Goncalo Feio odejdzie z Motoru Lublin? Protesty fanów i piłkarzy

W Motorze Lublin nie lubią spokoju. Po szokującej historii, w której szkoleniowiec zespołu postanowił siłą przedstawić swoje racje wewnątrz klubowych biur, wydawało się, że fanów zespołu nie zaskoczy już nic. Właściciel drużyny murem stanął za Goncalo Feio, obwieszczając, że wycofa się on z inwestycji w lublińską piłkę, jeśli Portugalczyk odejdzie ze stanowiska szkoleniowca Motoru. Tak się jednak nie stało, a temperamenty szkoleniowiec zdołał wywalczyć awans do Fortuna 1 Ligi, mimo tego, że zespół przejmował na ostatnim (!!!) miejscu w tabeli. Podwójne zatem było zdziwienie wszystkich, gdy na światło dzienne wyszła informacja, iż klub… postanowił nie przedłużać kontraktu z trenerem!

O co tu w ogóle chodzi?

Uszeregujmy zatem wszystkie informacje. Jesteś bogatym właścicielem klubu z dużego miasta, który od lat nie potrafi wykorzystać swojego potencjału. Zatrudniasz gościa, który zaczyna robić wyniki, ale zalicza również ogromną wpadkę wizerunkową. Następnie nadstawiasz własnego karku, ryzykując poszanowanie wśród własnych pracowników. On wykonuje swoją robotę bezbłędnie, wprowadzając Cię na salony zaplecza Ekstraklasy, a ty… nie przedłużasz z nim kontraktu.

REKLAMA

Nie wiadomo, czy poszło o pieniądze, transfery, czas który trener może spędzić w toalecie czy owocowe czwartki. Powód, dla którego właściciel nie dogadał się z trenerem, który zgłaszał chęci do kontynuowania współpracy, jest w tym momencie nieznany. Możliwe, że to Portugalczyk zaczął stawiać oczekiwania, których jego przełożeni nie byli w stanie spełniać? Tego nie wiemy, ale właśnie na tym polega problem. Brak komentarza ze strony klubu generuje niepotrzebne emocje.

Piłkarze strajkują, kibice lamentują…

Co zrobili zawodnicy, dowiedziawszy się, że ich szkoleniowiec ma zostać zmieniony? Odmówili udziału w sparingu, który był przygotowany właśnie dziś. Piłkarze postanowili nie wykonywać swoich obowiązków, dopóki właściciel klubu nie zechce dogadać się z genialnym, acz bardzo trudnym w obyciu szkoleniowcem. Klub stoi wizerunkowo na przegranej pozycji, bowiem zawodnicy i kibice wstawiają się za Feio.

źródło: twitter/MotorLublin

W mediach społecznościowych rozpoczęła się prawdziwa wojna. Kibice są wściekli, bo gdy wreszcie nad klubem wyszło słońce, te znów przykrywają czarne chmury. Człowieka, który nie tak dawno miał w Lublinie status nietykalnego, za chwilę może nie być w klubie. Piłkarze stoją murem za szkoleniowcem, który miał być autorem marszu ku Ekstraklasie, a którego najprawdopodobniej zabraknie w strukturach klubu.

Motor i Feio to związek, w którym od początku iskrzy

Bez względu na to, co wydarzy się w najbliższych dniach w Lublinie, Motor kolejny raz udowadnia, że w tym klubie nie znają takiego słowa, jak stabilizacja. Nawet na pozór idealną sytuację władze zespołu potrafił odwrócić w prawdziwe piekło. Mimo kontrowersji udało się w końcu awansować, Portugalczyk zapracował na zaufanie i… musi odejść. Tak po prostu, bez słowa wyjaśnień dla kibiców, którzy nie potrafią zrozumieć, co właściwie się dzieje.

Co dalej? Goncalo Feio albo wróci do pracy, mając jeszcze silniejszą pozycję w klubie, albo poszuka nowych wyzwań. Jeśli Portugalczyk postawił oczekiwania nie do spełnienia, może to wszystko było rozegrać zupełnie inaczej. Uczciwie przedstawić sytuację kibicom, uprzedzić o rozstaniu. Tymczasem jeszcze chwilę temu Feio szykował się do poprowadzenia klubu w sparingach. Dziś nagle pojawiła się medialna plotka, że jego czas w Motorze dobiega końca. Najwyraźniej w Lublinie uważają, że nieważne co mówią, ważne, by o klubie było głośno. No chyba, że doniesienia o nowym obiekcie westchnień właściciela nie są jedynie plotką i Motor naprawdę chce zatrudnić Marka Papszuna…

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,721FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ