Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać kontrowersyjne, to po głębszym zastanowieniu powołanie Tymoteusza Puchacza do pierwszej reprezentacji Polski wydaje się naturalnym stanem rzeczy. W końcu mowa o zawodniku, który przeszedł wszystkie szczeble młodzieżowych kadr od U-16 w górę, a na co dzień jest podstawowym piłkarzem Lecha Poznań.
Zaskoczenie czy może naturalna kolej rzeczy?
Jedyny argument w dyskusji rozbija się o aktualną formę całego Kolejorza. Gdyby byli na szczycie tabeli, powołanie Puchacza nie zrobiłoby takiego szału w mediach. Ale jeżeli spojrzymy na całą kadrę, jaką wstępnie powołał Paulo Sousa, to nie jest on jedynym znakiem zapytania. Szansę dostaje taki Kamil Grosicki, więc czemu nie miałby jej dostać Tymek Puchacz? Umówmy się – ten pierwszy dostał powołanie za zasługi. W West Bromwich Albion najprawdopodobniej nie powącha murawy aż do końca sezonu. A Puchacz? Może i jego forma nie jest w tym momencie najwyższa, ale stara się ciągnąć Lecha jak może. 22-latek już wcześniej pukał do drzwi reprezentacji.
Talent, ambicja, ciężka praca – charakterystyka „Puszki”
Trzy powyższe określenia można śmiało przypisać Tymkowi. Ten chłopak nigdy nie odpuszcza. Nie jest to typ piłkarza, który chowa głowę w piasek, gdy mu coś nie wyjdzie. Ba, on wtedy nakręca się jeszcze bardziej. Nie bez powodu nosił opaskę kapitańską w kadrze młodzieżowej, a teraz piastuje tę funkcję w barwach Lecha Poznań.
Puchacz w sezonie 2019/20 rozegrał najwięcej minut w Poznaniu. W aktualnych rozgrywkach również stanowi o sile zespołu i jest pierwszoplanową postacią u trenera Dariusza Żurawia. Nie trzeba go przypisywać do wyłącznie jednej pozycji na boisku. Najczęściej występuje na lewym boku obrony, ale to typ nowoczesnego bocznego defensora, który z łatwością podłącza się do ataku i lubi ten styl gry. Stąd też czasami można go zobaczyć bardziej z przodu – na lewym lub ewentualnie prawym skrzydle. Jest lewonożny, jego gra opiera się w głównej mierze na przysłowiowym „robieniu wiatru”. „Puszka” jest dobrze zbudowany, ale ma też przy tym niezłe walory szybkościowe. Na murawie biega dużo, sporo pressuje i wychodzi do kontrataków. Nie boi się wejść w drybling czy złapać kontakt z rywalem, a jak nadarzy się okazja na zejście do środka i uderzenie z dystansu – także nie odmówi. Zdecydowanie jest to profil piłkarza, który może się przydać w nowej odsłonie naszej reprezentacji.
Sygnał
Przy wszystkim trzeba jednak zachować zdrowy rozsądek. Jest to premierowe powołanie dla Tymka – mowa o szerokiej kadrze, nie o ostatecznych powołaniach. Dopiero 15 marca przekonamy się, jak będzie wyglądał ostateczny skład ekipy, która przyjedzie na marcowe zgrupowanie. Tymoteusz dostał wyraźny sygnał od selekcjonera. W tym czasie musi pokazać swoje umiejętności w lidze, jeżeli chce zawitać w reprezentacji pod wodzą Paulo Sousy. Kto wie, może się okazać, że Portugalczyk dał mu przysłowiowego „kopa” do działania. Kolejorz wkrótce zmierzy się z Pogonią Szczecin i Piastem Gliwice. Bez wątpienia będzie to dla nich egzamin dojrzałości, a Tymek w szczególności będzie miał coś do udowodnienia.
fot. Instagram/@puszka.27