Szalona końcówka na Stadio Olimpico! Roma remisuje z Milanem w hicie Serie A

Na Stadio Olimpico na mecz z AS Romą przyjechał aktualny mistrz Włoch – AC Milan. Był to pierwszy z dwóch hitów 32. kolejki Serie A. Nie da się inaczej nazywać meczu, w którym spotykają się ze sobą drużyny, zajmujące odpowiednio czwarte i piąte miejsce w ligowej tabeli oraz walczące o grę w Champions League w przyszłym sezonie. Dodatkowo oba zespoły przed spotkaniem miały tyle samo punktów. Zwycięstwo było w tym meczu kluczowe, ponieważ w przypadku remisu konkurencja może uciec lub dogonić, co nie odpowiadało żadnej z drużyn. Gra była o dużą stawkę. Meczów do końca sezonu coraz mniej i zwycięstwa z bezpośrednimi rywalami mogą być kluczowe. Oba zespoły, jak na włoski klasyk przystało, nie oszczędzały się i dostarczyły sporo emocji.

REKLAMA

Piłkarskie szachy

Walka taktyczna trwała już przed meczem. Nawet gdy jeszcze piłkarze nie wyszli na murawę. Zaczął ją oczywiście nie kto inny jak Jose Mourinho. Portugalczyk postanowił wystawić na mecz z Milanem dwójkę napastników w ustawieniu 5-3-2 i posadzić na ławce najbardziej kreatywnego piłkarza „Giallorossich” – Paulo Dybalę. Trener Romy w swoim stylu próbował zabić mecz, wciągnąć rywali w swoją grę, w trakcie której zmienia reguły gry i jednocześnie mając nad wszystkim kontrolę. Gdy Milan posiadał piłkę, co było zrozumiałe, że robił to częściej, to Roma pod swoją bramką się wręcz „bunkrowała”. Podobnie robił Milan, gdy ataki próbowali przeprowadzać gospodarze. Tak jakby obie drużyny wiedziały, że aby osiągnąć sukces w tym meczu, należy mieć szczelną i dobrze zorganizowaną obronę. Sytuacje były z obu stron. Jedne bardziej groźne, drugie mniej, lecz patrząc na całokształt pierwszej połowy to więcej jakości prezentowali zawodnicy Stefano Piolego. Jakość prezentowali także kibice, a i Daniele Orsato nie dawał o sobie zapomnieć. Obaj trenerzy robili wszystko, aby mecz przypominał nie tylko mecz piłki nożnej, ale również partię szachów. Prawdziwy włoski hit. Brakowało tylko goli, lecz na nudę nie można było narzekać.

Mecz dla koneserów?

Dlaczego był to mecz dla koneserów, ktoś zapyta? Dlatego, że przede wszystkim brakowało prawdziwej soli piłki nożnej, czyli goli. Przez większość czasu spotkanie nie przypominało meczu piłki nożnej. Dodatkowo można było odnieść wrażenie, że kto pierwszy strzeli bramkę, ten zgarnie trzy punkty. Drużyna, która tę bramkę by strzeliła, nie będzie chciała strzelić drugiej. Tak też się stało. Gola dla Romy w 94. minucie strzelił Tammy Abraham. Stadio Olimpico oszalało, a kibice chcieli rozsadzić cały Rzym. Takie można było odnieść wrażenie. Mourinho swoje osiągnął. Chciał zabić mecz, zmusił swoich ludzi do brutalnej gry i w doliczonym czasie gry zamknął mecz. Plan wykonany panie Jose. Radość nie trwała jednak długo. W 97. minucie Alexis Saelemaekers pozbawił Portugalczyka złudzeń co do dobrze wykonanego planu i uciszył Rzym. Milan zasłużył na remis, Roma na niego zasłużyła, dlatego z pewnym przekonaniem można mówić o sprawiedliwym wyniku. 

W drugiej połowie z minuty na minutę robiło się coraz bardziej nerwowo, a i Daniele Orsato nie dawał o sobie zapomnieć. Piłkarze grali bardzo brzydko, agresywnie, a momentami nawet brutalnie. Dużo też było niedokładności z obu stron, a nie wiele klarownych sytuacji. Oba zespoły dobrze organizowały się w obronie, a do szachów można dodać kolejną dyscyplinę, którą uprawiali piłkarze – zapasy. Nie brakowało również głośnego dopingu, klasowych piłkarzy na boisku, trenerów, zagrań czy okazji. Brakowało goli w trakcie spotkania. Szkoda, że na sól piłki nożnej, jaką są gole, musieliśmy czekać, aż do końcówki spotkania.

AS Roma – AC Milan 1:1 (Abraham 90+4′ – Saelemaekers 90+7′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,608FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ