Optymiści wśród kibiców Lecha Poznań mogli docenić, że drużyna nie straciła gola w trzech wcześniejszych spotkaniach. Pesymiści pewnie zauważyli, że w dwóch ostatnich nie strzeliła bramki. Realiści wiedzieli, że dwa bezbramkowe remisy sprawiają, że ekipa Johna van den Broma potrzebuje zwycięstwa nad Radomiakiem Radom.
Wygrać, ale nie przemęczać się
Holenderski szkoleniowiec nie mógł lekceważyć ligowego rywala, jednocześnie zdając sobie sprawę, że w najbliższym tygodniu czekają go wyjazdy na mecze z Hapoelem Be’er Sheva oraz Górnikiem Zabrze. Na szpicy pojawił się więc Filip Szymczak, w środku pola Afonso Sousa, a na boku obrony Alan Czerwiński. Kolejorz chciał wygrać, nie angażując pełni sił. Los okazał się sprzymierzeńcem poznaniaków. Już w 12. minucie defensywą Radomiaka zakręcił Gio Tsitaishvili, który dość szczęśliwym uderzeniem przy słupku wyprowadził Lecha na prowadzenie. Warto dodać, że Gruzin miał w tej akcji sporo wolnej przestrzeni, bowiem problemy zdrowotne miał Daniel Pik. Olbrzymi pech ekipy z Radomia — znakomity początek meczu dla Lecha.
Czy Radomiak próbował odrobić straty?
Owszem. Za Pika na murawę wszedł Leandro, który chwilę później mógł wpisać się na listę strzelców. Ciekawiej zrobiło się po zmianie stron, ale to Lech – za sprawą Sousy i Tsitaishviliego – mógł podwyższyć. Przy lepszej skuteczności Portugalczyk mógł nawet skompletować hat-tricka. Wydaje się, że obaj wykorzystali swoją szansę i pokazali się z solidnej strony, zabrakło jedynie celności. To był dziś największy mankament poznaniaków. Brak zimnej krwi w decydujących momentach.
Ponarzekać możemy jedynie na Filipa Szymczaka. W takich spotkaniach powinien pokazać swój talent, tymczasem zszedł z boiska bez ani jednego celnego uderzenia na bramkę i z ledwie 20 kontaktami z piłką. Kolejny mocno anonimowy epizod.
Lech nie potrafił zamknąć meczu, Radomiakowi natomiast brakowało umiejętności, by doprowadzić do remisu. Kolejorz wygrał zgodnie z planem i chociaż samo spotkanie nie porwało, cel został zrealizowany. Mimo sporej krytyki na starcie sezonu poznaniacy są na 6. miejscu w ligowej tabeli z jednym zaległym meczem. Strata do Rakowa Częstochowa może w ten sposób wynieść ledwie 3 punkty.