W ostatnim meczu Lecha z Fiorentiną Kristoffer Velde i Adriel Ba Loua rozegrali swoje 50. spotkania w barwach Kolejorza. Po zakończonym sezonie pierwszy z nich będzie w Poznaniu od 1,5 roku, a drugi od dwóch sezonów. Nie ma lepszego momentu, żeby ich rzetelnie ocenić.
Skrzydłowi Lecha – Velde bronią liczby, Adriela nie
Norweg w dotychczasowej karierze w Lechu 11-krotnie trafiał do bramki, notując przy tym 5-krotnie ostatnie podanie w akcji bramkowej. Kosztował władze niebiesko-białych ponad milion euro. Pierwsze pół roku nie było dla niego najłatwiejsze. Miał problemy z aklimatyzacją, o czym otwarcie opowiadał w krajowych mediach. Kibice w niego nie wierzyli, a on sam sprawiał wrażenie wiecznie niezadowolonego. Teraz jest już o wiele lepiej, choć pewnie dalej nie idealnie.
Bronią go liczby w europejskich pucharach i relatywnie młody wiek (23 lata), który pozwala wierzyć, że może jeszcze się rozwinąć. Pokazał, że ma ciąg na bramkę, a i technicznie nie musi odstawać. Dużo jednak w jego grze chaosu i często błędnych decyzji. Brakuje chłodnej głowy. Początkowo wydawało się, że nie radzi sobie z presją. Pytanie, jak poradzi sobie przy kolejnym gorszym momencie, który kiedyś musi nastąpić.
Jest gorzej, jeśli chodzi o jego kolegę z Wybrzeża Kości Słoniowej. Adriel Ba Loua ma 26 lat i mimo że paradoksalnie często potrafi wyglądać lepiej niż Velde, w przeciwieństwie do Norwega brakuje mu liczb. Tylko jedna bramka i 4 asysty w Kolejorzu, z czego w tym sezonie zaledwie asysta, dalej bez gola. Pikanterii dodaje fakt, że ten w 2021 roku został rekordem transferowym Lecha. Mimo dłuższego stażu w stolicy Wielkopolski niż Velde — nie przekonuje. Niektórzy kibice jeszcze wierzą, że odpali, że musi mu coś przeskoczyć psychicznie, bo przecież umie grać w piłkę. Inni zapewne odprawiliby go już z kwitkiem, próbując odzyskać choć część z zainwestowanej w niego kwoty.
Skóraś spróbuje swoich sił za granicą, a Gio Citaiszwili nie sprostał oczekiwaniom
Wiemy już na 99%, że latem z klubem pożegna się Michał Skóraś, który często robi robotę na skrzydle również za zawodnika występującego po drugiej stronie.
Jeśli lechici będą mieli aspiracje (a będą) do walki o odzyskanie mistrzostwa w przyszłym sezonie, muszą poważnie zastanowić się nad tą pozycją. Nie tylko zresztą nad nią, bo pisaliśmy też ostatnio o problemie braku alternatyw dla Mikaela Ishaka na „9”, kiedy ten ma słabszą formę (serdecznie zapraszam do zapoznania się z opinią). Dokładając do tego starania o kolejny sezon z europejskimi pucharami i próbę przełamania się w krajowym pucharze, dobra obsada boków pomocy, na których w taktyce często bazuje John van den Brom, może być kluczowa.
Z pewnością sytuacji nie poprawia Gio Citaiszwili, który obecnie przebywa w Lechu na wypożyczeniu z ukraińskiego Dynama Kijów. Młody Gruzin pokazał się bardzo dobrze w Wiśle Kraków, grając pierwsze skrzypce w misji „utrzymanie w Ekstraklasie” w minionym sezonie. Akcja nie skończyła się pozytywnie dla „Białej Gwiazdy”, ale Gio zostawił serce na murawie, co chwalili nawet najwierniejsi Wiślacy. W Lechu nie idzie mu za dobrze i zazwyczaj irytuje swoją postawą na murawie. W 24 spotkaniach uzbierał jednego gola i dwie asysty. Nie zapowiada się, że jego wypożyczenie zostanie przedłużone. Chociaż uważam, że piłkarz ma potencjał i może mógłby jeszcze zaskoczyć, to w stolicy Wielkopolski raczej go sobie odpuszczą, szczególnie, że kwota wykupu miałaby sięgać kilku milionów euro.
Trener Lecha przyznał, że w klubie rozglądają się za skrzydłowymi
Pytanie, czy myślą tylko i wyłącznie o zastępstwie za Skórasia i Citaiszwiliego, czy ewentualnej zmianie, chociażby za Adriela Ba Loue. Holendrowi w derbowym meczu z Wartą spodobał się 20-letni Kajetan Szmyt, który jako chłopak urodzony w Poznaniu byłby pewnie chętny na przenosiny do Lecha, zwłaszcza że po odejściu Skórasia nie będzie żadnego pewniaka na tej pozycji. Myślę, że jest to fajna opcja.