Po świetnym wyniku w pierwszym spotkaniu Jagiellonia Białystok wybrała się do Belgii w dobrych humorach. Cercle od kilku miesięcy nie potrafiło strzelić w jednym meczu więcej, aniżeli jedną bramkę, a ich gra spotykała się ze sporą krytyką. Kibice Ekstraklasy nie spodziewali się, że przeciwnicy polskiego zespołu mogą postawić aż tak trudne warunki, a mimo zwycięstwa 3:0 w pierwszym meczu, o awans trzeba będzie drżeć do ostatnich minut.
Jaga szybko zaczęła się gubić
Jagiellonia fatalnie weszła w ten mecz. W pierwszym kwadransie rywale całkowicie stłamsili przyjezdnych, nie pozwalając im na nic. Kompletnie pozbawiona pomysłu drużyna z Białegostoku próbowała tylko jakkolwiek reagować na ofensywne zapędy rywali. Pressing o ogromnej intensywności i duża chęć odrobienia strat błyskawicznie dały rezultat. Van der Bruggen przed polem karnym dopadł do piłki wybitej przez Moutinho i ładnym uderzeniem z woleja dał gospodarzom upragnione prowadzenie.
Widać było, ze Belgowie dobrze czują się w szybkiej grze. Jagiellonia trochę niepotrzebnie próbowała wyprowadzać piłkę spod własnej bramki, zamiast grać długimi piłkami w stronę Pululu. Oczywiście, taki pressing bardzo męczy, ale widać było, że przynosi to efekt. Gra uspokoiła się dopiero w okolicach 35. minuty, kiedy żółto-czerwoni oddali na chwilę zagrożenie.
To nie tak, że ostatnie dziesięć minut były spokojne. Dalej Cercle dominowało, ale robiło to w nieco mniej nachalny sposób. Na szczęście do końca pierwszej połowy meczu nie wydarzyło się już nic niechcianego i Jaga na przerwę schodziła z „tylko” jednobramkową stratą. Przewaga gospodarzy była jednak bardzo duża.
Fatalnie rozpoczęta druga połowa
Tak samo jak i pierwsza rozpoczęła się też druga część gry. Cercle błyskawicznie strzeliło bowiem gola, tym razem na 2:3 w dwumeczu. Felipe Augusto wykorzystał zamieszanie w polu karnym i brak wybicia piłki ze strony zawodników z Ekstraklasy. Belgowie do szczęścia potrzebowali już ledwie jednego trafienia, a emocje w meczu wzrosły. Widać było, że mistrz Polski ma problem z trzymaniem ciśnienia.
Potężne problemy Jagiellonii Białystok 🤯 Cercle Brugge prowadzi już 2:0…
— Polsat Sport (@polsatsport) March 13, 2025
📺 Polsat Sport 1, Polsat Sport Premium 1 📲 Polsat Box Go pic.twitter.com/WLBNEZFXeO
Źródło: polsatsport/X
Tak jak dotychczas, wraz z biegiem czasu coraz bardziej kotłowało się pod polem karnym Jagiellonii. Abramowicz dwoił się i troił, by trzymać swoją drużynę na linach. Gra mistrza Polski poprawiła się dopiero w okolicy 65. minuty meczu, gdy na murawie pojawił się Romanczuk. Doświadczony gracz rozruszał ofensywę Jagi, która zaczęła wreszcie grać w piłkę i powoli wkręcała się na swoje odpowiednie obroty. Oczywiście, przy takim wyniku nie mogli już pozwolić sobie na błąd.
Minuty mijały, a Belgowie nie odpuszczali. Na szczęście dla fanów polskiego futbolu, nie udało im się wyrównać stanu dwumeczu. Jaga przechodzi do ćwierćfinału, chociaż styl, w jakim to zrobiła, pozostawia lekki niesmak. Tym bardziej że każdy punkt pomaga w walce o wyższe lokaty w rankingu.
Kierunek Hiszpania/Portugalia
Spora zaliczka z pierwszego meczu pozwoliła wyjść mistrzowi Polski zwycięsko w walce o awans do 1/4 finału Ligi Konferencji. Oczywiście, żółto-czerwoni muszą zagrać znacznie lepiej bez względu na to, czy mierzyć się będą z Betisem, czy Portugalczykami. Pierwszy mecz w wykonaniu zawodników trenera Siemieńca był dobry, ale ten rewanżowy zdecydowanie im nie wyszedł. Każdemu zdarza się gorszy występ, jednak dziś słabiej poradzili sobie chyba wszyscy, poza Abramowiczem i Romanczukiem. Pozostaje wierzyć, że w kolejnym spotkaniu zobaczymy Jagę w wersji z pierwszego starcia przeciwko Belgom.