Rodrygo w meczu z Manchesterem City został bohaterem Realu Madryt. Bohaterem, którego chyba nikt się nie spodziewał, a jednak, który był tak bardzo Królewskim potrzebny. W poprzedniej rundzie w spotkaniu z Chelsea zdobył bramkę w 80 minucie, podając drużynie tlen. To, co zrobił wczoraj wieczorem to wyczyn niewyobrażalnie większy.
Bohater
Rodrygo nie ma pewnego miejsce w pierwszym składzie Realu Madryt, nawet pomimo tego, że w ostatnich tygodniach jest w bardzo dobrej formie. W meczu z Manchesterem City na boisko wszedł w 68 minucie. Przez długi czas miał problem z rozwinięciem skrzydeł, a jego próby dryblingów kończyły się fiaskiem. Grał tak, jak i reszta zespołu — poprawnie, ale nic poza tym. Ciężko było się do czegoś przyczepić, ale wynik pozostawał bez zmian. Brazylijczyk był na boisku, kiedy bramkę zdobywał Riyad Mahrez. Real Madryt był niemal pogrzebany, nie potrafiąc nawet oddać celnego strzału na bramkę rywali.
Szaleństwo zaczęło się, kiedy Rodrygo skierował piłkę do bramki po podaniu Benzemy. Znakomicie odnalazł się w polu karnym i wyprzedził obrońców i bramkarza. Królewscy potrzebowali wówczas jednej bramki, aby doprowadzić do dogrywki. Mieli na to 6 minut czasu doliczonego. Wystarczyły im zaledwie dwie minuty. Bohaterem został Rodrygo, zdobywając gola po uderzeniu głową. Chwilę później miał nawet kolejną okazję, ale tym razem górą okazał się Ederson. Real Madryt oddał przed dogrywką 3 celne strzały — wszystkie oddał Rodrygo w ostatnich 6 minutach spotkania.
Awans do finału zapewnił w dogrywce Benzema, zdobywając bramkę z rzutu karnego. Rodrygo wciąż prezentował się z bardzo dobrej strony, dużo harując w obronie. Jego występ zapamiętamy jednak głównie z bramek. Ciężko nawet opisać słowami, to czego udało mu się dokonać. Benzema po pierwszym meczu obiecywał kibicom, że zrobią coś magicznego i wygrają spotkanie na Bernabeu. Zrobili to, a Rodrygo został niespodziewanym bohaterem.
Najlepsze wciąż przed nim
Rodrygo zrobił coś fenomenalnego, ale cały zespół zasługuje na pochwały. Jest w nim też grupa młodych zawodników, którzy udowadniają, że przed Realem Madryt świetlana przyszłość. Fede Valverde, Eduardo Camavinga, Vinicius Junior, Rodrygo — wszyscy oni przyczynili się do awansu do finału w Paryżu. Tym razem na pierwszy plan wyszedł ten, który jest raczej najskromniejszym z nich wszystkich. Rodrygo wyglądał momentami jak dzieciak, który tylko chce grać w piłkę. Sam mówiłem, że mam z nim trochę problem. Miałem wrażenie, że stara się wszystko robić poprawnie, ale aż za bardzo, przez co stawał się nijaki. Swoimi ostatnimi występami uciął on jednak wszelką krytykę w jego kierunku. Wciąż też mówimy o chłopaku, który ma 21 lat i całą przyszłość przed sobą. Skupia się na pracy, a na boisku odwdzięcza się za dane mu zaufanie.
Co też ciekawe w jego przypadku, zdobywa on więcej bramek w Lidze Mistrzów, niż w lidze hiszpańskiej. Tylko w tym sezonie zdobył 5 bramek w Champions League, i 3 w LaLiga. Brazylijczyk potrafi wykrzesać z siebie maksimum, biorąc udział w spotkaniach najważniejszych rozgrywek piłkarskich w Europie. Wydaje się być stworzony do gry w meczach Ligi Mistrzów. Ciężko w takim wypadku o lepszy klub dla niego, aniżeli Real Madryt.