Na stadionie w Kielcach gospodarze podejmowali ekipę Chrobrego Głogów w ramach finału baraży o Ekstraklasę. Ostatecznie zwycięsko wyszli z niego złocisto-krwiści i to oni mają powody do świętowania.
Choć przed pierwszym gwizdkiem Korona była wymieniana jako zdecydowany faworyt, to jednak na boisku nie było tego widać. Przez 120 minut meczu mogliśmy oglądać wyrównany pojedynek dwóch równorzędnych zespołów.
Lepiej spotkanie rozpoczęli gracze Leszka Ojrzyńskiego, którzy jako pierwsi objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu ze strefy bocznej boiska, piłkę do bramki skierował Adam Frączczak. Jednak gospodarze cieszyli się prowadzeniem wyłącznie dwadzieścia minut.
Kluczowym w kontekście całego meczu okazał się okres od 38 do 40 minuty. Korona spokojnie prowadziła przebieg gry i nic nie wskazywało na zbliżającą się katastrofę. Jednak w pewnym momencie piłkę otrzymał młody zawodnik kielczan – Marcin Szpakowski. 21-latek zanotował stratę przed własnym polem karnym, która doprowadziła do bramki dla Chrobrego. Jakby tego było mało, już minutę później Szpakowski ponownie stracił piłkę i głogowianie wyszli na prowadzenie.
Aż do 60. minuty działo się niewiele. Jednak wówczas obrońca Chrobrego postanowił spróbować swoich sił w sztukach walki i kopnął w głowę swojego przeciwnika. Po krótkiej konsultacji VAR, sędzia odgwizdał rzut karny, który wykorzystał Adam Frączczak.
Jednak prawdziwy dramat rozegrał się w dogrywce. Choć Chrobry zaprezentował się w niej zdecydowanie lepiej, to schodził z boiska jako pokonany. W 118. minucie spotkania zawodnik Korony ruszył z kontratakiem, dograł piłkę do Kiełba, a ten ustalił wynik spotkania. Już chwilę później piłkarze Ivana Djurdjeviča mieli doskonałą szansę na odrobienie strat, jednak została ona niewykorzystana.
W ostatecznym rozrachunku to kielczanie mogą cieszyć się z awansu
Jednak gdyby wynik spotkania byłby odwrotny, nikt nie mógłby mieć pretensji. Obie ekipy zagrały bardzo dobre spotkanie i obie zasłużyły na awans. Dlatego kibicom Chrobrego może być naprawdę ciężko – głogowianie, choć teoretycznie byli o wiele słabsi od rywali, postawili im niesamowicie trudne warunki i byli o krok od awansu.
Korona powraca do Ekstraklasy po dwóch latach, a ostatnio występowała w niej w sezonie 2019/20. Od tego momentu przeszła całkowitą rewolucję, która teraz zaprocentowała awansem.
Już niebawem przekonamy się na co będzie stać piłkarzy Leszka Ojrzyńskiego.