Gdy pod koniec lipca pisaliśmy o tym, że Mateusz Klich powinien opuścić Leeds, był to jeszcze niszowy temat. Nie minęły dwa tygodnie a potwierdziły się nasze najgorsze obawy – Polak musi zmienić klub, jeśli zależy mu na regularnej grze. A bez niej, powołania na Mundial nie dostanie. W innych klubach też trudno byłoby o takie gwarancje, więc 32-latek wraz z agentem obrali inny kierunek – Eredivisie.
Dlaczego w Leeds nie ma już miejsca?
Klich był piłkarzem z największą liczbą minut za kadencji Marcelo Bielsy. Prawdziwy żołnierz trenera, który wypowiadał się o Polaku, że mógłby grać w podstawowej jedenastce każdego klubu Premier League. Jednak, gdy Argentyńczyk został zwolniony, w samym Leeds zaczęło brakować miejsca. Z meczu na mecz coraz mniej minut i spadająca rola w hierarchii trenera Marscha. Teraz, po transferach Roci, Adamsa i Aaronsona rywalizacja o miejsce w środku pola jest niemal niemożliwa do wygrania dla 32-latka. Zmiana ustawienia i taktyki okazała się niestety bolesna w skutkach dla naszego rodaka.
Klich ma otwartą ścieżkę na znalezienie nowego pracodawcy. Na tym etapie, gdy do rozpoczęcia sezonu zostało tak niewiele czasu, w Anglii ciężko byłoby znaleźć mu klub, w którym będzie miał zagwarantowane minuty i spokojne utrzymanie. Bo transfer do beniaminka, który za moment spadnie z ligi mija się z celem. Championship? Mogłoby mieć to rację bytu, jednak fizyczne zaplecze elity mogłoby nie być idealnym miejscem. Przed spotkaniem Marcelo Bielsy Polakowi wiodło się jedynie w Holandii. I według Łukasza Wiśniowskiego właśnie ten kierunek może obrać pomocnik.
Nie ma co ukrywać – jeśli Mateuszowi zależy na regularnej grze, musi zmienić otoczenie. A w tej sytuacji, możemy jedynie mieć nadzieję, że wszystko pójdzie po jego myśli.