Ruch Chorzów zdominował ŁKS. Determinacja warta 3 punktów

Zarówno Ruch Chorzów jak i ŁKS Łódź jeszcze niedawno świętowały awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Porażki w pierwszej kolejce PKO Ekstraklasy mocno ostudziły jednak beztroską atmosferę po wywalczeniu promocji. Zdobycie punktów w dzisiejszym spotkaniu – najlepiej ich kompletu – było wręcz koniecznością dla obu beniaminków. Porażka mogła doprowadzić do sporego niepokoju już na starcie sezonu.

REKLAMA

Ruch grał, ŁKS się temu przyglądał

Niebiescy od początku meczu nastawieni byli na wysoki pressing, starając się odebrać piłkę już na połowie ŁKSu. Gospodarze szukali także swoich szans po stałych fragmentach gry. Paradoksalnie, żadne z dośrodkowań Sadloka/Starzyńskiego z rzutów rożnych czy wolnych nie okazało się tak groźne, jak… wrzut z autu. Inteligentne wznowienie gry i chwila drzemki defensorów ŁKSu zakończyła się golem Kacpra Michalskiego już w 14. minucie.

Ruch był lepszym zespołem na przestrzeni pierwszej połowy. Ich wysoki pressing generował co prawda wolne przestrzenie między formacjami, jednak goście nie próbowali tego wykorzystywać. To, co chorzowianie zdobywali zaangażowaniem, łodzianie w żaden sposób nie potrafili zrównoważyć. Brakowało im pomysłu i wiary w możliwości przejęcia inicjatywy nad spotkaniem. Ograniczyli się do roli obserwatorów. Mecz toczył się wedle scenariusza pisanego przez piłkarzy Jarosława Skrobacza. ŁKS przegrywał i niewiele mógł na to poradzić.

Łodzianie czekali… Ale właściwie na co?

W 30. minucie Bartosz Szeliga zdołał co prawda wpakować futbolówkę do siatki, jednak arbiter dopatrzył się spalonego przy dograniu z rzutu wolnego. ŁKS schodził na przerwę przy wrażeniu sporego rozczarowania, a krótko po wznowieniu gry mógł przegrywać 0:2, gdyby swoją doskonałą sytuację wykorzystał Starzyński. Pomysł „Niebieskich” sprawdzał się. Ruch pozostawiał 3-4 graczy zakładających pressing i utrudniających rozprowadzanie piłek z linii obrony ŁKSu. Jednocześnie, szukał szans ze stałych fragmentów i po szybkim odbiorze futbolówki. Nie było to może wybitny kunszt piłkarski czy wyrafinowana taktyka. Mocniejszy przeciwnik pewnie miałby na nią odpowiednie rozwiązania. Skoro jednak przynosił korzyści, chorzowianie cierpliwie realizowali swój plan. Łodzianie najwyraźniej uznawali, że wynik 0:1 to jeszcze nie tragedia i można poczekać na tę jedną akcję na remis.

Gościom brakowało takiego gracza jak Daniel Szczepan, który ciężko harował, a jednocześnie po prostu dobrze grał w piłkę. To właśnie on na kwadrans przed końcem ruszył z akcją, którą na gola zamienił Tomasz Swędrowski. Łodzianie „odpowiedzieli” jedynie drugą żółtą kartką po spóźnionym wślizgu Mokrzyckiego i mecz kończyli w „10”.

Ruch pokazał śląską determinację

Wygrał dziś zaangażowaniem, wolą walki. ŁKS nie podjął rękawicy i wydaje się, że w klubie szybko może zrobić się nerwowo. Tak grając, zbyt chaotycznie i bojaźliwie zarazem, będzie im trudno zaskoczyć jakiegokolwiek rywala.

Ruch Chorzów – ŁKS Łódź 2:0 (Michalski 14′, Swędrowski 75′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,647FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ