GieKSa potrzebuje wzmocnień na wczoraj. 5 wniosków po 4. kolejce Ekstraklasy

Wystarczyły cztery kolejki, by grono drużyn bez ligowej porażki zmalało do dwóch. Pierwsze punkty w sezonie straciła Wisła Płock, pierwsze zwycięstwa zanotowały Arka Gdynia oraz Korona Kielce. Co przykuło naszą uwagę w 4. kolejce PKO BP Ekstraklasy?

GKS Katowice zlekceważył okienko transferowe i musi szukać wzmocnień na wczoraj

GieKSa w poprzednim sezonie była drużyną trudną do zaszufladkowania, która potrafiła pokonać Jagiellonię i Raków, a zarazem łatwo oddawać punkty zespołom z końca tabeli. Oczywiste wydawało się, że drugi sezon po awansie do Ekstraklasy musi być trudniejszy, jednak póki co niewiele zrobiono, by przeciwstawić się problemom. Dziura po Sebastianie Bergierze nie została załatana najlepiej. Maciej Rosołek w 4. kolejce zaliczył mecz do zapomnienia – przez 62 minuty nie oddał ani jednego strzału, co przecież jest jednym z ważniejszych zadań napastnika. Miał ponadto okazję nakręcić kontrę GKS-u, lecz zamienił ją w atak pozycyjny, z którego nic nie wyniknęło. Jednocześnie — czy jest jakikolwiek kibic, który spodziewał się po tym zawodniku regularnego zdobywania goli? Po czterech kolejkach tylko JEDEN piłkarz GKS-u Katowice ma na swoim koncie gola (a dokładniej trzy), a jest nim Bartosz Nowak.

REKLAMA

GieKSa w czterech kolejkach uzbierała tylko jeden punkt, a wielu piłkarzy jest dalekich od formy z poprzedniego sezonu. Rafał Górak potrzebuje wzmocnień, jeśli jego zespół ma szybko wrócić na właściwe tory. Tym bardziej, że Piast Gliwice znajdujący się za plecami GieKSy ma dwa rozegrane spotkania mniej, a Lechia Gdańsk piłkarsko wyglądała solidnie i gdyby nie minusowe punkty, byłaby w tabeli przed Katowicami. Na Śląsku pozostaje czekanie na angaż klasowego snajpera, który jest potrzebny na wczoraj.

Adrian Siemieniec zasługuje na szacunek środowiska piłkarskiego

Latem, gdy trwała jeszcze telenowela z wyborem selekcjonera reprezentacji Polski, dziennikarze rozważali dziesiątki rodzimych kandydatur. Wśród nich zdecydowanie brakowało Adriana Siemieńca. Tymczasem mówimy o człowieku, który zaprowadził Jagiellonię Białystok do mistrzostwa Polski i ćwierćfinału Ligi Konferencji. W ostatnich tygodniach stracił wiele ważnych ogniw swojej drużyny, a Łukasz Masłowski zapewnił mu głównie transfery „po kosztach”. Mimo to Jagiellonia znowu wygrywa. Kamil Kosowski może być niepocieszony, bowiem forsowana przez niego na mistrza kraju Cracovia została rozbita 5:2. W świetnej formie jest Taras Romanczuk, gole zbiera Afimico Pululu, a Jaga jako jedyna z polskich drużyn uniknęła w minionym tygodniu wpadki w Lidze Mistrzów. Siemieniec spokojnie robi swoje, a w grze jego zespołu zgadzają się zarówno wyniki, jak i styl.

Sprawdza się tutaj powiedzenie, że lepiej przegrać raz 0:4 niż cztery razy po 0:1. Jagiellonia zaliczyła zimny prysznic z Niecieczą, ale od tamtej pory radzi sobie całkiem nieźle. Paradoksalnie, i tak możemy ponarzekać, bowiem tacy piłkarze jak Bartłomiej Wdowik czy Yuki Kobayashi póki co grają poniżej oczekiwań. Jeśli w końcu złapią odpowiedni rytym, Jaga znów będzie mogła celować wysoko.

Pogoń Szczecin staje się ofiarą własnej propagandy

Gdzie się podziała Pogoń, której rywale się bali? W pierwszych czterech meczach obecnego sezonu Portowcy odnieśli tylko jedno zwycięstwo, a przecież nie grali z żadnym zespołem z czołówki. Po przejęciu przez nowego właściciela miała być nowa era, a na razie jest szarzyzna. Porażka 1:2 z Arką Gdynią — typowaną przez większość ekspertów na największego kandydata do spadku — chluby Pogoni nie przynosi. Robert Kolendowicz nie kryje wkurzenia pięknymi bajkami o klasowych wzmocnieniach i brakiem przekuwania ich w rzeczywistość. Inna kwestia, że w pewnym momencie sam płynął z nurtem opowiadając o rozmowach z zawodnikami o wielkich nazwiskach.

Działacze Pogoni Szczecin lada moment mogą powiedzieć „sprawdzam” i rozważyć rozstanie ze szkoleniowcem. Kolendowicz w mediach już mówi „sprawdzam” i pyta o zapowiadane wzmocnienia. Ba! Kibice także chcą konkretów, bowiem wielkość portowej drużyny bazuje póki co na zapowiedziach i deklaracjach, a nie konkretnych ruchach transferowych czy odnoszonych wynikach. Portowcy sami nakręcili takie oczekiwania, że ich udźwignięcie przy obecnym stanie osobowym może być bardzo trudne. Dziś nikt nie będzie zadowalał się miejsce w czołowej szóstce, a taki wynik przy obecnej formie drużyny i tak może być trudny do osiągnięcia.

Górnik Zabrze nadal czeka na bramkostrzelnego napastnika

Górnik Zabrze latem pracował nad wzmocnieniem ofensywy, tymczasem nadal ma problemy z obsadą ataku. Zahović i Barbosa leczą kontuzje, a Theodoros Tsirigotis chyba po prostu potrzebuje gola, by się rozkręcić. W meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza ewidentnie brakowało wykończenia. 25 strzałów, a piłka nie wpadła do siatki. Taofeek Ismaheel oraz wspomniany Tsirigotis są w ligowej czołówce pod względem oddanych uderzeń (odpowiednio 12 i 10), które nie zakończyły się golem. Górnik Zabrze oddaje w tym sezonie średnio 16,5 strzału na mecz — więcej niż Lech Poznań, Jagiellonia czy Cracovia — tymczasem ma jeden z najgorszych dorobków bramkowych: ledwie 4 gole.

Latem Górnik Zabrze przeszedł spore zmiany w kadrze, ale problem ze skutecznością pozostaje ten sam. Pod koniec kadencji Jana Urbana drużyna nie potrafiła wygrywać spotkań, w których miała wizualną przewagę i niestety podobnie jest teraz.

Karol Czubak może być transferowym strzałem w dziesiątkę

Karol Czubak udowodnił, że warto było starać się o jego wykupienie z Kortrijk. Najpierw pokazał doskonałą kontrolę piłki, wygrywając pojedynek z defensorem Lechii Gdańsk i strzelając gola, po chwili dorzucił asystę. 25-latek narobił sporo apetytu tym występem i można wierzyć, że Motor Lublin będzie miał z niego sporo pożytku. Nie mamy obecnie wielu polskich napastników, którzy regularnie znajdują drogę do siatki. Jeśli Czubak w każdym spotkaniu będzie prezentować się tak jak przeciwko Lechii, ścieżka do kadry narodowej może być uproszczona. Inna kwestia, że polscy napastnicy strzelający gole na boiskach Ekstraklasy są ostatnio rzadkością, tym bardziej jednak będziemy przyglądać się dalszej grze Czubaka w Motorze Lublin.

REKLAMA

Co jeszcze wydarzyło się w 4. kolejce Ekstraklasy?

  • Korona Kielce rozbiła (3:0) Radomiaka Radom, notując pierwsze zwycięstwo w sezonie.
  • Wisła Płock po raz pierwszy straciła punkty, remisując na wyjeździe z Widzewem Łódź (1:1). Gospodarze mimo sporej przewagi nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
  • Legia Warszawa wyszarpała zwycięstwo nad GKS-em Katowice strzelając dwa gole w doliczonym czasie gry. Autorem jednego z nich był Artur Jędrzejczyk – najstarszy strzelec w historii klubu.
  • Tomas Bobcek nie zwalnia tempa i ma już na swoim koncie pięć trafień. Biorąc pod uwagę poprzedni sezon, siedem jego ostatnich występów to łącznie osiem goli.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    111,839FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ