Pierwsze koty za płoty. Iga Świątek w 2. rundzie French Open!

W pierwszej rundzie tegorocznego French Open Idze Świątek przyszło się zmierzyć z Cristiną Bucsą. Hiszpanka do turnieju przystępowała jako 70. rakieta świata, a więc dla Polki mecz z taką rywalką powinien być formalnością i rozgrzewką przed kolejnymi rundami. Tak jednak nie było. Miało być szybkie zwycięstwo liderki światowego rankingu i takie mimo wszystko było, lecz w pewnym momencie spotkania zobaczyliśmy walkę z samym sobą na korcie. Na szczęście rywalka nie była przeciwniczką z górnej półki światowego tenisa. Natomiast Polka jeśli myśli o ponownym podbiciu świątyni kortów ziemnych to takiej gry jak w dzisiejszym meczu lepiej, żeby zbyt często już nie pokazywała. Zwłaszcza tej z pierwszego seta.

Walka nie tylko z rywlaką

Iga Świątek w pierwszym secie głównie walczyła głównie z… Igą Świątek. Polka chciała w swoim stylu rozpocząć mecz od agresywnych uderzeń, lecz niewiele z nich trafiało w kort rywalki. Zaczęły się pojawiać nerwy, co jak najbardziej sprzyjało zawodniczce z Hiszpanii. Ta grała swoje, panowała nad emocjami i cieszyła się każdą chwilą spędzoną na korcie z liderką rankingu WTA. Masa przełamań, nierównych i szarpanych punktów, lecz koniec końców pierwszy set padł łupem Polki 6:4. Uff… Iga nie przypominała siebie. Sprawiała wrażenie zmieszanej i nie do końca rozumiejącej to co się dzieje na korcie. Jednak najważniejsze, że pierwszy set nie został przegrany. Hiszpanka w całym pierwszym secie zdobyła cztery razy więcej gemów niż w poprzedniej potyczce obu tych zawodniczek. Ciężkie wejście Igi w French Open 2023.

REKLAMA
źródło: twitter/TennisPodcast

Właściwe tory Igi Świątek

Na szczęście w drugim secie Iga zaczęła, w co raz to większym stopniu przypominać siebie. Przede wszystkim pojawiły się spokój i pewność siebie. Hiszpanka natomiast wyglądała na osobę, która w tym spotkaniu już nic więcej nie pokaże. Szybko poradziła sobie Polka ze swoimi problemami i to cieszy. Drugi set to absolutna dominacja Igi i pokazanie w sposób wybitny swojej wyższości. Tak w stylu Polki.

Jednak gdyby Świątek grała w tym meczu z lepszą rywalką mogło to wszystko skończyć się o wiele gorzej, niż tylko lekkim strachem. Na strachu się skończyło. Piękne też jest to, jakich czasów dożyliśmy. Do czego nas ta skromna dziewczyna przyzwyczaiła. A mianowicie, iż gdy przegrywa swoje podanie lub pokonuje rywalkę w secie np. 6:4, to już pojawia się u nas kibiców niepokój. Iga wskoczyła na gigantyczny poziom i nic nie wskazuje na to, żeby miała z niego schodzić. To dopiero początek. Jest robota do wykonania w Paryżu, a dobrze wiemy, że Paryż i Iga Świątek to w ostatnich latach związek idealny.

Iga Świątek — Cristina Bucsa 6:4; 6:0

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,719FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ