Sebastian Kowalczyk show w Legnicy. Pogoń Szczecin ogrywa Miedź

Pogoń Szczecin była zdecydowanym faworytem spotkania z Miedzią Legnica. Portowcy to w końcu jeden z kandydatów do miejsca w europejskich pucharach, a Miedź — skazywana jest na spadek z ligi. Podopieczni Jensa Gustafssona chcąc dotrzymać kroku uciekającej drużynie Rakowa Częstochowa, nie mogli zgubić dziś punktów. Gdy w 6. minucie Koldo Obieta wykorzystał senność defensywy Pogoni i po szybko rozegranym rzucie wolnym wyprowadził gospodarzy na prowadzenie — mogliśmy przewidywać, że emocji w tym meczu nie zabraknie. Portowcy mieli jednak tajną broń, która nazywa się Sebastian Kowalczyk.

REKLAMA

Sebastian Kowalczyk poprowadził ofensywę Pogoni

Chwilę później po strzale Michała Kucharczyka, światło bramki ręką zasłonił obrońca Miedzi, a sędzia wskazał na 11 metr. Rzut karny pewnie wykorzystał wracający do formy Sebastian Kowalczyk. Po dwóch minitach było już 2:1, a kolejną bramkę zdobył Kowalczyk, wykorzystując mocno bite podanie Jakuba Bartkowskiego. Jeśli defensor tak chciał dograć do swojego kolegi — to wypada w tym miejscu bić brawo. Znakomite dogranie! Pogoń po szybkim odrobieniu strat złapała wiatr w żagle i stworzyła jeszcze kilka groźnych sytuacji w krótkim okresie czasu. Imponował szczególnie Sebastian Kowalczyk, ale dobrze pokazywał się momentami krytykowany Michał Kucharczyk. Co bardziej złośliwi po meczu z Legią mówili, że po prostu nie chciał on strzelić swojej byłej drużynie. Może coś w tym jest, bo w dzisiejszym meczu wyglądał dużo lepiej.

W pewnym momencie mecz został przerwany przez gęstą mgłę i po jej wznowieniu nie miał już takiej dynamiki. Pogoń zdawała się jednak kontrolować przebieg spotkania, aż do końca pierwszej połowy, kiedy gola do szatni, po fatalnym błędzie Rafała Kurzawy, zdobył ponownie Obieta. Po pierwszej części meczu mieliśmy remis, pod którym podpisać powinni się Kowalczyk, Obieta i mocno chaotyczna defensywa ze Szczecina. Przykro oglądało się, gdy Pogoń błyszczała w akcjach ofensywnych i gubiła się w obronie. Ogromne wysiłki były zaprzepaszczone pomyłkami.

Grosicki zrobił swoje

Początek drugiej połowy to groźne sytuacje Miedzi Legnica i wydawało się, że mecz może się całkowicie wymknąć Pogoni spod kontroli. W 67 minucie jednak świetną akcję przeprowadziła Pogoń i Kamil Grosicki dał prowadzenie gościom po podaniu Sebastiana Kowalczyka.

źródło: twitter/CANALPLUS_SPORT

Co więcej, po faulu w polu karnym (Martinez kopnął Bartkowskiego w głowę), Kowalczyk skompletował hat-tricka, strzelając gola na 4:2. To był jego meczu i chociaż dwa z trafień padły po uderzeniach z jedenastek, wychodziło mu dzisiaj bardzo dużo. Miedź Legnica nie zagrała nadzwyczaj złego meczu — ale czuć, że zmiany w klubie są zbyt duże i brakuje zrozumienia między częścią graczy — stąd sporo pomyłek. Szkoda, że zespół, który tak bardzo podobał nam się w pierwszej lidze, dziś wystawia 10 obcokrajowców w podstawowej jedenastce. Pogoń? Chwilowo przebija się na podium. Ofensywnie dalej wyglądają dobrze, ale w grze defensywnej wyraźnie zaliczyli regres. Jeśli uporządkują tyły, powinni znów powalczyć o najwyższe miejsca w Ekstraklasie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,651FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ