W ramach 16. kolejki LaLiga Real Madryt udał się na Estadio de la Ceramica na pojedynek z Villarrealem. Królewscy mieli doskonałą okazję, aby objąć fotel lidera ligi hiszpańskiej i nałożyć dodatkową presję na FC Barcelonę przed jej niedzielnym meczem z Atletico Madryt. Dla Żółtej Łodzi Podwodnej była to natomiast szansa na wejście do czołowej czwórki ligi. Już przed meczem w historii zapisała się jedenastka wystawiona przez Carlo Ancelottiego. Był to pierwszy przypadek w dziejach Realu Madryt, kiedy w podstawowej jedenastce nie było ani jednego Hiszpana.
Dobry początek Villarrealu mógł zaskoczyć Real Madryt
Drużyna prowadzona przez Quique Setiena bardzo dobrze weszła w mecz. To, co mogło zaskoczyć najbardziej, to bardzo śmiałe poczynanie sobie na połowie rywali. Villarreal w ataku szukał rozwiązań kombinacyjnych i długimi momentami przebywał pod polem karnym Realu. Jedyne, do czego można się przyczepić to jakość oddawanych strzałów. Te w kilku sytuacjach mogły być lepsze, jak chociażby w akcji, w której Yeremy Pino znalazł się sam na sam z Thibaut Courtois.
Real Madryt natomiast jeżeli zaskakiwał, to momentami swoją grą w obronie, ale w tym przypadku negatywnie. Królewscy pozwalali przeciwnikom na bardzo dużo pod własnym polem karnym, dodatkowo wydawało się, że są przy tym zbyt pewni siebie. W ofensywie wyglądało to lepiej, ale zabrakło najważniejszego, czyli bramek. W najlepszej sytuacji strzał Viniciusa obronił Pepe Reina.
Proste błędy i dyskusyjne rzuty karne
Real Madryt na początku drugiej połowy wpadł we własną pułapkę. Zbyt spokojne rozgrywanie piłki od tyłu poskutkowało błędem Ferlanda Mendy’ego, po którym Villarreal natychmiastowo wyprowadził szybki atak, a piłkę w bramce umieścił Yeremy Pino. Bramka zdecydowanie na konto lewego obrońcy Realu Madryt.
Kwadrans później mieliśmy natomiast dwa rzuty karne, niemal jeden po drugim. Najpierw po weryfikacji VAR sędzia wskazał na zagranie ręką Juana Foytha, a gola z jedenastego metra zdobył Karim Benzema. Chwilę później już w pierwszej akcji Villarrealu po stracie bramki zagrania ręką dopuścił się David Alaba. Sędzia Cesar Soto Grado tym razem nie potrzebował pomocy VAR i wskazał na wapno. Rzut karny na gola zamienił Gerard Moreno, ponownie wyprowadzając Żółtą Łódź Podwodną na prowadzenie. W obu przypadkach można mieć wątpliwości do słuszności podyktowania jedenastek.
Villarreal nie miał zamiaru w końcówce skupiać się tylko na obronie
Wręcz przeciwnie. To Żółta Łódź Podwodna częściej była przy piłce i wyprowadzała kolejne ataki. Miała nawet okazje do podwyższenia prowadzenia, ale w najlepszych sytuacjach zawodziła decyzyjność. Real swoje okazje miał, ale ponownie w jego przypadku można przyczepić się do skuteczności. Benzema poza bramką z rzutu karnego miał problem z oddaniem celnego strzału, to samo tyczy się jego kolegów z ataku. Real szukał wyrównania, ale w jego grze często brak było zwykłej sportowej złości.
Real Madryt miał szanse na objęcie fotela lidera, ale jej nie wykorzystał. Teraz to Barcelona będzie mieć okazję na zdobycie przewagi punktowej w lidze. Villarreal zagrał znakomite spotkanie i całkowicie zasłużenie zdobył trzy punkty.