Poniedziałkowe zmagania na kortach French Open przyniosły trzy „polskie” pojedynki, w których biało-czerwoni odnieśli tylko jedno zwycięstwo. Z turniejem pożegnało się jednak kilka wysoko notowanych zawodniczek, a Novak Djoković dał jasny sygnał, że zamierza walczyć o kolejnego wygranego szlema.
Bardzo spokojny początek zaliczyła Iga Świątek
Polka bez większego problemu rozbiła Ukrainkę Łesię Curenko. Tak relacjonowaliśmy spotkanie liderki światowych rankingów:
Królowa Paryża wraca do miasta, w którym wszystko się rozpoczęło. To podczas French Open 2020, Iga Świątek zaskoczyła cały świat, niespodziewanie wygrywając turniej wielkiego szlema. Dziś, dwa lata później jest już zdecydowanie bardziej doświadczoną zawodniczką, a przede wszystkim – liderką światowych rankingów. Nikt nie chce pompować balonika oczekiwań, ale faktem jest, że Iga jest dziś kilka poziomów wyżej niż reszta rywalek. Powtarzamy to w nieskończoność, ale takie są fakty.
Z tego powodu można jedynie współczuć Ukraince Łesii Curenko. Przeciwniczka Polski zdołała co prawda urwać dwa gemy. Ba! W pierwszym secie przełamała nawet serwis Świątek, ale ostatecznie nie miała żadnych szans w starciu z naszą rywalką. Mała ciekawostka – Iga w pierwszym secie przełamała Curenko trzykrotnie, przy okazji… wygrywając każdy z tych gemów do zero. Nokaut, chociaż i tak w secie numer dwa Iga zdecydowała się nie okazywać litości przeciwniczce, wygrywając 6:0.
29. kolejne zwycięstwo stało się faktem. Iga zrobiła swoje. Napisałbym, że zaliczyła spokojną rozgrzewkę, ale sam łapię się na tym, że powtarzam to od wielu turniejów i zanim Świątek zdąży się zmęczyć – jest już po zawodach. Zachowam jednak poprawność polityczną – Polka udanie rozpoczęła French Open. Jeśli zachowa koncentrację w kolejnych pojedynkach, powtórka z 2020 roku bardzo możliwa.
Mniej szczęścia miał Kamil Majchrzak, który z turniejem pożegnał się już w pierwszej rundzie:
Trzeci występ polskiego tenisisty podczas tegorocznego French Open i niestety pierwsza porażka. Kamil Majchrzak na korcie spędził blisko 4 godziny tocząc niezwykle wyrównany bój z Brandonem Nakashimą.
Pierwsze słowo należało do Amerykanina. To on zaczął od wygranego seta, w którym trzykrotnie przełamał Polaka. W kolejnych dwóch, Majchrzak odniósł zwycięstwo, tracąc kolejno 2 i 4 gemy. Podczas czwartego, Nakashima wyraźnie wracał do gry i prowadził już 3:0. Kamil walczył do końca, szybko odrabiając straty. O losach tej części gry miał zadecydować tie-break, w którym Nakashima pokazał swoją wyższość.
Decydujący, piąty set był niestety najsłabszym po stronie Majchrzaka. Kamil został szybko przełamany i przegrywał już 1:5. Próbował jeszcze podjąć walkę, ale Amerykanin nie wypuścił już przewagi. 26-letni Polak urodzony w Piotrkowie Trybunalskim kończy tym sposobem swój udział w turnieju.
W pokonanym polu znalazła się także Magdalena Fręch
17. rakieta światowego rankingu, zwyciężczyni niedawnego turnieju w Strasbourgu – Angelique Kerber stoczyła niezwykle emocjonujący pojedynek z Magdaleną Fręch, zwyciężając po 2.5 godziny gry.
Polka momentami grała jak natchniona. W pierwszym secie pozwoliła rywalce na ugranie ledwie dwóch gemów. Ciężko jednak określać rywalizację mianem jednostronnej, bowiem byliśmy świadkami wielu bardzo ciekawych wymian z zastrzeżeniem, że w tej części gry to Fręch wygrywała większość piłek.
Kerber obudziła się w secie numer dwa, w którym miała aż 10 szans break pointa. Można było odczuć, że przegrana na starcie podrażniła ambicje Angelique, która pozwalała na coraz mniej naszej rodaczce. Gdy wydawało się, że to Niemka zyskała przewagę i powinna wygrać cały mecz, Magdalena weszła w decydujący set przełamując rywalkę do zera. Kapitalne ustawienie pozostałej części gry. Oczywiście, Kerber łatwo się nie poddawała, ale Polka nie pozwalała wydrzeć sobie jakże cennego zwycięstwa… aż do czasu.
Magdalena miała już nawet piłki meczowe, ale dała się przełamać w najważniejszym momencie, a następnie przegrała 5:7. Brawa za walkę, chociaż zwycięstwo było na wyciągniecie ręki i można czuć niedosyt…
Novak zaczyna z wysokiego C
Serbski tenisista bez większych problemów rozbił Japończyka Yoshihito Nishiokę, tracąc ledwie 4 gemy.
Pewne zwycięstwo zaliczył także Rafa Nadal, który w trzech setach poradził sobie z Jordanem Thompsonem. O ile mężczyźni wykonali swoje zadania, o tyle w turnieju Pań miało miejsce kilka niespodzianek. Przede wszystkim, wyeliminowana została Barbora Krejcikova, która uległa Francuzce Diane Parry. Z kolei Estonka Anett Kontaveit nie dała rady Alji Tomljanović. Wiemy również, że w kolejnej rundzie przeciwniczką Igi Świątek będzie Alison Riske, która pokonała Dajanę Jastremską.
Z dziesięciu najwyżej rozstawionych zawodniczek, aż 4 pożegnały się już z turniejem. Taki los spotkał również Naomi Osakę, która znów zaliczyła bolesny zawód. Wydaje się, że scenariusz układa się coraz lepiej dla Światek, bowiem Polka zdążyła się jedynie rozgrzać stosunkowo łatwym pojedynkiem, a już w turnieju nie ma części jej (przynajmniej w teorii) najmocniejszych przeciwniczek.