Ukryty pragmatyzm. (Nie)odkryte oblicze Pepa Guardioli

Przez lata pracy w Barcelonie, Bayernie Monachium i Manchesterze City Pep Guardiola stał się trenerskim synonimem gry ofensywnej. Modelowym przykładem nastawienia na posiadanie piłki i atak pozycyjny. Myślisz: gra wielopodaniowa, mówisz: Guardiola. Niemniej jednak, Hiszpan często najpierw myśli nie o tym, jak bramkę strzelić, a jak jej nie stracić. Bo w gruncie rzeczy też jest trenerem pragmatycznym.

Czym jest pragmatyzm?

Hasło „trener pragmatyczny” jednoznacznie kojarzy nam się z nastawieniem defensywnym. Reaktywnym podejściem, które opiera się na oddaniu inicjatywy przeciwnikowi i niskim posiadaniu piłki. Pep Guardiola takich metod oczywiście nie stosuje, choć w tym sezonie, w starciach z zespołami z najwyższej półki jego zespół częściej niż kiedyś broni na własnej połowie, wyprowadza kontrataki czy stosuje bardziej bezpośrednie środki w postaci dalekich zagrań do napastnika. To oczywiście pokłosie posiadania w składzie Erlinga Haalanda i zabójczych umiejętności jego oraz Kevina De Bruyne w szybkich atakach. Guardiola potrafi dostosować sposób gry tak, aby wykorzystać najsilniejszą broń swoich gwiazd.

REKLAMA

„Pragmatyzm” to według słownika języka polskiego PWN „postawa polegająca na realistycznej ocenie rzeczywistości i podejmowaniu jedynie takich działań, które gwarantują skuteczność”. W piłce nożnej termin ten przyjął się trochę inaczej i gdybyśmy chcieli go zdefiniować to moglibyśmy napisać, że to postawa polegająca na tym, aby w pierwszej kolejności zadbać o to, aby gola nie stracić, a później ewentualnie samemu trafić do siatki. Pep Guardiola często właśnie takimi zasadami się kieruje. Tylko Hiszpan chce, aby jego zespół robił to w posiadaniu piłki. W myśl zasady, że jeśli mamy futbolówkę to nie ma jej rywal. A jeśli rywal nie ma piłki to przecież nie strzeli bramki. Guardiola chce, aby jego podopieczni mieli pod pełną kontrolą wszystko, co dzieje się na boisku.

Pep Guardiola dba o zabezpieczenie przed kontrami

Samo nastawienie na posiadanie piłki nie jest jednak wystarczającym argumentem, aby określić trenera pragmatycznym. O tym, jak duża wagę Guardiola przykłada do zneutralizowania ofensywnych atutów przeciwnika i nie dopuszczania go do sytuacji strzeleckich świadczy jego obsesja na punkcie zabezpieczania się przed kontrami, która rozwinęła się w trakcie pracy w Bayernie. Guardiola podkreśla, że w Bundeslidze każdy zespół potrafi błyskawicznie przejść z obrony do ataku (mówił o tym nawet przy okazji ostatniego meczu z Lipskiem w Lidze Mistrzów), więc dla Hiszpana podstawą jest szybki odbiór piłki po jej stracie. Jednym z pomysłów, który opatentował Guardiola w tym celu są odwróceni boczni obrońcy, którzy w fazie posiadania piłki schodzą do środka. Rozpoczął to w Bayernie Monachium i kontynuuje w Manchesterze City, a wiele szkoleniowców zaczęło z powodzeniem stosować to rozwiązanie.

W obecnym sezonie trener Obywateli jeszcze trochę zmodyfikował ustawienie dwóch pierwszych linii w momencie posiadania piłki. O ile zespoły Hiszpana najczęściej grały dwójką środkowych obrońców i trójką w pomocy, która zabezpieczała linię defensywy (defensywny pomocnik i boczni obrońcy), tak teraz proporcje się odwróciły – trójka z tyłu i dwóch piłkarzy w drugiej linii.

Ponadto Pep Guardiola zaczął ogromną uwagę przywiązywać do profilu zawodników w tej strefie boiska. Hiszpan latem nie robił problemów Oleksandrowi Zinchenko, który odszedł do Arsenalu, a w styczniu dał zielone światło na wypożyczenie Joao Cancelo do Bayernu. Co łączy obu tych zawodników? Mimo, że jak na bocznych obrońców byli znakomici przy piłce to mieli braki w defensywie. Obecnie linia obrony The Citizens często składa się z czterech nominalnych stoperów (Dias, Stones, Ake, Akanji), ewentualnie na prawej stronie gra świetny w defensywie Kyle Walker. Wszystko po to, żeby skutecznie się bronić. Nie tylko przed kontratakami, ale także we własnym polu karnym.

Utrzymanie piłki – rzecz najważniejsza

Zespoły Pepa Guardioli zawsze są przygotowane na kontrataki rywala, ale ich podstawowym założeniem jest nie dopuszczać do takich sytuacji. Aby to robić – nie można tracić piłki. Dlatego Hiszpan bardzo ceni sobie zawodników, którzy potrafią utrzymać się przy piłce pod presją rywala, wywalczyć faul, znaleźć opcję do podania. Zrobić wszystko, aby nie stracić piłki i nie dać rywalom okazji do szybkiego ataku. Po selekcji składu na najważniejsze mecze widać, jak bardzo Guardiola zwraca na to uwagę. Jedynymi piłkarzami, którzy są opcją bardziej „ryzykowną” niż „bezpieczną” są Kevin De Bruyne i Erling Haaland, dwóch zawodników, którzy są potencjalnymi „game-changerami”. Obecność w składzie tego typu napastnika, seryjnego łowcy bramek zmieniło także podejście Guardioli do profilu piłkarzy na innych pozycjach. Wcześniej zespoły Hiszpana często grały z „9-tką”, która schodziła głęboko i tworzyła przewagę w środku pola, co prowadziło do lepszej kontroli meczu przez utrzymywanie się przy piłce.

Erling Haaland ma jednak o wiele więcej atutów w polu karnym przeciwnika, więc aby zrekompensować udział w konstruowaniu akcji, którego nie gwarantuje w porównaniu do wcześniejszych napastników Manchesteru City pozostali zawodnicy muszą być jeszcze bardziej odpowiedzialni za futbolówkę. Dlatego Guardiola preferuje skrzydłowych mniej dynamicznych, ale świetnie panujących nad piłką. Na lewej stronie pewne miejsce w składzie ma Grealish, a na prawej w Lidze Mistrzów kosztem Riyada Mahreza (który częściej moze poszaleć w Premier League) gra Bernardo Silva, który w poprzednich latach najczęściej wystepował w środku. Największym przegranym takiego podejścia może czuć się Phil Foden. Anglik ma ogromne umiejętności, jest przebojowy, potrafi wygrywać pojedynki, ale Guardiola na skrzydłach bardziej ceni sobie bezpieczeństwo. Aby rywal zbyt często nie wychodził z kontrą.

Pep Guardiola pragmatycznie podchodzi do dwumeczów

W powyższym akapicie znajduje się w pewnej części odpowiedź na pytanie, które sporo kibiców zadaje po wczorajszym meczu z Realem Madryt i nad którym zastanawiało się po pierwszym, zremisowanym meczu z RB Lipsk: dlaczego Pep Guardiola nie dokonał żadnych zmian? Najwyraźniej trener Manchesteru City nie chciał podejmować większego ryzyka. Był zadowolony z wyniku i trzymał się taktyki, którą zastosował od początku meczu. Ponadto Hiszpan zwraca też uwagę na pracę w defensywie zawodników przedniej formacji i sposób ich pressingu. To też prawdopodobnie przyczyna wystawiania Bernardo Silvy kosztem Riyada Mahreza. Guardiola po rewanżu z Lipskiem tłumaczył, że Portugalczyk znalazł się w wyjściowym składzie na prawym skrzydle, ponieważ „potrafi spressować trzech zawodników jednym ruchem”.

– Jestem bardzo zadowolony z wyniku – nie krył Pep Guardiola po wczorajszym meczu. O ile remis na Santiago Bernabeu nawet dla uważanego za najlepszy zespół na świecie Manchesteru City nie może być traktowany w kategoriach porażki, tak w podobnych tonach Hiszpan wypowiadał się po zremisowanym meczu w Lipsku w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów. Guardiola był chyba wówczas jedynym człowiekiem ze środowiska klubu, który był zadowolony z wyniku 1:1 na Red Bull Arena pokazując tym samym, że do dwumeczów podchodzi zupełnie inaczej. Ani Real wczoraj, ani Lipsk kilkanaście tygodni temu nie przeprowadzał wielu kontr. Jeśli już prowadzili grę to za bardziej za sprawą ataków pozycyjnych. To Guardioli nie martwiło na tyle, aby dokonać zmian. Być może Foden lub Alvarez ożywiliby grę City, ale ci, których wybrał Guardiola pasowali lepiej do założeń taktycznych na ten mecz – zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Bo Pep Guardiola to wbrew pozorom także trener pragmatyczny.

REKLAMA

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,750FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ