Podczas jeszcze nie tak dawnego Mundialu w Katarze, reprezentacja Maroka poradziła sobie nader dobrze. Wielu wróżyło „Lwom Atlasu” brak jakichkolwiek szans na wyjście z grupy. Jednakże Marokańczycy zaskoczyli nas wszystkich zostając czwartą najlepszą reprezentacją globu! Z całą pewnością, wybitna forma takich piłkarzy jak: Ziyech, Hakimi, czy właśnie Bono pomogła w osiągnięciu historycznego sukcesu. Po wspomnianych Mistrzostwach Świata wielu podopiecznych Walida Regraguiego było rozchwytywanych na rynku transferowym. Pośród nich w ostatnim czasie znalazł się również bramkarz – Yassine Bounou. Sevilla jednak nie była skora do sprzedaży swojej „jedynki”. Obecnie, gdy klub z Andaluzji przechodzi gruntowną przebudowę, podczas której każde pieniądze się przydadzą, sytuacja bramkarza uległa diametralnej zmianie. Jak donosi Fabrizio Romano, Bono skusił się na Al-Hilal.
Bono nie mógł narzekać na brak zainteresowania w ostatnim czasie
Europejscy potentaci ostatnio zmagają się z tym samym problemem – kontuzją podstawowego bramkarza. Bayern Monachium wciąż czeka na powrót do zdrowia Manuele Neuera, natomiast Real Madryt stracił Thibaut Courtoisa w wyniku zerwania więzadeł. Przybliżona data powrotu Niemca do zdrowia nie jest znana, a w kontekście Belga mówi się dopiero o początku marca. Tak więc, w obecnej sytuacji obu klubów, należało szukać awaryjnego bramkarza. Na listach transferowych zarówno „Królewskich” jak i „Gwiazdy Południa” przez długi czas widniało nazwisko „Bounou”. Jednakże Bayern, jak to Bayern, woli zaryzykować i postawić na Ulreicha, niż szukać lepszej opcji. Real natomiast kusił Sevillę i samego Bono, jednakże w grę wchodziło tylko wypożyczenie, na które 'Sevillistas” nie chcieli się zgodzić.
W tej sytuacji mogło się wydawać, że z transferu Marokańczyka nici. W obliczu odpuszczenia tego bramkarza przez Bayern i niepowodzenia w wypożyczeniu go do Realu, do gry weszły kluby z Arabii Saudyjskiej. Finalnie Al-Hilal wystosowało satysfakcjonującą zarząd Sevilli ofertę. Ma ona opiewać na 21 mln euro. Jakby nie patrzeć, drużyna z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán zrobiła dobry interes na jego sprzedaży. W końcu Marokańczyk trafił do tego klubu za 4 mln, pomógł w dwukrotnym triumfie w Lidze Europy i odszedł za 17 mln więcej. Należy również zauważyć, że Bounou ma 32 lata. Być może, jak na bramkarza, nie jest to aż tak dużo, ale nie zapominajmy, że Andaluzyjczycy są w trakcie przebudowy po bardzo trudnym sezonie i wszystkie dodatkowo zarobione pieniądze się przydadzą. Tak więc, oferta z Arabii była dla nich niczym dar z niebios.
Siła finansowej perswazji
Jeszcze kilka dni temu mogliśmy polemizować, czy Bono będzie chciał opuścić Europę na rzecz Bliskiego Wschodu. Wielu z nas mogło twierdzić, że absolutnie nie, gdyż sam Marokańczyk mówił, że „jeszcze nie chce wyjeżdżać”. Niemniej jednak, najpewniej perspektywa gry w jednej drużynie z Neymarem, Koulibalym, czy Milinkoviciem-Saviciem wystarczająco przekonała Bono do zmiany zdania. Zapewne w podjęciu tej decyzji pomogły także „drobne upominki” od Szejków, co staje się już normalną praktyką. Należy także dodać, że nie oznacza to końca transferów klubu z Rijadu. Romano dodaje, że ich następnym celem będzie Mitrović z Fulham.
Yassine Bounou w barwach Sevilli rozegrał 142 spotkania, w których zachował czyste konto 58 razy.