17 lutego, Camp Nou. Pojedynek Napoli z Barceloną. Piotr Zieliński jest w siódmym niebie, wyprowadzając włoską drużynę na prowadzenie. Polskie media nie mają wątpliwości – Pan Piłkarz w końcu pokazał swoją wielkość. Gol przeciwko Barcelonie? Napoli zapewne powalczy o trofeum Ligi Europy i mistrzostwo Włoch! Dwa miesiące później, ten sam Zieliński zaczyna spotkania na ławce rezerwowych. Jednocześnie ekipa z Neapolu zamiast bitwy o tytuł, musi przełykać gorycz porażki z Empoli.
Ten wpis mógłbym rozpocząć od opisu problemów Napoli
Drużyna prowadzona przez Luciano Spallettiego jeszcze na początku marca była liderem Serie A, dziś traci 7 punktów do liderującego Milanu. W międzyczasie przydarzyły się porażki z Milanem, Fiorentiną i Empoli, a także remis z Romą. Jasne, oczekiwania były większe, ale przecież pod koniec 2021 roku, klub notował klęski ze Spezią oraz Empoli (przegrali z nimi oba pojedynki). Do czego zmierzam? Nie chciałbym winić całego Napoli za problemy Zielińskiego. To zespół, który od lat nie potrafi ustabilizować równej formy. Właśnie w takich chwilach, potrzeba liderów. Osób, które mimo gorszego dnia potrafią zrobić różnic. Zieliński średnio sobie z tym radzi.
Wystarczy bowiem prześledzić wpisy sympatyków klubu, by zauważyć, że opinie o Polaku są bardzo, bardzo niekorzystne. Przykładowo, jeden z fanów opisuje zachowanie Polaka przy ciekawie zapowiadającej się akcji. Trudno winić w tym wypadku kogoś innego niż Zielińskiego.
Inna sytuacja – Zieliński, który w końcówce meczu zamiast próby uderzenia, oddaje futbolówkę innemu piłkarzowi, co kończy się stratą.
Oczywiście, to tylko dwie wybrane sytuacje, wynikające z błędu technicznego i braku odwagi do podjęcia ryzyka. Faktem jest, że w mediach związanych z Napoli panują opinie, że czas Polaka w klubie jest już policzony.
Zieliński budzi zainteresowanie czy jest na wylocie?
W tym samym czasie mamy trzy rodzaje wiadomości związanych z Polakiem. Jedne – sugerują, że Zieliński potrzebuje zmian. Jest w tym klubie od 2016 roku, musi szukać sobie nowych wyzwań. Jakich? Ano transferu do Bayernu Monachium. Przejdzie do zespołu Mistrza Niemiec, będzie miał możliwość rozwoju i zacznie grać lepiej. Brzmi pięknie, prawda? Czytelnik widząc tego typu informację może zakładać, że to Napoli nie pozwala Piotrowi pokazać pełni potencjału, a w lepszym zespole mógłby błyszczeć.
Niestety, jeszcze więcej jest głosów, że Napoli jest zmęczone Zielińskim i po sezonie będzie chciało się go pozbyć. Dziś w mediach pojawiła się wersja numer trzy, w której Polak będzie chciał wymusić zmianę pracodawcy. Jaka jest prawda? Osobiście nie chce mi się wierzyć, by Piotr będąc w tak słabej formie budził entuzjazm u topowych klubów Europy. Oczywiście, kilka słabszych tygodni nie oznacza, że Zieliński nagle stał się bezużyteczny. Być może rzeczywiście potrzebuje impulsu do zmian?
Największy problem Zielińskiego to brak stabilizacji na wysokim poziomie. Był taki moment w tym sezonie, gdy mogliśmy wierzyć, że to najlepsza wersja polskiego zawodnika. W pewnym momencie coś się po prostu posypało. Jako kibic, gdy czytam dziś wiadomości sugerujące, że Piotr chce uciekać z Neapolu, bo nie radzi sobie z presją, a jednocześnie myśli o grze w Bayernie Monachium, dostrzegam wyraźny brak logiki. Umiejętność radzenia sobie ze stresem i oczekiwaniami to cecha niezbędna sportowcom. Nie ma co owijać w bawełnę i udawać, że wszystko jest okej. Zieliński ma problem. Jeśli nie zdoła zapanować nad sytuacją, może na zawsze skazać się na status solidnego piłkarza, który ma jedynie przebłyski.