Wisła Płock kończy serię ŁKS-u. Jeden cios wystarczył

W poniedziałkowy wieczór ŁKS Łódź gościł na swoim stadionie Wisłę Płock. Starcie z górnej części tabeli, które mogło trochę namieszać w czołówce. Ekipa Jakuba Dziółki przed tygodniem mierzyła się z liderem, a teraz przyszedł czas na wicelidera. Bruk-Bet Termalice nie udało się zakończyć serii bez porażki łodzian, w przeciwieństwie do Wisły Płock.

Wyrównana część spotkania

Początek należał do gospodarzy. Mogli prowadzić po strzale sprzed pola karnego Mateusza Wysokińskiego. Płaskie uderzenie odbił jednak Maciej Gostomski. Na boisku bardzo wyróżniał się Antoni Młynarczyk. Gdziekolwiek skrzydłowy ŁKS-u się pojawiał, tam tworzył zagrożenie. Dryblował w najlepsze z obrońcami Wisły, sprawiając im niemałe problemy. Raz zdecydował się na uderzenie z dystansu i tylko interwencja Gostomskiego uchroniła gości przed utratą bramki. Łodzianie mieli więcej z gry, lecz im dalej w las, tym bardziej szala przechylała się na drugą stronę.

REKLAMA

Mecz zrobił się bardziej wyrównany, a w końcówce połowy to zawodnicy z Płocka mogli otworzyć wynik. Dwie najgroźniejsze sytuacje pod bramką Aleksandra Bobka stworzył Jorge Jiménez. Hiszpan najpierw w 41. minucie dobrze dograł w pole karne, a Piotrowi Krawczykowi zabrakło trochę do strącenia piłki. Chwilę później Jiménez spróbował zaskoczyć 20-letniego bramkarza niesygnalizowanym strzałem z dystansu, lecz Bobek się nie dał i zdołał zbić piłkę na poprzeczkę.

Jeden cios i niewykorzystany karny

Znów, po wyjściu z szatni lepiej wyglądał ŁKS. Na lewym skrzydle przewagę robił Młynarczyk. Swoich sił próbował Pirulo. Doskonałą okazję na gola zmarnował Stefan Feiertag. Lecz znów z czasem inicjatywę przejęła Wisła. Tym razem jednak dokonała tego znacznie szybciej i zrobiła to najlepiej, jak mogła. W 60. minucie dośrodkowanie z prawej strony na gola zamienił Krystian Pomorski – zawodnik, który pojawił się na boisku dwie minuty wcześniej. 28-latek zniknął z radarów obrońcom gospodarzy i z łatwością zdobył bramkę. ŁKS musiał brać się do roboty.

źródło: X TVP Sport (@sport_tvppl)

Pozornie chcieli to zrobić, ale bliżej niż wyrównania byli stracenia kolejnej bramki. Po fatalnym błędzie Mateusza Kupczaka piłka trafiła pod nogi Ibana Salvadora, który wyszedł sam na sam z bramkarzem. Bobek wyszedł aż na szesnasty metr, co chciał wykorzystać napastnik Nafciarzy, lecz jego próba przelobowania golkipera ŁKS-u nie należała do najcelniejszych. Następne okazje na podwyższenie też okazywały się bezskuteczne, w przeciwieństwie do starań gospodarzy. Husein Balić ruszył na przebój w pole karne przeciwnika, a tam Marcus Haglind-Sangre sfaulował go przy próbie wślizgu. Do rzutu karnego podszedł Pirulo i… nie trafił w bramkę. Szansa na wyrównanie została zaprzepaszczona. W końcówce blisko gola byli Levent Gülen oraz Balić, lecz piłka nie chciała wpaść do siatki.

ŁKS Łódź przegrywa pierwszy raz od 16 sierpnia i traci swoją serię bez porażki. Wisła Płock natomiast zgarnia trzy punkty na trudnym terenie i ekipa Mariusz Misiury umacnia się na pozycji wicelidera Betclic 1. Ligi.

ŁKS Łódź – Wisła Płock 0:1 (Pomorski 60′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,703FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ