4 mecze, 4 wygrane. Pogoń Szczecin na zwycięskim szlaku

Pogoń Szczecin w rundę wiosenną weszli znakomicie. Zwycięstwa kolejno z Zagłębiem Lubin, Górnikiem Zabrze oraz Stalą Mielec pozwoliły drużynie Roberta Kolendowicza zbliżyć się do ligowej czołówki. Na drodze Portowców w 22. kolejce miał stanąć Widzew Łódź i powalczyć o swoje pierwsze ligowe zwycięstwo w nowym roku. Łódzki klub nie tyle nie stanął, a nawet wydatnie pomógł rywalom w osiągnięciu ich celu.

Nowy rok nie jest najłatwiejszy dla kibiców z Serca Łodzi. Sympatycy Widzewa wyrazili swoje niezadowolenie banerem o treści „Dobra mina do złej gry”, który był dosyć wymowny. W trzech meczach rundy wiosennej ich ulubieńcy zdołali tylko raz zremisować (1:1 z Cracovią), a dwa razy schodzili z boiska pokonani. Miarka przebrała się po porażce ze Śląskiem Wrocław (0:3), czyli ostatnią drużyną ligi. Po bramce Efthymiosa Koulourisa z trybun usłyszeć było można dosadne „Widzew grać, k**wa mać”. I my się takim reakcjom wcale nie dziwimy.

REKLAMA

Pogoń Szczecin tak naprawdę nie musiała się zbytnio wysilać, aby pokonać dzisiaj Widzew Łódź. Gospodarze sobotniego meczu sami prezentowali bramki Portowcom. Pierwsza padła już w 8. minucie. Pogoń od początku meczu podchodziła bardzo wysoko, jednak Widzew starał się konsekwentnie rozgrywać piłkę od tyłu. Rafał Gikiewicz długo zastanawiał się, komu podać piłkę, aż zagrał ją Franowi Alvarezowi. Hiszpan źle ją przyjął, Kolouris przytomnie zagrał do Rafała Kurzawy, a ten posłał futbolówkę obok jego imiennika i otworzył wynik. Nie dało się chyba łatwiej rozpocząć tego meczu z punktu widzenia przyjezdnych.

Bezpośrednią przyczyną utraty gola jest oczywiście błąd techniczny Alvareza, ale to także wina Gikiewicza, gdyż zamiast zagrywać trochę „na konia” koledze, mógł po prostu kopnąć piłkę w kierunku napastnika.

Efthymios Koulouris show

Drugi gol to pokłosie akcji Rafała Kurzawy i strzału Adriana Przyborka. Piłka obroniona przez Gikiewicza wraca do młodego skrzydłowego Pogoni, a tam trafia w uniesioną rękę Luisa Silvy. Pretensje do sędziego nie zdały się na wiele, a jedenastkę na gola zamienił Koulouris. Gol na 0:3 to znów błąd w przyjęciu Alvareza. Piłkę przejął Kamil Grosicki, pognał na bramkę i obsłużył greckiego napastnika. Snajper Pogoni nie miał problemów z wykończeniem tej akcji.

Nie był to ostatni gol Kolourisa tego wieczoru. W 63. minucie znów stanął tuż przed bramką po dograniu z lewej flanki od Grosika (który odebrał piłkę na połowie Widzewa Pawłowi Kwiatkowskiemu) i nie miał innego wyboru, jak trafić do siatki. Cztery błędy indywidualne, cztery gole.

A problem Widzewa był tym większy, że jego działania ofensywne nie prowadziły do niczego. Prócz Jakuba Sypka, który był aktywny i próbował zrobić coś z niczego, to niewiele było pozytywów w formacji ataku gospodarzy. Choć i do jego strzałów z każdej pozycji można by było się przyczepić. Hilary Gong raz wyszedł w tempo i otrzymał piłkę od Alvareza, ale jego strzał obronił Valentin Cojocaru. Poza tym Nigeryjczyk popisywał się swoją niedokładnością i złymi decyzjami.

Niewidoczny w pierwszej połowie był Sebastian Kerk, a gdy już mógł się czymś wybić i strzelić gola ze świetnej sytuacji przed polem karnym, to posłał piłkę gdzieś w trybuny. W drugiej połowie na boisku zameldował się Said Hamulić, ale i jego próba z ostrego kąta wylądowała jedynie na słupku.

Rozmiary porażki mogły być większe, ale trener Robert Kolendowicz zdecydował o daniu odpocząć swoim kluczowym zawodnikom. Pogoń tym samym trochę spuściła z tonu, ale i tak dowiozła pewne i wysokie zwycięstwo. 4 mecze w rundzie wiosennej to 4 zwycięstwa Pogoni. Fantastyczna forma Portowców.

Widzew Łódź – Pogoń Szczecin 0:4 (Kurzawa 8′, Kolouris 40′, 53′, 63′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,770FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ