż drużyna ze Szczecina. Pogoń musiała sięgnąć po 3 punkty.

Bichakhchyan z trafieniem, które uratuje posadę trenera?

Portowcy długo męczyli się ze strzeleniem pierwszego gola, który miał złamać ducha rywali. W pierwszej połowie oddali aż 13 strzałów, jednak Xavier Dziekoński długo utrzymywał czyste konto. Co więcej, to goście byli konkretniejsi. Arbiter nie uznał trafienia Dalmau, jednak po chwili odgwizdał jedenastkę dla Korony Kielce, którą na trafienie zamienił Nono. Najgorszy z możliwych scenariuszy dla Jensa Gustafssona zaczynał się spełniać. Pogoń była w fatalnym położeniu, ale przed przerwą niezwykle ważnego gola strzelił Vahan Bichakhchyan. Bramka do szatni odbudowała nadzieje gospodarzy na korzystny wynik — zresztą wystarczy spojrzeć na radość reprezentanta Armenii. Rafał Kurzawa zrobił różnicę, Vahan zachował zimną krew i straty zostały odrobione. Kamień spadł z serca Jensa Gustafssona, który potrzebował już tylko jednego trafienia do realizacji celu na ten mecz.

REKLAMA
źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Pogoń konkretna po zmianie stron

Portowcy w drugiej połowie oddali 5 celnych strzałów — na ich szczęście 2 z nich okazały się zabójcze. Najpierw Bichakhchyan asystował przy trafieniu Alexandra Gorgona. Cała akcja wyglądała jak zabawa na treningu — można zastanawiać się, co właściwie w tej sytuacji robiła defensywa Korony, która została dosłownie rozklepana dwoma podaniami z pierwszej piłki. Szacunek dla zawodników Gustafssona, że presja nie związała im nóg i potrafili pokazać tak efektowną kombinację.

źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Nadzieje kielczan na jakąkolwiek zdobycz punktową w końcówce zabrał Danijel Lončar, który najlepiej odnalazł się w polu karnym po rzucie wolnym bitym przez Kamila Grosickiego. To również było ważne trafienie, bowiem Korona Kielce pomimo niekorzystnego wyniku dalej była groźna i próbowała szukać wyrównania. Trzeci stracony gol tak naprawdę zabił emocje w spotkaniu. Goście, chociaż ambitnie podjęli rywalizację i przy odrobinie szczęścia mogli w pierwszej połowie strzelić więcej niż jednego gola — pozostaną na ostatnim miejscu w ligowej tabeli.

Pogoń Szczecin ma długo wyczekiwane przełamanie. Czy teraz będzie już tylko lepiej? Następne spotkania to pojedynki z Cracovią i Legią, które pokażą, czy Portowcy mogą dalej liczyć się w walce o coś więcej niż miejsce w środku tabeli.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ