FC Barcelona mogła odskoczyć w lidze Realowi Madryt na 15 punktów, ale nie wykorzystała ku temu okazji! Girona przyjechała na Camp Nou z chęcią urwania punktów liderowi LaLiga i dopięła swego.
Od energicznego początku do trybu usypiania
Pierwszy kwadrans rywalizacji rywalizacji wyglądał bardzo obiecująco. Wynikało to z tego, że Girona trenera Michela, to drużyna starająca się grać z każdym przeciwnikiem na własnych zasadach – możliwie jak najbardziej ofensywnie i widowiskowo, bez żadnych kompleksów. Z kolei Barcelona jako lider tabeli, gospodarz oraz ofiara blamażu w ostatnim El Clasico, miała dziś za zadanie pokazać jakość i stabilność godną potencjalnego zdobywcy tytułu mistrzowskiego.
Dzięki temu w początkowej fazie spotkania mogliśmy oglądać sporo ofensywnego futbolu i kilka naprawdę ciekawych akcji w ataku ze strony obu drużyn. Blanc-i-vermells próbowali swoich szans głównie za sprawą Taty Castellanosa oraz Viktora Tsygankova. Jednak ich strzały trafiały w boczną siatkę, bądź zawodnicy wpadali w pułapki ofsajdowe defensywy Dumy Katalonii. Jeśli chodzi o Blaugranę, to swoje okazje mieli m.in. Robert Lewandowski, który minimalnie przestrzelił nad bramką mierząc w okienko oraz nie dał rady skierować piłki do ziemi przy strzale głową. Blisko zdobycia gola byli także Raphinha i Ronald Araujo, ale ich strzały obronił Paulo Gazzaniga. Choć w przypadku uderzenia Urugwajczyka zabrakło dosłownie kilku milimetrów, aby futbolówka przekroczyła linię bramkową całym obwodem.
Niestety wraz z upływem minut poziom widowiska systematycznie spadał. Pod koniec pierwszej części spotkania atmosfera na Camp Nou stała niemalże senna i można było jedynie liczyć, że po przerwie piłkarze znowu przyspieszą nieco tempo ostatniego pojedynku 28. kolejki LaLiga.
Rozczarowanie za rozczarowaniem
Niestety, o zachwyty nad jakością meczu w drugiej połowie również było ciężko. FC Barcelona męczyła się z Gironą w sposób niesamowity – w grze piłkarzy Xaviego kiepsko funkcjonowało praktycznie wszystko nie licząc stabilnej defensywy. Lewandowski po raz kolejny potykał się o własne nogi, przemieniając niemalże każdy kontakt z piłką w stratę na korzyść rywala. Kreatywność pomocników i skrzydłowych Blaugrany oraz skuteczność ich zagrań również stała na bardzo niskim poziomie. Jedynie Sergio Busquets rozgrywał dziś naprawdę udane zawody, zyskując dodatkowo po wejściu Jordiego Alby, który rozruszał nieco ofensywę Barcy.
Pod koniec spotkania Barcelona zaczęła desperacko szukać gola na wagę zwycięstwa, ale nie była w stanie znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego Paulo Gazzanigę. Ostatecznie spotkanie zakończyło się więc bezbramkowym remisem. Wydaje się to rezultat jak najbardziej sprawiedliwy, szczególnie w obliczu zmarnowanej, stuprocentowej sytuacji Castellanosa z 55. minuty rywalizacji.