Po czternastu rozegranych spotkaniach na poziomie Ekstraklasy Miedź Legnica miała na swoim koncie ledwie 6 punktów. Dziesięć przegranych meczów nie napawało optymizmem, a zawodnicy trenera Mokrego potrzebowali jak najszybciej przełamać złą passę. To udało się w meczu ze Śląskiem, a trzy oczka zdobyte dziś w Legnicy w przedostatniej kolejce przed przerwą reprezentacyjną mogą napawać kibiców optymizmem.
Piękna bramka na wagę trzech punktów
Trudno było wymarzyć sobie ładniejszą bramkę, która mogła dać Miedzi przełamanie w Ekstraklasie. Chuca uderzył niemal idealnie, nie dając bramkarzowi Śląska żadnych szans. Miedź wyszła na prowadzenie w 41 minucie, a do końca połowy nie pozwoliła wyrwać sobie zdobytej przewagi. Przez całą pierwszą połowę zarówno jedni jak i drudzy próbowali swoich szans, ale poza pięknym uderzeniem próżno było szukać jakichś dogodnych sytuacji gości tudzież gospodarzy.
Druga połowa obfitowała w emocje
W drugiej połowie spotkania obie ekipy nieco podkręciły tempo. Śląsk momentami nie był zainteresowany wyrównaniem, ale to właśnie goście mieli najbardziej dogodną sytuację w całym spotkaniu. Świetnie zachował się jednak Abramowicz, który nie pozwolił zaskoczyć się w końcówce meczu i wyratował bardzo ważne zwycięstwo dla swojej drużyny. Co ważniejsze, po 15 kolejkach Miedź Legnica pierwszy raz może cieszyć się z czystego konta swojej drużyny. Niesamowite, że kibice tak długo musieli na to czekać.
Fanów gości może martwić jednak styl w jakim ich ekipa poległa na w teorii łatwym terenie. Brak było w grze Śląska determinacji czy chęci odwrócenia losów spotkania, a sami zawodnicy wyzbyci byli z woli walki. Porażka z czerwoną latarnią ligi może boleć, ale styl w jakim została ona poniesiona boli jeszcze bardziej. Szczególnie, że nie tak dawno Śląsk pokonał silną w tym sezonie Wisłę Płock, rozgrywając naprawdę dobry mecz. Skąd wynikają zatem aż takie wahania formy?