Zagłębie wygrywa rzutem na taśmę. Lubin wciąż nie został zdobyty

Kalendarzowy rok się kończy, tak samo jak runda jesienna. Po 18. kolejkach Zagłębie Lubin wciąż dzierży miano ekipy niepokonanej na własnym terenie. I w tej statystyce jest jedynym takim zespołem. Z Widzewem mimo długiej gonitwy udało się wygrać, a to dzięki dwóm bramkom w końcówce.

W pierwszej połowie po stronie Zagłębia Lubin okazji było jak na lekarstwo, a groźnych strzałów na bramkę raczej nie oglądaliśmy. Jeśli już jakaś piłka zawieruszyła się w okolicach bramki, to Maciej Kikolski nie musiał wkładać dużej ilości energii, aby ją złapać. Widzew Łódź potwierdził, że ogarnął wreszcie swoją defensywę. Lepiej późno, niż wcale.

REKLAMA

Z przodu natomiast udawało się przyjezdnym regularnie tworzyć zagrożenie. Przodował w tym rzemiośle Andi Zeqiri, który najpierw uderzał lewą nogą obok bramki, a później strzał prawą nogą musiał bronić Jasmin Burić. Drugi z napastników także nie był w ciemię bity – Sebastian Bergier wykiwał przed przerwą pilnujących go stoperów i dołożył stopę do dogranej przez Marcela Krajewskiego piłki, zdobywając tym samym bramkę. Pochwalić wypada młodego, prawego obrońcę, który w świetny sposób wykorzystał swoją dynamikę, aby przedrzeć się swoją flanką i obsłużyć swojego kolegę.

Ożywiło się po zmianach

Podopieczni Igora Jovicevicia dobrze prezentowali się na całej dlugości i szerokości boiska, choć Widzew miał w tym meczu przewagę przede wszystkim w środku pola. Wpłynęło na to oczywiście wymuszone zejście Filipa Kocaby do szatni po tym, jak but Bergiera na samym początku meczu rozciął mu czoło.

Mecz przebiegał w spokojnej atmosferze. Nie oglądaliśmy forsowania tempa, co zmieniło się po licznych roszadach. Trenerzy pozmieniali zawodników, a w Lubinie po ponad godzinie gry zaczęło robić się ciekawie. Buricia, który paręnaście minut wcześniej obronił dobry strzał Bergiera, uratowała poprzeczka po strzale Fornalczyka, a Leonardo Rocha odwdzięczył się tym samym. Zagłębie w celu gonienia wyniku przeszło nawet na grę dwoma napastnikami, ale to grający od początku meczu Portugalczyk okazał bohaterem. Wrzutka w pole karne Tomasza Makowskiego wylądowała na głowie Rochy, który takich sytuacji nie zwykł marnować. Końcówka zapowiadała się emocjonująco, gdyż obie ekipy zamierzały iść po pełną pulę.

Trzy punkty padły łupem gospodarzy. Już w doliczonym czasie z głębi pola dośrodkował Makowski, piłka spadła pod nogi Jesusa Diaza, a ten bez ceregieli uderzył na bramkę Widzewa, zdobywając zwycięską bramkę. Takiego scenariusza chyba nikt nie mógł przewidzieć, szczególnie po obejrzeniu całego meczu.

Zagłębie Lubin – Widzew Łódź 2:1 (Rocha 86′, Diaz 90+4′ – Bergier 45+5′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    142,543FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ