Kontratak to drugie imię Cracovii. 5 wniosków po 12. kolejce Ekstraklasy

Podczas październikowego zgrupowania reprezentacja Polski wygrała dwa mecze kontynuując dobrą serię polskiej piłki na europejskiej arenie. Po 12. kolejce Ekstraklasy zapraszamy do przeczytania naszego tradycyjnego podsumowania. Pomysł Widzewa na ofensywę, nerwowy czas w Lublinie, DNA Cracovii, ofensywna moc Lecha oraz powrót mody na Leszka Ojrzyńskiego. Oto tematy, które omawiamy po minionym weekendzie.

Widzew ma pomysł na ofensywę

W Sercu Łodzi od początku otwarcia okienka transferowego się dzieje i klub nie zszedł z nagłówków portali nawet w czasie przerwy reprezentacyjnej. Po zatrudnieniu Dariusza Adamczuka oraz Piotra Burlikowskiego, którzy dołączyli do pionu sportowego Widzew podjął decyzję o zwolnieniu trenera Patryka Czubaka, a zastąpił go Igor Jovicevic – szkoleniowiec z bardzo obiecującym CV, który w poprzednim sezonie zdobył potrójną koronę w Bułgarii z Łudogorcem Razgrad. W swoim debiucie na ławce trenerskiej RTS-u pokonał na własnym stadionie Radomiaka Radom (3:2).

REKLAMA

Widzew w piątkowy wieczór mógł podobać się pod kątem ofensywy, ponieważ z łatwością tworzył sytuacje. Trudno ocenić jak duży wpływ na to miał nowy trener, który podpisał kontrakt zaledwie dwa dni przed meczem. Dobry występ w debiucie Jovicevicia był jednak kontynuacją ostatniego spotkania pod wodzą Patryka Czubaka, w którym Widzew strzelił cztery gole Bruk-Betowi (4:2). RTS często starał się wyprowadzać szybkie ataki po minięciu pressingu, wykorzystując napastnika (Sebastiana Bergiera) jako punkt odniesienia w ataku oraz szybkich skrzydłowych (Fornalczyka i Akere). System gry zespołu zaczął sprawiać wrażenie, jakby nie był uzależniony od indywidualności, a wykorzystywał umiejetności zawodników. To dobry znak na najbliższą przyszłość, natomiast gra w defensywie wymaga poprawy.

Widzew Łódź 3:2 Radomiak Radom

W Motorze za niedługo może zrobić się bardzo nerwowo

Motor Lublin jako beniaminek w poprzednim sezonie ustawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Wiedząc w jaki sposób pracuje Mateusz Stolarski i jego sztab oraz jakie klub ma możliwości finansowe dzięki właścicielowi Zbigniewowi Jakubasowi można było zaliczać Żółto-Biało-Niebieskich do dość szerokiego grona zespołów, które wykorzystując grę czołówki w europejskich pucharach mogą powalczyć nawet o pierwszą piątkę. Początek rozgrywek jest jednak dla podopiecznych Mateusza Stolarskiego zdecydowanie słabszy niż można było zakładać. Po 12. kolejce Motor ma 1 punkt przewagi nad strefą spadkową, a gdyby nie 5 ujemnych punktów dla Lechii to znajdowaliby się „pod kreską”.

Z perspektywy czasu należy uznać, że Motor w letnim okienku transferowym nie zrobił tyle, ile powinien. Dla wielu klubów Ekstraklasy minione lato było imponujące pod kątem jakości sprowadzanych zawodników, z kolei w Lublinie raczej stali w miejscu w momencie, gdy reszta stawki wykonała skok w przód. Tej jakości w ekipie Mateusza Stolarskiego w wielu momentach brakuje. Zwłaszcza w defensywie zawodnicy często popełniają błędy, których na poziomie Ekstraklasy nie powinno się popełniać. Jeśli wyniki zespołu szybko nie ulegną zmianie to w Lublinie już niedługo może zrobić się gorąco, a właściciel klubu zostanie wystawiony na próbę cierpliwości.

Kontratak to drugie imię Cracovii

W ostatnich latach Cracovia wyrosła na przekleństwo Rakowa Częstochowa. Biorąc pod uwagę historię ostatnich starć tych zespołów przy Kałuży oraz aktualną formę zwycięstwo Pasów nie dziwi, natomiast sposób w jaki zdobyli 3 punkty zasługuje na docenienie. To był mecz-wizytówka Cracovii. Luka Elsner stara się rozwijać drużynę w stronę gry bardziej opartej na posiadaniu piłki, natomiast na spotkanie z Rakowem słoweński trener przyjął strategię, która najlepiej wpisuje się w DNA klubu – oddanie inicjatywy rywalowi, aktywna obrona na własnej połowie i zabójcze kontrataki.

Obie bramki gospodarze zdobyli po odzyskaniu futbolówki na własnej połowie i błyskawicznym przeniesieniu jej pod bramkę przeciwnika. To jednak nie tak, że spotkanie było wyrównane, a Cracovia wykorzystała swoje sytuacje. Zespół Luki Elsnera był zdecydowanie lepszy. Raków nie miał pomysłu w jaki sposób wejść w pole karne przeciwnika, przyspieszyć atak czy nawet dostarczyć piłkę do zawodników ustawionych pomiędzy liniami. Raków oddał tylko 3 strzały, raz trafił w światło bramki, a ich współczynnik goli oczekiwanych wyniósł 0,09 xG. Cracovia perfekcyjnie zneutralizowała podopiecznych Marka Papszuna, trzymając ich najczęściej z piłką w tercji środkowej, z dala od własnego pola karnego.

Lech znów ma topową ofensywę w lidze

Lech Poznań mistrzostwo Polski w poprzednim sezonie zawdzięczał przede wszystkim najlepszej ofensywie. Na początku obecnych rozgrywek mieli sporo problemów z bronieniem kontrataków, ale równocześnie z przodu także nie byli tak produktywni. Wytłumaczenie było proste – brak kluczowych piłkarzy. Patrik Walemark i Ali Gholizadeh wypadli na dłuższy czas przez kontuzje, a Afonso Sousa przyjął ofertę z tureckiego Samsunsporu. Lech stworzył system, który pozwalał największym indywidualnościom eksponować swoje atuty i nagle stracił zawodników robiących różnicę.

Niels Frederiksen zachował jednak spokój i z biegiem czasu pomału przywracał zespół na właściwe tory. Dziś śmiało możemy powiedzieć o Lechu jako o jednej z drużyn grającej najlepiej w ofensywie w Ekstraklasie. Wyższy współczynnik goli oczekiwanych (xG) na mecz ma tylko ich niedzielny rywal, Pogoń Szczecin, z którą podzielili się punktami (2:2). Świetny okazał się transfer Luisa Palmy, który grając na „10-tce” niemal w każdym meczu popisuje się zagraniem rodem z lig lepszych niż polska. Dużo jakości wniósł także Taofeek Ismaheel oraz Leo Bengtsson, a w obecnym sezonie u Frederiksena rozkwitł również Filip Jagiełło. Przy „6-tce” szukającej podań mijających drugą linię rywala (Timothy Ouma) oraz dobrze reagującej po stracie piłki ofensywa Lecha wróciła na wysokie obroty.

REKLAMA

Lech Poznań 2:2 Pogoń Szczecin

Leszek Ojrzyński udowadnia, że nie jest za słaby na poziom Ekstraklasy

Gdy Leszek Ojrzyński pod koniec poprzedniego sezonu obejmował Zagłębie Lubin, aby uchronić zespół przed utrzymaniem pojawiło się sporo opinii kibiców drwiących z takiej decyzji. Trudno bylo się temu dziwić, ponieważ wcześniej w Lubinie chceili budować zupełnie inny projekt z Marcinem Włodarskim. Po pierwszych spotkaniach, w których Zagłębie grało bardzo defensywnie wiele osób wydało już werdykt – Leszek Ojrzyński nie nadaje się już na Ekstraklasę, a jego zatrudnienie było złą decyzją Zagłębia.

Ojrzyński udowadnia jednak, że doświadczenie ciągle jest w cenie, a on potrafi też się zmienić. W Zagłębiu ma do czynienia z innymi piłkarzami niż dotychczas w większości klubów. Ma do dyspozycji wielu młodych Polaków z dobrze funkcjonującej akademii oraz więcej zawodników o profilu technicznym niż fizycznym i potrafi to wykorzystać. Leszek Ojrzyński nie zmienił swojej filozofii. Zagłębie ma najniższe posiadanie piłki w tym sezonie Ekstraklasy, ale gra o wiele mniej prymitywny futbol niż poprzednie zespoły prowadzone przez 53-latka. Efekty są znakomite, ponieważ Miedzowi w obecnych rozgrywkach ligowych zdobyli najwięcej bramek. Z Legią (3:1) strzelanie goli ułatwiła im czerwona kartka dla rywali, ale wywalczyli ją stworzeniem dobrej sytuacji, a już wcześniej objęli prowadzenie. Trudno znaleźć zespół, który w ostatnich tygodniach wykreował przeciwko Legii tyle okazji.

Zagłębie Lubin 3:1 Legia Warszawa

Co jeszcze działo się w 12. kolejce Ekstraklasy?

  • Po 12. kolejce pozycję lidera objęła Jagiellonia Białystok (która ciągle ma jeden zaległy mecz do rozegrania) pewnie wygrywając z Arką Gdynia (4:0) u siebie. Łączenie ligi z europejskimi pucharami nie sprawia Adrianowi Siemieńcowi większych problemów.
  • Górnik Zabrze zatrzymał serię czterech zwycięstw Korony Kielce na własnym stadionie, ale zespół Jacka Zielińskiego po remisie (1:1) nadal pozostaje niepokonany przed własną publicznością od pięciu spotkań.
  • Piast Gliwice nadal jest w tarapatach. W minionej kolejce przegrali z Lechią Gdańsk (1:2) na własnym stadionie i obecnie zajmują ostatnie miejsce w tabeli.
  • Wisła Płock zakończyła serię czterech meczów bez porażki wygrywając na własnym stadionie z innym beniaminkiem, Bruk-Betem (3:1). Do gry wrócił Łukasz Sekulski i od razu wpisał się na listę strzelców.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    139,001FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ