Starcie Korony Kielce z Cracovią było pojedynkiem jednej z najgorszych ofensyw ligi przeciwko defensywie uchodzącej za najlepszą w Ekstraklasie. „Pasy” w poprzedniej kolejce pewnie pokonały Górnika Zabrze, z kolei Korona przegrała z Legią. Obie ekipy miały więc swoje cele na ten mecz. Podopieczni Jacka Zielińskiego poczuli szanse walki o podium, z kolei gracze Kamila Kuzery muszą desperacko szukać punktów, chcąc uniknąć spadku. Korona nie zamierza jednak łatwo odpuszczać.
Dość nieoczekiwanie, starcie rozpoczęło się od ofensywy gospodarzy
Swoich szans szukał Miłosz Trojak, próbował Ronaldo Deaconu, potężną bombę posłał Jacek Podgórski. Cracovia dostała kilka sygnałów ostrzegawczych, ale dalej to Korona prowadziła grę. Po pół godziny gry defensywa gości pękła po raz pierwszy. Przy rzucie rożnym świetnie w polu karnym odnalazł się Piotr Malarczyk, który łatwo wygrał walkę o piłkę z Janim Atanasovem i wyprowadził kielczan na prowadzenie. Przed zmianą stron swoje okazje mieli jeszcze Karol Knap oraz Marius Briceag, ale wynik nie uległ już zmianie.
Po zmianie stron minęło ledwie 9 minut, a sędzia Krzysztof Jakub podyktował jedenastkę. W polu karnym faulu dopuścił się Jewhen Konoplyanka, a karnego pewnie egzekwował Jakub Łukowski. Swoją jedenastkę wywalczyli także goście, tym razem ręką w polu karnym zagrał Miłosz Trojak, a karnego wykorzystał Karol Knap. Rezultat 2:1 wydawał się wskazywać na wielkie emocje w końcówce, ale to Korona Kielce była bliższa trzeciego gola, niż Cracovia wyrównania. Skuteczności zabrakło przede wszystkim Bartoszowi Śpiączce, który zmarnował dwie korzystne sytuacje.
Kielce uciekają z ostatniego miejsca, spychając na nie Miedź
Cracovia traci do Lecha Poznań 5 punktów, co nie jest może wielką stratą, ale zarazem trudno po takim meczu wierzyć, że stać ich na walkę o coś więcej niż miejsce w czołowej szóstce. Sielankowe nastroje po meczu z Górnikiem Zabrze odejdą w niepamięć, ale uczciwie rzecz ujmując — dziś to Koronie bardziej zależało na trzech punktów. Zwycięstwo nad Pasami wlewa nadzieje w serca kielczan, którzy znów mogą uwierzyć w utrzymanie. Dziś zostawili mnóstwo sił na murawie.