Juventus przez długi czas przegrywał z Benficą aż 4:1. Kiedy wydawało się, że drużyna lizbońskich Orłów pewnie dowiezie korzystny wynik, któremu nic nie zagrozi, sygnał do walki dla podopiecznych Allegriego dał Arkadiusz Milik.
Benfica ośmieszyła dziś obronę Juve
To, jakie gole wpadały dziś do bramki Wojciecha Szczęsnego, chyba najlepiej oddaje poziom dominacji portugalskiego zespołu nad Starą Damą. Po 50. minutach rywalizacji Benfica miała na swoim koncie już 4 gole. Znakomicie wyglądali dziś liderzy formacji ofensywnej drużyny z Lizbony – Joao Mario oraz Rafa Silva, którzy nie dawali dzisiaj chwili wytchnienia defensywie Juventusu. Gole piętką i podcinką były niczym wisienka na torcie w grze gospodarzy dzisiejszego spotkania.
Juventus obudził się, kiedy było już za późno
Końcówka spotkania w wykonaniu Bianconerich była mimo wszystko dosyć zaskakująca. Pewna jak dotąd defensywa Benfiki uległa momentalnej dekoncentracji, co poskutkowało stratą 2 bramek w przeciągu dwóch minut. Najpierw w 77′ dośrodkowanie Ilinga pewnie wykończył Arek Milik, a w 79′ po zamieszaniu w polu karnym drogę do bramki odnalazł McKennie. Niestety, ale te bramki nie wystarczyły Starej Damie, aby odwrócić losy meczu. To była jedynie forma pocieszenia i zamazania nieco skali blamażu, jaki spotkał dziś Juventus. Tym samym, Benfica może świętować awans do 1/8 Ligi Mistrzów w kolejnym roku z rzędu. Juve będzie musiało za to oswajać się z myślą o grze w Lidze Europy na wiosnę. Choć, może to zbyt pochopne myślenie, gdyż Allegri i spółka mogą jeszcze ukończyć fazę grupową na czwartym miejscu…