Pojedynek AS Romy i Spezii zapowiadał się na niezwykle pasjonujące widowisko. Obie drużyny nie mogły odpuścić tego meczu. Podopieczni Jose Mourinho zamierzali wygrać, by w kolejnym sezonie walczyć o trofeum Ligi Europy — a nie Ligi Konferencji Europy. „Polska” Spezia również nie mogła odpuścić, bowiem widmo spadku było bardzo realne. To zwiastowało wielkie emocje i takich nie zabrakło na Stadio Olimpico, gdzie obserwowaliśmy ponad 100 minut pasjonującej piłkarskiej bitwy.
Zalewski bohaterem pierwszej połowy
Goście w pierwszej połowie oddali jeden celny strzał. Miał on miejsce w 6. minucie, gdy piłkę do bramki wpakował Dimitris Nikolau. Spezia była bliżej upragnionego celu, ale Roma nie mogła odpuszczać. Brakowało jej jednak wykończenia. Dopiero na chwilę przed końcem pierwszej połowy, zaskakującym uderzeniem (dośrodkowaniem?) błysnął Nicola Zalewski. Reprezentant Polski dał nadzieję rzymskiej drużynie na Ligę Europy — a zarazem komplikował sytuację zespołowi Bartłomieja Drągowskiego, Przemysława Wiśniewskiego, Arkadiusza Recy i Szymona Żurkowskiego. Wiele zależało także od wyniku starcia Milanu z Hellas Veroną. Do przerwy prowadzili Rossoneri, ale w 72. minucie doszło do wyrównania…
Spezia walczyła, ale Roma również była zdeterminowana
Wynik remisowy sprawiał, że obie drużyny po zmianie stron musiały walczyć z jeszcze większą siłą. Drugie 45 minut to pasjonująca batalia, w której mieliśmy dosłownie wszystko. Sędziowskie kontrowersje z brakiem rzutu karnego dla Romy. Niezwykle poważnie wyglądającą kontuzję Tammy’ego Abrahama (nie chcemy wyrokować, ale wyglądało to na uszkodzenie więzadeł). Dodatkowo czerwoną kartkę w samej końcówce dla Kelvina Amiana, po której Dybala pewnie wykonał jedenastkę. Piłkarze Jose Mourinho pokonując Spezię zdołali utrzymać lokatę numer 6 i to Juventus został zepchnięty do Ligi Konferencji Europy (chyba że otrzyma kolejne kary punktowe). Ciężko opisać słowami końcówkę dzisiejszej batalii — dodajmy jednak, że w pewnym momencie na indywidualne, szaleńcze rajdy decydował się nawet Arkadiusz Reca.
Spezia przegrała decydujący mecz, podobnie jak Verona (ostatecznie ulegi 1:3). Identyczny bilans punktowy zgodnie z regulaminem rozgrywek sprawia, że… konieczne będzie rozegranie dodatkowego meczu barażowego na neutralnym terenie. Sytuacja jest tak zaskakująca, że nawet część włoskich serwisów sportowych oficjalnie poinformowała o spadku Verony. Walka o utrzymanie w lidze włoskiej była niezwykła pasjonująca, ale wciąż nie została rozstrzygnięta. Tzw. Spareggio ma jedną ciekawą zasadę — jeśli po 90 minutach nie dojdzie do rozstrzygnięcia, o utrzymaniu w Serie A zadecydują od razu rzuty karne. Starcie Spezii z Veroną planowane jest na 11 czerwca, będzie to pierwszy tego typu dodatkowy mecz w lidze włoskiej od… 2005 roku.